Siedzimy już w sali gimnastycznej od jakiś 30 minut. Nudzi mi się że tak powiem w chuj. Wcześniej co jakiś czas niektórzy wychodzili ale potem nauczyciele zamknęli wszystkie wyjścia. Nikt dalej mam nie wyjaśnił o co chodzi. Przysięgam że jeszcze chwila i wyjdę przez okno. W tym momencie siedzę w kącie sali razem z Aną. Obydwie się nudzimy niemiłosiernie.
-Ana...?- zaczęłam.
-Hmm?
-Wyjdziemy stąd w końcu? - zapytałam patrząc na jej reakcję.
-Chciałabym, ale nie ma jak, wszędzie są nauczyciele.- westchnęła.
-To wkurzające.- chciałam coś jeszcze dodać gdy po sali rozniusł się ogłuszający wrzask. Zerwałam się z podłogi rozglądając się. Zauważyłam coś przerażającego. Jakiś uczeń zjadał innego ucznia. Przerażona stałam jak słup soli. Zresztą nie tylko ja. Inni byli w takim samym stanie. Nikt nie zareagował na zachowanie ucznia...i to był błąd. Osoba ta rzuciła się na kolejną i tak dalej. Co najdziwniejsze ci którzy zostali ugryzieni lub zadrapani po kilku minutach byli tacy sami. Jakby zdziczeli. W całej sali wybuchła panika. I na naszą zgubę nauczyciele pogubili klucze do drzwi. Na ten moment jest już duża ilość osób zarażonych. Inaczej tego nazwać nie można. I wtedy stało się to czego się najbardziej obawiałam. Dopadli moją przyjaciółkę. Nie miałam nawet czasu pojąć co się dzieję. To była sekunda. W czasie mojego odurzenia nagła śmiercią Any, do drzwi sali zaczęło się coś odbijać. Przez drewnianą powłokę przebiło się wojsko ale ja tego nie zauważyłam. Dopiero oprzytomniałam gdy ktoś pociągnął mnie za rękę. Błyskawicznie się odwróciłam. Był to jakiś starszy mężczyzna, który coś mówił. Nie słuchałam. Wszystko docierało do mnie jak przez mgłę. Wiem że wyprowadzili pozostałych z sali do jakiejś ciężarówki. Nie mogę uwierzyć. Jeszcze nie dawno rozmawiałam i śmiałam się w klasie z Aną, a teraz jest jakaś epidemia i gdzieś nas wywożą. To się dzieję zbyt szybko. Ten świat schodzi na psy.
<><><><><><><><><>
-Tak...wiem, że krótko. Ale to było pewne, że pierwsze rozdziały takie będą. Piszę pierwszą książkę i nie mam pojęcia jak się do tego zabrać.
~Tak, tak, zwalaj winę na brak doświadczenia. Przecież nie ma to jak się pożądanie usprawiedliwić. *przewraca oczami* I jak to piszesz? Ja to co jestem?
-Kai...
~Com.
-Uciekaj...masz jakieś...*zastanawia się* 12 godzin zanim do ciebie przyjadę i cię udusze.
~Czemu tak dużo?
-Bo chce się wyspać.
~Aha, okej. To ja żegnam czytających i idę się wyprowadzać. Chce żyć.
-Grabisz sobie. A, i pa pa.

CZYTASZ
Uciekając przed umarłymi
FantasyChłopak i dziewczyna spotykają się w obliczu zagrożenia... <><><><><><><><><><><><> ~ Krótkie i zwięzłe. - Jestem Niki! (Dziewczyna) ~ Ja jestam Kai! (Chłopak jak coś :P ) - Będziemy razem pisać tą książkę.