Rozdział 1

8 1 0
                                    

Ona:
Jestem w szkole i mam lekcje matematyki. Co za nudziarstwo. Ta baba nie umie wytłumaczyć nawet takich prostych rzeczy.

-Nie rozumiem jak oni mogli ją zatrudnić.- Szepneła mi do ucha Ana, moja przyjaciółka.

-A kto rozumie?- Odpowiedziałam.

-Waldzio.- Nasz dyrektor na zajebiste imię, czyż nie? Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam się wgapiać w okno. Siedziałam tak dopóki Landryna nie zwróciła na mnie uwagi. Zyskała takie przezwisko ponieważ maluje się oraz ubiera jak landrynka, taki chodzący cukierek.

- Co jest takiego ciekawego za tym oknem panno Brooks?

- Wolność. - wydarła się cała klasa.

- Jak Wy możecie tak się odzywać do nauczycieli.

- To Pani jest nauczycielką czy pustą lalą?- zapytała Ana.

- Do dyrektora ale już. 

- Moim skromnym zdaniem Waldzio jest za stary dla mojej przyjaciółki. To by podchodziło pod pedofilstwo. - krzyknęłam udając oburzenie. Klasa w śmiech.

-Ale pojechała.- krzyknął ktoś.

- Czy Wy nie możecie się uspokoić?!- chyba komuś podskoczył puls.

-A czy trawa jest zielona?-zapytałam patrząc na nią jak ma idiotke. Klasa znów zaczęła się śmiać. Akurat w takich momentach uwielbiam matmę.

-Proszę o spokój!- wydarła się po raz kolejny. Już miałam coś odpowiedzieć gdy z głośnika pod sufitem popłyneły słowa:

*PROSIMY WSZYSTKICH O SKIEROWANIE SIE DO SALI GIMNASTYCZNEJ I O NIE OPUSZCZANIE BUDYNKU SZKOLNEGO ZE WZGLEGU NA DZIWNE ZACHOWANIE LUDZI. DO ODWOŁANIA.*

Yyy...co to było? Nic nie mówiąc wszyscy poszli za instrukcjami dyrektora.

<><><><><><><><>

- Nie za długi, ale czuje że pierwsze rozdziały właśnie takie będą.

-Do napisania,Niki...i Kai na doczepke.

~Ejj...

Uciekając przed umarłymiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz