dwa / kup mi ten za 500

18 1 1
                                    

India
Nie kogę spać. Znowu. Leżę, mam zamknięte oczy, ale nic poza tym. Pewnie znowu za dużo czekolady... Usiadłam na łóżku i oświeciłam lampkę stojącą na półce obok mojego i siostry łóżka. Niestety oślepił Alishę, więc ta zaczela się kręcić i cicho jęczeć, ale to chyba przez sen.

Sprawdziłam godzinę na telefonie, była 22:00. Myślałam, co zrobić, by lepiej spać, a jedyne co chyba naszło mi na myśl to było przewietrzenie się. Tylko... jest noc. Oj tam, są wakacje! -pomyślałam, po czym spojrzałam jeszcze na Alishę, cicho i zgrabnie wyślizgnęłam się spod kołdry i poszłam na palcach do szafy, by narzucić coś na siebie, bo nie było wcale tak ciepło. Poza tym, ludzie jeszcze chodzą po mieście o tej porze, a w mojej piżamie w chmurki i serduszka nie pokażę się nikomu chyba prócz mamy, taty i siostry.

Bezszelestnie wyciągłam z szafy krótkie spodenki z wysokim stanem i zwykły, biały t-shirt, do tego bluzę żeby nie było mi zimno. Poskradałam się do łazienki, by lekko przeczesać włosy, bo były nieco poplątane i byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam telefon, poszłam do werandy ubrać czarne Nike Janoski.

Wyszłam, uprzednio gasząc światło w werandzie. Zamknęłam drzwi na klucz i idę. Przyjemne, chłodne powietrze spotkało się z moją twarzą. Wspaniałe wygląda tutaj nocą. Cisza, spokój. Palmy delikatnie powiewają na wietrze.

Idę tak już z piętnaście minut. Nagle słyszę dźwięk wskakiwania do basenu, śmiechy i muzykę z jednego z ogródków. Idę bliżej tego miejsca.

Jestem bliżej i widzę wszystko za płotem. Co widzę? Tak, nie mylę sie. Znowu oni, ta paczka... i On. Jeszcze bardziej schowałam się za krzakami, by mnie nie zauważyli. Nudziło mi się, no co?

Ten chłopak wychodzi z basenu, lekko przeciera się ręcznikiem i sięga po dzwoniący telefon. Ech, pewnie jego dziewczyna. Znaczy... yyyy... India, ogarnij się! Kurde.

Idzie chyba przed dom, bliżej płotu, by odebrać. Ja jeszcze bardziej sie skryłam w obawie, że się zorientuje, że tu jestem. Rozmawia chyba z kolegą. Nie wiem o czym, zrozumiałam tylko "nie mamy czasu", "wakacje się kończą" i "kup mi ten za 500". Wiele można się dowiedzieć, wiem.

Wreszcie chłopak kończy i chyba... WY-WYCHODZI ZA BRAMKĘ? Ja cofam się coraz bardziej nie zauważając kamienia stojącego na trawniku i chyba się domyślacie, co się stało. Przewróciłam się przez niego, wpadając na słup i uderzając głową.

-Auć! -krzyknęłam. Jenyyyy jaka jestem głupiaaa. Teraz pomyśli że go śledzę (wcalee tego teraz nie robiłam) 

On podniósł głowę znad ekranu i rozglądnął się. Ubrał na siebie koszulkę, którą wcześniej trzymał w ręce. Uff, nie zauważył mnie... -pomyślałam  z ulgą. Yyyy... Czy on właśnie się na mnie patrzy?

-Nic ci nie jest? -spytał lekko się śmiejąc. Podszedł do mnie bliżej. India, nie narób głupoty.

-N-nie. Z-znaczy głowa mnie trochę boli. -też się trochę zaśmiałam. On podaje mi rękę.

-Wstawaj. -oznajmił, a ja chwyciłam jego rękę i wstaję. Lekko się uśmiechnęłam. 

-Może się czegoś napijesz? Na pewno będziesz się lepiej czuć. -powiedział życzliwie z troską. Kurde, jaki on jest miły! Ja pokręciłam głową mówiąc, że muszę iść.

-No weeź, napijesz się tylko! Chodź. -prosił ciągnąć mnie za rękaw bluzy. Słodko(?)

-Nalegasz?

-Nalegam. -odpowiedział zdecydowany. -Chodź za mną. -chłopak zaprowadził mnie do ich ogródka.

Na leżakach siedziały dwie blondynki, a w basenie kąpały się dwie ciemnoskóre dziewczyny. Ja się lekko uśmiechnęłam i powiedziałam cicho "hej", wszyscy odpowiedzieli tym samym oprócz jednej z blondynek, która zmierzyła mnie wzrokiem, popijając sok.

-To jest... Eee... Chwileczkę. -odwrócił się do mnie pokazując znak, żebym poszła za nim. Poszliśmy do kuchni.

-Keanu jestem. -powiedział, podając mi rękę. Ja się uśmiechnęłam.

-India, miło mi. -odpowiedziałam ściskając jego dłoń.

-Ładne imię. Czego się napijesz? -otworzył półkę i wyjął z niej szklankę.

-A co macie? -spytałam siadając przy stole w kuchni.

-Sok jabłkowy, coca-colę, fantę, wodę niegazowaną... -wymieniał.

-Poproszę wodę. -Keanu (bo teraz już znałam jego imię) nalał mi wodę do szklanki i położył na stole przede mną. Ja zaczęłam ją pić, kiedy Keanu zapytał:

-Lepiej już?

-Tak, jest ok. -brunet chwilę patrzył, jak piję, bo nie było tematu do rozmowy. Ja rozglądałam się po kuchni, lubię oglądać nowe wnętrza. Szybko wypiłam, a Keanu zaproponował, abym zapoznała się z jego przyjaciółmi, twierdzi że są bardzo sympatyczni.

-Jasne, lubię nowe znajomości. -nie zawsze to okazuje się dobre... Keanu wstał z miejsca a ja zrobiłam to po nim, poszliśmy z powrotem na ogródek.

-Poznajcie Indię. India, poznaj moich przyjaciół: -zaczął pokazywać i wymieniać ich imiona, ja podeszłam do każdej z nich (bo były to same dziewczyny) i podałam rękę przedstawiając się.

Oni faktycznie okazali się bardzo mili. Pytali mnie o wiele rzeczy, skąd jestem, czy mam rodzeństwo, czyli o takie podstawowe rzeczy. Cicho siedziała jednak Nichara (bo także znałam jej imię). Czasem spoglądała na mnie tajemniczo i szeptała coś do Keanu, a on na to przewracał oczami i ignorował ją. Mam złe przeczucia.

-Jest już dosyć późno, może ja już pójdę. -ozmajmiłam po długiej rozmowie. Była już 12 w nocy!

-Właściwie, to co tu robisz? -Nichara po raz pierwszy odezwała się lekko marszcząc brwi. Ja odpowiedziałam na to zmieszana:

-Nie mogłam spać w nocy, dlatego stwierdziłam, że dobrze by było się przejść na spacer, by zaczerpnąć powietrza. -tłumaczyłam się, a ona powoli pokiwała głową. Przypomniałam jeszcze raz, że już muszę iść, bo było naprawdę późno, wstałam z krzesła.

-To cześć. -powiedziałam z uśmiechem. Inni odpowiedzieli, podczas gdy udałam się w stronę bramki.

Keanu
Nie ładnie by było zostawić dziewczynę, by sama (szczególnie w nocy) szła do domu. Wstałem więc i poszedłem tam, gdzie ona.

-Odprowadzę cię.. -powiedziałem na co India się odwróciła.

-Nie musisz, poradzę sobie. -według mnie, było to zbędne, poradziłabym sobie sama, a niepotrzebnie chłopak straciłby na mnie czas.

-Wiem, że sobie poradzisz, jednak wolałbym się z tobą przejść, w nocy chodzi zbyt dużo upitych bym cię puścił samą. -tutaj mnie zaskoczył.

-Aż tak się o mnie troszczysz? -zapytałam zadziornie.

-Taki już jestem, wolę dmuchać na zimne. -podniósł brwi lekko uśmiechając się.

-Niech ci będzie! -zgodziłam się, bo przeczuwam że tak czy siak by nie odpuścił. Keanu zawołał do przyjaciół, że mnie odprowadza.



No i drugi rozdział!
Mam nadzieję, że się spodobał :)
Piszcie proszę swoje opinie i proszę o gwiazdki! To bardzo motywuje 💕

Trust me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz