Obudziłam się na podłodze z nożem, tak jak zasnęłam poprzedniego dnia. Wszystko mnie bolało, zresztą czego się spodziewać spałam w końcu na podłodze. Powoli wstałam i skierowałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem i przejrzałam się w nim. Podkrążone oczy, zapadnięte policzki, jakieś niedoskonałości i do tego potargane włosy, wyglądałam jednym słowem jak trup. Odkręciłam kran i obmyłam twarz wodą. Może trzeba zacząć się malować? Nie. Może kiedyś. Ściągnęłam ubrania z wczoraj które miałam na sobie i włożyłam je do kosza na ubrania, a sama weszłam pod prysznic. Ciepła woda otulała moje ciało. Po jakimś czasie wyszłam i opatulona w ręcznik opuściłam pomieszczenie udając się do swojego pokoju. Wyjęłam z szafy granatowe rurki i zwykły czarny t-shirt oraz bieliznę, które szybko ubrałam.
***
kilka dni później...
Postanowiłam. To dziś. Dziś ucieknę. Za 2 dni musiałabym wyjeżdżać. Nie chcę. W tej jebanej Polsce jest źle, a w Walii byłoby jeszcze gorzej... nowa szkoła, ludzie, otoczenie. Nie dam rady.
Godzina 22.32
Biorę plecak do ręki i pakuję tam najpotrzebniejsze rzeczy takie jak: scyzoryk, słuchawki, telefon, który i tak się rozładuję, ale walić to... jakąś bluzę, linkę i butelkę wody. Wyszłam cicho z pokoju i udałam się do sypialni ojca. Nie było go tam, ponieważ leżał schlany na kanapie w salonie, whatever. Otworzyłam szafkę w której trzymał kasetkę... doskonale wiedziałam gdzie trzyma pieniądze, ale nigdy ich nie kradłam, bo wiedziałam, że to zauważy, a teraz? I tak stąd spierdolę, więc wszystko mi jedno. Wyjęłam z niej 200 zł, na razie powinno wystarczyć, a jak mi zabraknie to jeszcze tu wrócę w ciągu tych 2 dni od czego ma się klucze. Zamknęłam szafkę i wyszłam równie cicho jak wtedy z pokoju, szybko wróciłam po plecak i włożyłam go na plecy. Jeszcze raz rozejrzałam się czy czegoś nie zapomniałam. Już wiem! Zostawię mu list w którym wszystko mu wygrane. Wzięłam do ręki jakąś kartkę i długopis i zaczęłam pisać:
''Tato...
Postanowiłam odejść, nie chcę już tak dłużej żyć to dla mnie za ciężkie, to wszystko mnie przytłacza. Mam dość tego jak mnie traktujesz i tego jak się zachowujesz, powiem Ci jedno powinieneś się udać na odwyk, dobrze Ci radzę, długo nie pociągniesz, a pieniądze się skończą. Nie szukaj mnie, chcę zacząć życie od nowa. Sama. Dam sobie radę, jakoś dawałam sobie do tej pory to i teraz dam. Proszę Cię nie szukaj mnie, bo chcę zniknąć raz na zawsze z twojego życia i napisać własną historię.
Marcelina.''
List położyłam na stolik w salonie. Szybko poszłam do przedpokoju i ubrałam buty, a do ręki wzięłam deskę i wyszłam zamykając drzwi na klucz jak gdyby nigdy nic.
Szłam spokojnie ulicą, mijając co jakiś czas domy. Czy miałam jakiś plan? Jako tako nie, ale nie miałam wyjścia... mijały mnie pojedyncze samochody, na ulicy nie było żywej duszy... lepiej dla mnie. Było dość chłodno, moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, ale go zignorowałam szłam dalej nie wzruszona.
W oddali zauważyłam jakieś sylwetki... nie były za bardzo widoczne, więc je zignorowałam. Jednak z każdą chwilą zbliżałam się do nich, były bardziej wyraźne. Byli to dwaj mężczyźni. Jeden z nich siedział na chodniku i trzymał kurczowo swoją rękę, a drugi nerwowo chodził wokół niego, tupiąc nogą. Nagle jeden podszedł do mnie i powiedział coś po angielsku bardzo szybko tak, że nie byłam w stanie zrozumieć o co mu chodzi.
(Rozmowa toczy się po angielsku)
-Słucham?- Powiedziałam spoglądając na niego. Jedyne co dałam radę zauważyć to to, że jeden ma jasne włosy.
Boże dlaczego mnie to śmieszy?
~Machiko
![](https://img.wattpad.com/cover/81469275-288-k588613.jpg)
CZYTASZ
At the edge of life || BAM
Fanfic- Czemu nie idziecie? - spytałam. -Jesteś Bambino... -Czym? To są takie kredki!- Co oni sobie myślą -.- . -Nie! To są fanki zespołu Bars & Melody. -Czego? Nie kojarzę. -Ej. Leo. Ona nas nie kojarzy. -Was? O co tu chodzi!? -Wykrzyczałam poddenerwowan...