Rii x Reader || Gakkou Gurashi!

1.1K 29 4
                                    

Zamówienie od _-Levi-Ackerman-_

Łapiąc kolejnego ziemniaka powoli ostrym nożem obierałem go z skórki, wrzucając do miski z resztą jego pobrateńców. Koło mnie stała Rii, która kroiła marchewkę. Spojrzałem na nią nie przerywając swojej czynności. W końcu usłyszałem aksamitny głos dziewczyny. 

- [Twoje imię] mógłbyś mi podać koperek? - zapytała. 
- Tak, już podaję - szybko złapałem za koperek po mojej lewej i podałem dziewczynie. 

Trzymając w dłoni dalej koperek, wpatrywała się w mój nadgarstek. 

- To już trzy tygodnie... - powiedziała lekko się uśmiechając i położyła swoją dłoń na mojej. Zarumieniłam się na jej ruch. 
- Tak... - odpowiedziałem. 

 Wtedy... trzy tygodnie temu byłem sam. Rozpoczął się atak zombie i udało mi się przeżyć ukrywając się w super markecie. Żyło się dobrze, prawie idealnie, gdyby nie pewna rzecz... Szukając czegoś co mi przyda się w kontakcie z resztą ludzi, niechcący włączyłem alarm którego było słychać w dużej części miasta. Maszyna się zacięła i nie miałem jak jej wyłączyć. Kiedy wyszedłem z pokoju od razu cała masa zombie chciała wyważyć drzwi. Na nieszczęście im się udało. Chowałem się na regale. Nie mogli mnie dosięgnąć to jeden plus, ale dla zombiaków nie ciężko im przewrócić regał. Kiedy regał zacząć się trząść wraz ze mną myślałem, że umrę. Trochę za szybko jak dla mnie i zginąć przez takie głupstwo... 

 Myśląc już o śmierci, nagle pojawiły się dziewczyny. Jedna z nich odciągnęła zombiaki, a druga poleciała wyłączyć alarm. Po wyłączeniu alarmu i daniu im wabika z dala od sklepu mogłem spokojnie zejść z regału. Dotykając nogami podłogi przywitała mnie dziewczyna o długich brązowych włosach i pięknych zielonych oczach. 

- Już jest bezpiecznie nie musisz się martwić - powiedziała spokojnym głosem który uspokoił całe moje ciało. 

- D-dzięku - nie zdążyłem z siebie wydusić. Z jednego regału wyleciał zombie, który rzucił się na dziewczynę. 

 Powstrzymując zombie przed zetknięciem z dziewczyną użyłem ramienia. Zombie to szybko wykorzystał i ugryzł mnie w nadgarstek. Czując przeszywający ból od nadgarstka i ciepłą krew wyciekającą z rany kopnąłem zombie, który wpadł na metalowy pręt. Zombie nie miał jak wyjść z prętu, który przyszpilił jego brzuch. Spoglądając na ranę zadrżała mi warga. Wiedziałem, że skończę jak inni... Zamienię się w zombie i będę chciał zabijać tych żyjących... A nawet te osoby które mnie uratowały... 

Odwróciłem się patrząc na przerażenie dziewczyny, którą uratowałem. 

- T-ty... - powiedziała łamiącym głosem. Widziałem w jej oczach przerażenie... 

- Kurumi! - usłyszałem za sobą. Szybko się odwróciłem i dziewczyna trzymająca łopatę robiła zamach na mnie. Czubek łopaty dzielił centymetry od mojej głowy i ciągle malała odległość. 

- Kurumi przestań! - wykrzyknęła dziewczyna w brązowych włosach łapiąc za uchwyt łopaty powstrzymując zetknięcie łopaty i mojej głowy. Westchnąłem z ulgą. 

- Wiesz, że się zmieni! Co niby chcesz z nim zrobić?! - wykrzyknęła. 
- Wiem, ale uratowaliśmy go i od razu mamy go zabić?! Niech będzie z nami... Do końca... - powiedziała łapiąc się za koszule blisko serca i kurczowo ją zaciskała. 

Druga dziewczyna na chwile myślała. Po chwili zmierzwiła swoje włosy i wybełkotała. 

- No dobra, ale odpowiedzialność jest na twoich barkach - powiedziała i trzymając łopatę oparła ją o swoje ramie. 

 Wtedy zaprowadziły mnie do swojej szkoły. Dobrze ją urządziły jest jak forteca. Brązowo włosa przedstawiła mi się i opowiedziała mi o reszcie. Była naprawdę miła i niesamowita. Powiedziała mi o problemach Yuki kiedy opatrywała moją ranę. Dużo się dowiedziałem, ale w końcu... Przykuły mnie do jednych z biurek, bo nastał ten czas... Kurumi stała na przeciwko pilnując, aby Rii-san na wypadek nic się nie stało gdybym się na nią rzucił. 

Godziny mijały i dalej nic. Czułem się normalnie... Co mnie zdziwiło. 

- Mogę zobaczyć twoją ranę? - zapytała Rii na co ja kiwnąłem głową na tak. 

Powoli dziewczyna do mnie podeszła i rozwiązała bandaż na moim ramieniu. Rii trzymając bandaż w dłoni zamurowało ją. 

- Coś nie tak Rii-san? - zapytała Kurumi. 
- Nie ma... - odpowiedziała szybko. 
- Ale czego? - zapytała. 
- Ugryzienia... 

Spojrzałem na swoją ranę. Rana zniknęła i jedyne co pozostało to blizna po ugryzieniu. 

 Minęły już trzy tygodnie po tym. Dalej nic się nie stało, reszta powiedziała, że jestem odtrutką. Jak na razie szukamy miejsca gdzie są naukowcy którzy mogą mnie zbadać, aby powstała odtrutka. Jeśli to możliwe... 

- A w ciągu tych tygodni bardzo przywiązałeś się do Yuki... - powiedziała, szybko krojąc koperek. 

- Co masz na myśli?... - zapytałem czując kropelkę potu spływającą po moim czole. 

- Bardzo wiele - powiedziała i szybko przed moją twarzą pojawił się czubek ostrego noża. 

- Ale z nią tylko gadam! Przecież wiesz jaka ona jest... Wybaczysz mi?... - powiedziałem błagalnym głosem. Jest miła i urocza, ale bywa straszna i bezwzględna. 

Chwile myślała aż zabrała nóż. 
- Wybaczam, ale pamiętaj, że jesteś tylko mój - powiedziała swoim uroczym głosem z uśmiechem i przeleciała palcem po moim policzku którym po chwili złożyła pocałunek. 

Na moich policzkach pojawił się gorący rumieniec i nie mogłem zabrać wzroku od pięknych oczu Rii. 

-Tak... 

~~~

Mam nadzieje, że rozdział się spodobał! ^^

Naprawdę miło mi się go pisało x"D 

Mam nadzieje, że osobie która to zamawiała też miło jej się czytało ^^ I czy ma pomysł na kolejne zamówienie X"D Z chęcią zrobię~ xD 

Nie wiem czy dobra Yandere z niej wyszła X"D

Oczywiście za błędy przepraszam >^< 

One shots || Na zamówienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz