Trzeci

782 53 3
                                    

Jeżeli przeczytałaś to zostaw po sobie ślad!:)

Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy dobrze się bawili. Ja i Finn jako jedyni z naszej grupki nic nie piliśmy.

-Cześć, piękna- usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam gospodarza tej imprezy, Reecea. Był wysoki i umięśniony. Miał kruczoczarne włosy oraz duże, niebieskie oczy.

-Um, hej- odpowiedziałam

-Napijesz się czegoś?- zapytał

-Ja nie piję- wzruszyłam ramionami

-No dawaj, tylko jeden drink- prosił, a ja nie umiałam odmówić więc kiwnęłam głową.

-No to chodźmy- złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do kuchni. W rogu zobaczyłam Justina który rozmawiał z kolegami. Nie chciałam się do tego przyznawać, ale od tej sytuacji z drzwiami, nie mogłam przestać o nim myśleć. Szybko odwróciłam wzrok kiedy na mnie spojrzał.

-To czego się napijesz?- wskazał na blat pełen alkoholi.

-A co proponujesz?

-Tequila?- zasugerował

-Mhm-przytaknęłam, a on chwycił kieliszek i zalał do pełna. -Proszę- podał.

-dzięki- chwyciłam naczynie i przystawiłam do ust. Wypiłam wszystko na raz. Skrzywiłam się kiedy poczułam jak alkohol pali mnie w gardle.

-Idziemy tańczyć?- Nie czekałam na odpowiedź i po prostu złapałam go za rękę i zaprowadziłam na 'parkiet'. Tańczyliśmy, a raczej ocieraliśmy się o siebie przez kilka piosenek.

-Zaraz wracam- krzyknęłam mu do ucha. On tylko przytaknął i dalej tańczył.
Weszłam do kuchni i napełniłam kieliszek cytrynową wódką. Wypiłam chyba z 4 kieliszki.

-Nie za dużo?

-co?- spojrzałam w bok i ujrzałam Justina.

-Jesteś już wystarczająco nawalona- powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.

-Opiekun się znalazł- prychnęłam- jak tam nos?- znowu wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

-Jesteś idiotką- przewrócił oczami.

-Wypraszam sooo....- nie dokończyłam bo poczułam jak coś ściska mnie w żołądku. I stało się. Zwymiotowałam na środku kuchni.

-Kurwa mać!- krzyknął chłopak. Zwróciłam na jego jeansy. -Chodź- złapał mnie pod ramię i wyprowadził z kuchni. Zaprowadził mnie do łazienki. Otarł swoje jinsy z moim wymiocin(fuj) i poprawił włosy.

-Po co kazałeś mi tu z tobą przyjść?- zapytałam.

-Bo jak skończę to zawożę cię do domu. Wystarczająco się wybawiłaś- prycha

-Muszę zabrać moją torebkę- powiedziałam. Tak też zrobiliśmy, pożegnałam się ze znajomymi i opuściliśmy dom.
Justin podszedł do jakiegoś auta i je otworzył. Kazał mi wsiadać, a sam już odpalał silnik.

$$$

Wiem, słaby, ale następny będzie lepszy, obiecuję! Proszę o gwiazdki i komentarze bo nawet niewiem czy wam się podoba to jak piszę;(

Alright? (SG&JB)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz