#7

89 3 0
                                    

Zaskoczona nie wiedziałam co powiedzieć. Słowa chłopaka wstrząsnęły mną aż do kości.
- Ja-jak niby sie n-nie widzieliśmy ?-?
Zaczął mi się łamać język, wydawało mi się że to właśnie on podtrzymał jej ciało, gdy leciało na posacke. Wstałam i pokierowałam się do wyjścia, po czym skręciłam do gabinetu Slendera. Wpadłam do pomieszczenia jak opażona i od razu podbiegając w stronę ojca złapałam wszystkie dokumenty które jeszcze przed chwilą trzymał w rękach i wyrzuciłam wszystko na podłogę. Widziałam że nie postąpiłam zbyt dobrze bo zaraz po tym dostałam w policzek, tak że aż się zachwiałam.
~ Dziecko, co w ciebie wstąpiło !?~
Zaczął ostro, a ja starałam się nie okazywać przerażenia.
- Kogo kryjesz przedemną !? Przecież wiem, że ktoś jeszcze się kręci po tym domu !!-
I... Cisza. Czekałam ze zniecierpliwieniem na jakąkolwiek odpowiedź, lecz jest ze mną w pokoju tylko ta głucha, ciągła cisza. Mężczyzna lekko rozluźnił mięśnie twarzy i usiadł za biurkiem.
~ Jeśli chcesz jakichś wyjaśnień to usiądź spokojnie.~
Po tych słowach z niechęcią zajęłam miejsce naprzeciw jemu. Spoglądałam prosto na jego czaszkę oczekując wyjaśnień.
~ Na pewno znasz nie jedną creepypaste a nie widziałaś jej jeszcze w naszym domu. Niektórzy znajdują sobie inny dom, miejsce do zamieszkania. Niektórzy nawet podróżują, ale nic na to nie mogę poradzić. Od czasu do czasu pobliscy mordercy odwiedzają to miejsce tak jak to wczoraj jeden z nich.~
Nie mogłam wysiedzieć na miejscu, z tego z nadpobudliwą siłą łaziłam po pokoju, raz wte, raz wefte, jednak starałam się mu nie przeszkadzać.
~ Wczorajszym gościem był nie kto inny jak Blody Painet. Przyszedł na jakieś dwa, do trzech dni, jak to zazwyczaj robi. Z tąd ma bliżej do miasta, ponieważ osiedlił się przy jeziorze, dalej w głębi lasu.~
Moje oczy lekko zabłysły.
Ten morderca, który ma najwięcej krwi przy sobie, ten który maluje piękne obrazy, ten który uratował mnie przed zderzeniem z podłogą, znajduje się tu i to nie tylko na jeden dzień !?
Mój chumor się lekko poprawił, aż pomogłam pozbierać Slender'owi papiery, które parę chwil wcześniej wytrąciłam mu z rąk. Poszłam spokojnie i w ciszy do pokoju, gdzie właśnie nocowałam. Po lekkim uchyleniu drzwi dostałam ciepłym powietrzem zmieszanym z damskimi perfumami. Zdziwiłam się, lecz otworzyłam drzwi szerzej. Na dywanie zaóważyłam siedzącego Jeff'a... Z puszystym boa na szyi i tiarą we włosach. Obok siedziała kucakiem trzymając tacke z czekoladowymi babeczkami. Na sobie miała przewieszony pomarańczowy, puchaty szal, złoty naszyjnik z serduszkiem i tiarę z niebieskim brylantem. Byli przy małym stoliku gdzie dookoła na krzesłach siedziały pluszowe misie. Cała ta szopka wyglądała tak zabawnie, że aż ze śmiechu złapałam się za brzuch i upadłam na podłogę. Mróżąc oczy widziałam tylko facepalma od Jeff'a. Zaraz zebrali się inni i też padli ze śmiechu. Gdy troche ochłoneliśmy przetarłam łzy z oczu i spojrzałam na Toby'iego i spóściłam od razu wzrok. Chłopak tylko położył swoją dłoń na moim ramieniu i starał się mi podnieść głowę bym na niego spojrzała. Starałam się nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego więc patrzyłam gdzieś w bok na ścianę. Ten tylko westchnął i odpóścił sobie ze staraniem złapania mojej uwagi.
- Hej, Kora, spokojnie, nic mi przecież nie jest. Mam tylko nadzieje ze tobie też nie. Została tylko blizna , ale jakoś przecież pszeżyje.-
Zaśmiał się. Czuł się dobrze, i to wystarczyło by lekki uśmiech wtargnął na moją twarz. Paniczny śmiech zakryłam rękoma by go zdusić, ale wszystko było dokladnie słychać. Gdy przestałam spojrzałam na pozostałych. Wszyscy mieli uśmiechy na twarzy, a Toby nawet się trochę zarumienił. Byłam trochę zdziwiona ale to co zobaczylam za nimi przykuło moją uwagę. Był tam Helen, który chyba chciał mnie gdzieś zaciągnąć. Przecisnęłam się przez chłopaków i wybiegłam przez drzwi na dwór. Była już jakoś dwudziesta, a patrząc na to, że zbliża się zima, było już w miarę ciemno i wiało chłodem, czego nie wyczówałam na swoim ciele. Widząc czarną postać między drzewami, która powoli oddalała się od tego miejsca, pędem pobiegłam w jego stronę mijając drzewa, pnie i inne tego typu krzaki. Biegłam co sił ale nie mogłam go dogonić. Przez mojego 'brata' mam dobrą kondycję i dawałam rade, ale biegłam już jakieś półtorej godziny a jeszcze nie dotarkiśmy na miejsce. Od dobrych kilometrów nie wiem gdzie jestem, ale nie zwracałam na to uwagi. W końcu się zatrzymał, a na moje nieszczęście nie zaóważyłam tego i z dużą prędkością wbiłam się w jego plecy. Od razu runeliśmy na usłane mchem i kolorowymi liśćmi podłoże. Szybko wstałam i otrzepałam się, po czym wyciągnęłam do chłopaka rękę z zamiarem pomocy. Po chwili zastanowienia chwycił ją i z lekkim trudem wstał.
- Przepraszam.-
Powiedziałam z opuszczoną głową, a on tylko położył rękę na moje ramie. Odwróciłam wzrok od, bardzo ciekawej, ziemi i dopiero teraz rozejrzałam się dookoła. Było to piękne miejsce. Tafla wody odbijała delikatnie pełnię księżyca, a las otaczający jezioro pięknie dopełniał kolorami. Kontem oka przyóważyłam jak chłopak ściąga maskę i odwraca się w moją stronę wyciągając przy tym rękę.
- Hej, jestem Blody Painter, albo Helen, jak wolisz. Miło cię poznać.-
Popatrzyłam na jego twarz, która okazywała mało barw. Oczy koloru błękitu i ledwo widoczne usta. Jego brązowe włosy powiewały na wietrze od strony jeziora. Powoli podałam mu rękę przedstawiając się, po czym zaczęliśmy dłuuuuugą konwersacje...

Po bliżej nieokreślonym mi czasie zaczęliśmy się zbierać. Czułam się przy Helenie pewniej, wydawało mi się że trochę odblokowałam przy nim odwagę, która skrywała się gdzieś na dnie mojego serca. Szliśmy leśną ścieszką, gdy nagle usłyszałam w oddali śmiechy paru osób. Zawołałam chłopaka i razem zbliżyliśmy się do podejrzanych. Znajdowaliśmy się już parę metrów od nich schowani za krzakami czekając aż ruszą się dalej. Spoglądając ostatni raz na chłopaka przed mordem widziałam jak już nakłada maskę z wielkim, krwawym uśmiechem. Przywódczyni paczki jakiś trzech chłopaków chwaliła się jak to zna się na tym lesie i że nic im nie grozi. Ale zabawa dopiero się zaczęła. Gdy ruszyła oni też zaczęli zmieniać miejsce położenia. Szli gęsiego, dlatego pierwszy ruch oddałam Helenowi.

Jestem Mordercą ?? [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz