II

36 10 4
                                    

Stracona

Od skoczyła jak najdalej. Wykorzystała chwilę nieuwagi przeciwniczki i popędziła na przód. Jej łapy co chwilę dotykały mokrej trawy. Kiedyś kochała to uczucie. Tamtej nocy jednak przeklinała łapy, kły, sierść i to, że jest wilkiem.

Przygotowała się na atak, lecz ten nie nastąpił. Z lasu po wychodziły inne wilki. Cała rada.

Biała wilczyca chciała zacząć się tłumaczyć, ale wyprzedziła ją brązowa wilczyca. Duży rudy wilk słuchał w milczeniu. Jego pysk ani nie drgnął. Przywódca stada wydawał się godny swojego stanowiska. Jednak biała wilczyca miła inne zdanie. Wolała starego przywódcę. Szary wilk Sam był dobry dla każdego członka stada. Nie oceniał pochopnie i przede wszystkim nie zabijał ludzi. Jack miał nieco inne poglądy, jego zdaniem każdy człowiek zagrażał wilkom.

Gdy brązowa wilczyca skończyła przyszła kolej ba białą.

-Człowiek nic nam nie zrobił, nie prowokował nas...

-Do rzeczy.

Stłumiła irytację.

-Został zaatakowany...

-Wystarczy. -mówił spokojnie i cicho, a jednak wystarczyłoby otworzył pysk, a wszyscy milkli.-Moim zdaniem Grace ma rację. Człowiek nie powinien zapuszczać się do naszego lasu. To teren sfory i tylko ona może tu przebywać!

Mimo, że przywódca przekręcił imię brązowej wilczycy to ona i reszta wilków zawiła z aprobatą. Tylko biała wilczyca i szary wilk milczeli.

-Od dziś ten, kto nie zabije człowieka, który przebywa na naszym terenie zostanie surowo ukarany. Musimy dać im do zrozumienia, że jesteśmy lepsi od nich. Nie będziemy polować na padlinę! Teraz będziemy zabijać żywe zwierzęta, to będzie prawdziwe polowanie. To będzie nowa lepsza era...

-Aaa... -cichy szept wkradł się w wypowiedź rudego wilka Ktoś z nas nie chce zabijać ludzi? Po co nagle mielibyśmy...

-Mamy chętnego do ukarania dla przykładu.

Mały, szary wilk, tak właściwie jeszcze szczeniak pisnął ze strachu.

-Ja zgłaszam się za niego!

Wszyscy popatrzyli się na białą wilczycę.

***

Clancy jadł śniadanie z rodzicami. Nienawidził tego. Zawsze w weekendy udawali idealną rodzinę, a on nie chciał brać w tym udziału. Denerwował go ojciec, gdy chwalił się nowym telefonem, czy zegarkiem. Żałował pieniędzy na samochód dla syna i nie chciał dać mu jednego z pięciu nieużywanych aut. Tak Clancy Luck pochodził z bardzo bogatej rodziny, ale nie było tego po nim widać.

Po jego matce też nie. Chodziła w prostych ubraniach, mało kosztownych. Jeździła starym jeepem, który skrzypiał niemiłosiernie na każdym dołku. Chłopak podejrzewał, że ojciec robi to celowo: chce, aby matka umarła w wypadku samochodowym. Wtedy miałby święty spokój. Clancy nie miał wątpliwości, że jest druga, a raczej dwudziesta trzecia. Ojciec miał na swoim koncie wiele kochanek, matka udawała ślepą w takich sytuacjach, a Clancy głuchego na wrzask i jęki dochodzące z sypialni.

Jednak mimo problemów ów małżeństwo zawsze w weekendy było święte. Nikt by ich nie podejrzewał o problemy w rodzinie.

-Kochanie-szczupła blondynka spojrzał a na syna-jedziesz z nami do państwa Darkness?

Chłopak zatrzymał rękę z tostem w powietrzu.

-Nie.

-Ale na pewno, bo oni tak cię lubią...

-Nie.

-ucieszyli, by się, gdybyś pojechał z nami-kontunuowała niezrażona.

-Nie to nie-poparł syna ojciec.

Blondynka zmarszczyła idealny nosek.

-Ale wrócimy dopiero wieczorem.

-Jasne, okej.

***

Wielki, masywny wilk wyszedł zza białej wilczycy.

-Skoro tak my chcemy utworzyć nowe stado.

Przywódca chciał szybko zripostować, ale nagle kilkoro wilków wyszło ja przód.

Powstał bunt, na który biała wilczyca czekała od dawna. Spojrzała w zimne oczy przywódcy, zobaczyła w nich żądzę mordu, czyli nic dobrego.

-Jak śmiecie!? Beze mnie nie przetrwacie...

-Puść nas! Nie musisz się martwić, porad zimy sobie.

-Zbytnio się cenicie. Nigdzie nie pójdziecie. Nie puszczę wolno najlepszych wojowników, wtedy naraziłbym stado.

Biała wilczyca skupiła się na dźwięk wydobywający się z gardła przywódcy. Sierść stanęła jej dęba.

Rozpętało się piekło. Wilki, które chciały odejść zaatakowały. Biała wilczyca postanowiła uciec jak najdalej. Wiedziała, że zabiliby ją na początku, gdyż nie łatwo ją pomylić ze szczeniakiem. Była w końcu taka drobna, a jej jasna sierść rzucała się w oczy.

Ruszyła przed siebie.

***

Clancy patrzył na listę rzeczy do zrobienia.

1. Pozmywać naczynia.

2. Wynieść śmieci.

3. Nakarmić psa i nie wpuszczać go do domu.

4. Odrobić lekcje.

5. Kupić mleko.

Dzwonić co pięć godzin, ale tylko do matki.

Czasami czuł się jak służąca. Westchnął i skreślił piąty punkt. Postanowił przyrządzić budyń.

***

Biała wilczyca czuła, że ktoś biegnie za nią i nie pomyliła się. Brązowa wilczyca postanowiła wyrównać rachunki.

Odległość między nimi zaczęła się coraz bardziej zmniejszać. W końcu biała wilczyca poczuła szarpnięcie w boku. Siła uderzenia rzuciła ją na bok. Po chwili ujrzała nad sobą pysk, obnażonymi kłami, gotowymi do ataku. Podjęła cicho. Szczęki przeciwniczki zaciszne się na jej lewej łapie. Zawyła najgłośniej jak umiała. Odpowiedziała jej cisza nocy i blask księżyca.


ZagubieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz