Zastanawiał się właśnie nad wyborem odpowiedniego trunku. Na początku, co prawda, planował kupić wódkę, ale żeby być szczerym nigdy nie pałał do czystej szczególną miłością. Jakoś mu nie smakowała a na robienie drinków nie miał zbytniej ochoty. Wino zaś, choć nawet jego ulubione nie kopało tak mocno jak by sobie tego życzył. Natomiast whisky, wybór najlepszy ze wszystkich, było po prostu zbyt drogie jak na jego kieszeń.
Stał, więc jak ostatni menel przed półką z alkoholami prowadząc wewnętrzną walkę, gdy niespodziewanie ktoś walnął go w place z całej siły. Tylko szczęśliwy traf, i nierozpakowana paleta, uchroniły blondyna przed bliskim spotkaniem z masą butelek. Pomyślał, że to już dzisiaj drugi raz. Za trzecim chyba nie będzie miał tyle szczęścia.
Niczym rozjuszony lew spojrzał na swojego oprawcę, a gdy ich spojrzenia się spotkały nie wiedział, czy się śmiać czy płakać.
-Ace? – Zapytał niedowierzając.
-A któżby inny?! – Brunet uśmiechał się sie jak głupi, musiał mieć nieźle w czubie skoro o tej godzinie paradował w samych krótkich spodenkach i gołą klatą. Kowbojski kapelusz, z którym praktycznie się nie rozstawał był zabawnie przekrzywiony, odsłaniając większą część głowy właściciela.
-Co ty tu robisz? – Pamiętał doskonale, że przyjaciel mieszka w akademiku, a ten znajdował się w zupełnie innej części miasta.
-Przyszedłem po zapasy – wciąż chichocząc zgarnął z półki trzy butelki najtańszej wódki. – Impreza jest! – Wrzasnął mu do ucha. – Impreza!
Sanji poczuł się zażenowany. Nieliczni, o tej porze, klienci obrzucali ich pogardliwymi spojrzeniami. Jedna czy dwie osoby prychnęły mamrocząc coś o „pokoleniu alkoholików".
-A ty, co? – Zainteresował się nagle Ace. – Będziesz pił w samotności?
„A żebyś wiedział" pomyślał blondyn, ale za nic w świecie nie powiedziałby tego głośno. Wciąż był zdziwiony tym jak przyjaciel dużo o nim wie i jak łatwo potrafi go rozgryźć.
-Nie. Tsuru-san prosiła mnie żebym jej upiekł jej ciasteczka i teraz uzupełniam składniki.
Brunet pokiwał tylko głową na znak, że zrozumienie. Kiedy ma się dwa promile krwi w alkoholu wszystko ma jakiś sens. No prawie wszystko.
-Stary! – Ace jęknął, gdy dotarł do niego sens słów wypowiedzianych przez Sanjiego. – Nie mów mi, że w sobotni wieczór, będziesz bawił się w cukiernika! Jesteśmy młodzi! Bawmy się! – Zgarnął jeszcze jedną butelkę wódki, a po chwili zastanowienia wziął też colę. – To dla Frankiego – wyjaśnił. – A ty – chwycił przyjaciela za rękę – idziesz ze mną! Czas szaaaaaleć! – Wrzasnął na cały sklep.
-Ty tam! – Kasjer wyglądał na wściekłego. – Ciszej tam! Bo zawołam policję!
Po takiej groźbie, Portagas, który wciąż pamiętał swoje ostatnie spotkanie ze stróżami prawa, potulnie umilkł i ruszył do kasy. Slalomem, ale na szczęście udało mu się niczego nie zniszczyć.
Sanji, po krótkim namyśle, poszedł za nim. Może faktycznie lepiej będzie jak się trochę zabawi. W końcu upijanie się na smutno, w samotności, to prosta droga do alkoholizmu. A jeden nałóg my wystarczy. Pomagając Ace'owi pakować zakupy, przezornie zaopatrzył się w zapasową paczkę fajek.
-To, kto robi tą imprezę? – Spytał, gdy obaj znaleźli się na zewnątrz i mroźne powietrze zdołało, choć w niewielkim stopniu, otrzeźwić bruneta.
-Nie wiem – wyznał rozglądając się nerwowo jakby niepewny, w którą stronę ma się udać. – Ale i tak jest zajebiście.
-Taaa... na pewno – mruknął Sanji idąc za przyjacielem. Mógł teraz bez problemu podziwiać jego plecy. Prawda była taka, że Ace go pociągał i to już od dawna. Wiedział, że i on nie jest mu obojętny. Raz nawet omal nie wylądowali razem w łóżku. To nic, że obaj byli pijani w trzy dupy, wtedy do głosu doszły głęboko skrywane instynkty. W porę się jednak opamiętali, to zniszczyłoby ich przyjaźń, a tego żaden nie chciał. Lecieli na siebie, to prawda. Ale wiedzieli też, że poza seksem nie byliby w stanie dać sobie nic więcej. Przyjaciele – tak, kochankowie – najprawdopodobniej tak, ale partnerzy – zdecydowanie nie. Dlatego postanowili do tego więcej nie wracać. Co nie przeszkadzało Sanjiemu fantazjować o brunecie. Zwłaszcza podczas samotnych wieczorów, pod prysznicem.
CZYTASZ
Dostrzeżony
FanficSanji - dumny student, w wolnym czasie pracuje jako wolontariusz w Domu Opieki. Kiedy po dłuższej nieobecności wraca do pracy, spotyka nowego pensjonariusza. Owo spotkanie mocno nim wstrząsa i wkrótce tajemniczy chłopak wywraca jego życie do góry no...