Fourteen

2.3K 323 11
                                    

Luhan

Zacisnąłem powieki, mrucząc pod nosem niecenzuralne słowa. Świetne wyczucie czasu, mamo.

— Cholera, cholera, cholera, cholera — mamrotałem, spanikowany. Jeśli moja mama wejdzie do pokoju i zobaczy mnie z Sehunem w łazience, będę więcej niż martwy. Kładąc dłonie na klatce piersiowej chłopaka, odepchnąłem go do tyłu.

— Zostań tu. Nie ruszaj się ani nie odzywaj albo kopnę cię tam, gdzie słońce nie dociera. — Ostrzegłem, machając do niego palcem, a chłopak lekko się zaśmiał.

— Nie odezwę się ani słowem. — Udał, że zamyka usta i rzuca klucz za siebie. Wywróciłem oczami. Otwierając drzwi do łazienki, wyszedłem i posyłając Sehunowi ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, wyłączyłem światło, po czym zamknąłem drzwi.

— Lu Han! Otwórz te drzwi w tej sekundzie! — irytujący głos mojej matki rozbrzmiał mi echem w głowie. Wywróciłem oczami, po czym przekręciłem gałkę w drzwiach od pokoju i je otworzyłem.

— Tak?

— Nie tym tonem, Han — syknęła, z ciemnymi oczami. Zwalczyłem chęć zaśmiania jej się w twarz.

— Przepraszam. — Sztucznie się uśmiechnąłem. — Gdzie moje maniery? — złożyłem ręce i przechyliłem głowę na jedną stronę. Matka jedynie lekceważąco machnęła ręką.

— Chociaż raz nie zachowuj się jak dziecko, Luhan — mruknęła swoim świętym tonem. Zerknąłem na drzwi od łazienki, modląc się do Boga, by Sehun nie zrobił niczego, co przykułoby uwagę mojej matki. Mrugnąłem, patrząc prosto na nią.

— Czego chcesz mamo? — westchnąłem. Naprawdę nie obchodziło mnie, co zamierzała powiedzieć. Kobieta posłała mi karcące spojrzenie.

— W jakim celu przyszłaś, matko? — zmieniłem słowa na takie, które jej odpowiadały. Usatysfakcjonowana, uśmiechnęła się.

— Miałam zamiar powiedzieć ci, że ja i twój ojciec musimy załatwić kilka spraw w kościele i może nam to zająć chwilę. — Zatknęła kosmyk włosów za ucho. Przygryzłem wnętrze policzka. Moi rodzice wychodzili, co oznaczało, że zostawaliśmy z Sehunem sami.

— Kolacja będzie gotowa przed moim wyjściem. Jeśli coś się stanie, znasz numer mój i ojca, więc możesz zadzwonić. — Myślała przez chwilę, co jeszcze miała mi powiedzieć. — Zdecydowanie nie chcę tu żadnych gości, gdy nas nie będzie i chcę, żebyś pilnował domu. Upewnij się, że twoja siostra zrobi pracę domową i pójdzie spać — przytaknąłem, nie bardzo skupiając uwagę na jej słowach, ale chcąc, żeby już sobie poszła. Zaczynałem tracić cierpliwość, jeśli chodzi o jej wychodzenie.

— Naprawdę mam to na myśli, Luhan. Nie chcę tu nikogo. Jesteś uziemiony — powiedziała.

— Dobrze, mamo. — Posłałem jej spojrzenie pełne irytacji.

— W porządku. Ufam, że dotrzymasz słowa. — Pochyliła się i mnie przytuliła. Niezręcznie odwzajemniłem uścisk, po czym się odsunąłem i skupiłem wzrok na swoich stopach, ignorując jej spojrzenie.

— Wiesz, że cię kocham, prawda?

— Tak — szepnąłem. — Wiem.

Kiwając głową, odwróciła się i wyszła z pokoju. Zamykając za nią drzwi, odwróciłem się, mając zamiar wrócić do łazienki, gdy zamiast tego Sehun wszedł do pokoju. Zanim zrozumiałem, co się dzieje, chłopak owinął rękę wokół mojej talii, przyciągając mnie blisko siebie, po czym przycisnął do ściany. Mogłem poczuć jego gorący oddech na ustach.

— Więc. — Oblizał usta. — Masz dom dla siebie? — łobuzersko się uśmiechnął. Potrząsnąłem głową, czując, jak na policzki wkrada mi się lekki rumieniec.

— Zamknij się — wymamrotałem, odwracając od niego wzrok. Po naszym intensywnym obściskiwaniu się wciąż byłem trochę rozkojarzony i zaczynało być to widać. Skłamałbym, mówiąc, że nie czułem się, jakbym miał odlecieć. Dawał mi coś, czego nigdy wcześniej nie czułem. To było intrygujące, a jego usta na moich... perfekcja.

Skłamałbym również, mówiąc, że nie całował dobrze, bo w rzeczywistości robił to zajebiście. Zbliżając się do mnie, aż jego ciało było przyciśnięte do mojego, trzymał ręce na mojej talii, zatrzymując mnie w jednym miejscu, a jego usta zbliżyły się do mojego ucha.

— Proponuję skończyć to, co zaczęliśmy — szepnął uwodzicielsko. — Tam, w łazience. — Pociągnął za pasek moich jeansów. — Właśnie tu. — Przesunął głowę, a jego usta były teraz kilka centymetrów od moich. — Co ty na to, skarbie?

Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, gdy drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a do środka weszła Minah. Świetne wyczucie czasu.

— Hej Luhan, wiedziałeś, że mama i tata... — Gdy jej wzrok napotkał mnie i Sehuna, jej źrenice się rozszerzyły. Przekląłem swoje życie po raz trzeci tego dnia, gdy szybko odepchnąłem od siebie wyższego.

— To, ugh, to nie to na co wygląda — wymamrotałem, przechodząc przed Sehuna, bliżej mojej siostry. Oczy Minah powędrowały na mnie i Sehuna na zmianę, po czym zatrzymały się na chłopaku i przejechały go od stóp do głów. Właśnie wtedy zorientowałem się, że był bez koszulki i krwawił. Niezbyt dobre połączenie.

— Wow. Rodzice wyszli sekundę temu, a ty już masz chłopaka w pokoju? — zaszydziła Minah ze złośliwym błyskiem w oku. — Nie mogę się doczekać wyrazów ich twarzy, kiedy im opowiem, co widziałam.

— Nic nie widziałaś! Nawet nic nie robiliśmy! — warknąłem, zaczynając się niecierpliwić.

— On jest bez koszulki, przyciśnięty do ciebie, a w dodatku krwawi. Ta, zdecydowanie nic się nie stało. — Wywróciła oczami. Sarkazm przesiąkł każde słowo, które powiedziała.

— Proszę, nie mów nic mamie ani tacie — poprosiłem. Byłem już w wystarczającym gównie, jeśli dowiedzieliby się o tym, wylądowałbym na pierwszej stronie jako ofiara morderstwa.

— Co będę z tego mieć? — przechyliła głowę na bok, podnosząc brew.

— Dam ci cokolwiek chcesz! — szybko powiedziałem. — Tylko nic im nie mów. — Chwilę myślała nad tym, co powiedziałem, po czym pokiwała głową.

— W porządku — odparła. Zamknąłem oczy, przygryzając wargę. Biorąc głęboki wdech, spojrzałem na nią.

— Dziękuję.

— Tak, tak — wymamrotała Minah, mając zamiar wyjść, gdy odezwał się Sehun.

— Zaczekaj. — Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.

— Co ty robisz? — szepnąłem. A ranny zignorował mnie, przesuwając za siebie, po czym podszedł do mojej siostry.

— Nie będziesz sobie chodzić i mówić swojemu bratu, co ma robić. — Sehun spojrzał na Minah, chcąc ją zastraszyć. — Zwłaszcza gdy nie ma to nic wspólnego z tobą. — Przysunął się bliżej dziewczyny, patrząc na nią z góry w taki sam sposób, w jaki patrzył wcześniej na Taejina. — Rozumiesz?

— T-tak. — Minah szybko przytaknęła, ciężko przełykając ślinę.

— To dobrze. Teraz idź stąd i udawaj, że nic nie widziałaś. — Oblizał usta, mówiąc każde słowo zimnym tonem. — Bo nie widziałaś. Rozumiesz?

— Tak — Minah nieprzytomnie przytaknęła, po czym wyszła, mamrocząc przeprosiny i zamknęła za sobą drzwi. Odwróciłem się w stronę Sehuna, uderzając go w biceps. Nie ruszył się nawet o centymetr, lecz na mnie spojrzał.

— Za co to do cholery było? — warknął.

— Nie musiałeś jej tak straszyć! — energicznie pokręciłem głową, patrząc na niego spode łba. Chłopak tylko wzruszył ramionami.

— Jeśli w ten sposób posłucha, mam to w dupie. — Podszedł do mojego łóżka, po czym na nie opadł i chwycił w rękę pilot od telewizora. Włączając go, położył się, oglądając jakiś program, który akurat leciał.  

I'll Protect You | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz