Rozdział 1

1.9K 176 22
                                    

Czarnowłosy mężczyzna stojąc przy otwartym oknie w odpiętej koszuli pogrążył się w myślach. "Czemu tak łatwo mu wszystko powiedziałem...?" Było to jedno z wielu pytań krążących po jego głowie.
Levi westchnął i spojrzał na pogrążonego w śnie nastolatka. "Jak do tego wszystkiego doszło? Ja z nim..." Ackermann po raz kolejny ciężko westchnął po czym wrócił do oglądania nocnego nieba pełnego gwiazd. Pamięcią wrócił do tego wieczoru gdy zdecydował się zaufać Isabel i Farlanowi. Myślał jakby to wszystko się potoczyło gdyby wtedy im nie zaufał, gdyby został z nimi. Może by przeżyli...? Usłyszał za sobą jakiś cichy szmer ale nie zwrócił na niego większej uwagi wpatrując się w rozgwieżdżony nieboskłon. Po chwili poczuł ręce oplatające go w pasie oraz ciepły oddech na szyi. Zaraz rozległ się cichy głos Erena
-Czemu nie śpisz?
-Nie mogłem zasnąć-odpowiedział szeptem kapitan opierając głowę o ramie bruneta.
-Żałujesz tego?-zapytał chłopak z niepokojem w głosie. Ackerman westchnął po czym spojrzał w zielone oczy nastolatka
-Nie, Eren. Nie żałuje.-Odwrócił się twarzą do Jaegera, dopiero teraz zauważył że jest on ciągle bez koszulki. Chłopak odwrócił się plecami do Levia, aby sięgnąć koc leżący na łóżku. Gdy to uczynił czarnowłosy zobaczył na jego plecach krwisto czerwone ślady po swoich paznokciach. Skrzywił się nieznacznie po czym cicho zapytał
-Nie bolą cię plecy?- Eren spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie. Podszedł powoli do zwiadowcy i okrył go kocem zabranym z łóżka, po chwili odpowiedział
-Trochę, ale bywało gorzej- Nastolatek ostrożnie usiadł na fotelu stojącym niedaleko okna i obserwował reakcje kochanka. Levi w zamyśleniu skinął głową, skierował swoje kroki w kierunku miejsca spoczynku żołnierza. Delikatnie usiadł na kolanach Erena po czym obu ich przykrył kocem który zarzucił na niego brunet. Usłyszał przy uchu cichy szept "dobranoc Levi"
W takiej pozycji trwali do rana.

Na śniadaniu kapitan jak zawsze usiadł obok wejścia, Eren natomiast zajął swoje standardowe miejsce przy drugim końcu stołu. Posiłki serwowane zwiadowcom nie należały do dań szczególnie wystawnych. Lecz nikt nie narzekał, były sycące i zaskakująco smaczne. Podczas śniadania panowała zwyczajna przyjazna atmosfera. W ogólnym gwarze było słychać żarty żołnierzy, śmiechy i błahe kłótnie. Levi pijąc herbatę przyglądał się Erenowi, który był zbyt pochłonięty zaciętym wymienianiem poglądów z Jeanem, by to zauważyć. Po chwili Ackerman usłyszał za sobą głos Erwina
-Levi przyjdź do mnie po treningu. Chciałbym porozmawiać z tobą o zbliżającej się wyprawie- gdy mówił można było zauważyć że jest zdenerwowany. Czarnowłosy wyczuł to bez trudu
-Jasne- rzucił oschle kończąc tym samym rozmowę. Wstał i skierował się do wyjścia aby zaczekać na żołnierzy na placu treningowym. Po kilku minutach teren wypełnił się zwiadowcami. Kapitan rozpoczął trening
-Niech każdy dobierze się w pary. Poćwiczycie walkę wręcz.- wszyscy błyskawicznie wykonali polecenie. Prawie wszyscy.

-Eren gdzie twoja para?- zapytał Levi chłodnym głosem
-Ja... Nie mam, kapitanie- powiedział poddenerwowany nastolatek. Ackerman westchnął
-Chodź, będziesz ćwiczył ze mną. Zaczynajcie.

Zielone Oczy✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz