Błysk...oślepiające światło. Jakieś czarne plamki. Nie widzę. Nie nogę się ruszyć.
Testuje lewą, tylną nogę, potem prawą. Tył w porządku. Teraz przód. Lewa, przednia łapa niesprawna. Nie czuję jej. Trzy na cztery kończyny sprawne. Czyli śmierć.
Wilk nie przeżyje z jedną uszkodzoną łapą. Byłam głupia, tak strasznie głupia.
A na dodatek mam czarne plamy przed oczami.
-Dziękuję panie ymmm...
-Jack. Mów mi Jack- drugi głos był znacznie dojrzalszy od pierwszego. Biała wilczyca go nie znała. Kojarzyła tylko pierwszy głos.
-Gdyby coś jej się stało to mam dzwonić?
-Tak.
-Dziękuję to ile się należy?
-To była usługa za free.
-Dzięki.
***
Clancy przyglądał się śpiącemu zwierzęciu. Wiedział, że jeśli rodzice zobaczą białą wilczycę to ją oddadzą, albo – co gorsza – zabiją.
Przygotował jej posłanie przy swoim łóżku. Przeniósł tam wilczycę. Nie obudziła się jeszcze, ale chłopak wierzył w siłę jej walki wewnętrznej.
Czuwał nad nią do północy, potem nawet nie zauważył, kiedy zasnął.
***
Biegnę, nie czuję łap. Leżę, pod jakimś domem dyszę. Nie wiem gdzie jestem co robię. Jest tu tak gorąco. Lato.
Nie mogę otworzyć oczu. Tak trudno... za trudno. Nie mogę przełknąć śliny. W końcu otwieram oczy.
Nie leże na łące w lesie w promieniach słońca. Nie jestem ze stadem. Leże w jakimś dużym posłaniu, chyba dla psa. Tak widzę jego czarną sierść. Znajduje się w domu.
To dziwne. Tak dawno nie byłam w domu. Zapomniała jak to jest. Zapomniałam o człowieczeństwie. Ale jak to, przecież jest ciepło powinna być wilkiem. Nikt nie pokazał mi jak się zmienić. Muszę po składać myśli.
Wiosna, lato- wilk. Jesień, zima- człowiek. Ciepło, niezimną i jesienią. Nie w chatce Shad'a, tam nie ma jeszcze ogrzewania, tylko wielki kominek w salonie, który szybko wygasa. Chłopaki przynoszą drewno dopiero trzeciego dnia po przemianie. Więc o co chodzi?
Przede mną leży plecak. Plecaki kojarzą mi się ze szkołą, a ta zaczyna się jesienią.
Ale u nas w domu nikt nie chodzi do szkoły. Nie jestem u siebie. O co chodzi? Chcę komponować dalej, ale nie mogę. Czarne plamki zalewają mi oczy i po chwili nie widzę nic. Nastaje ciemność.
***
Clancy skończył długą rozmowę przez telefon z matką. Wszystko szło po jego myśli. Jak zwykle przedłużyli "wypad".
Usadowił się w łóżku i zaczął oglądać film " Mroczne cienie ".
Po dwudziestu minutach na ekran telewizora patrzyły dwie pary oczu. Jedna należała do człowieka, a druga do wilka.
-"Mów mi Viki... "-piękny głos przykuł uwagę wilczycy.
"Victoria ładnie. A jak ja mam na imię?"
Chłopak odwrócił głowę. Tak długo czekał na te chwilę.
Od razu urzekły go te oczy. Nie były wilcze. Tylko ludzkie. Jak lód. Zimne niczym lód.
Powoli wstał. Zwierzę spuściło głowę w strachu.
Clancy wiedział, że nie należy podchodzić raptownie, ale ten wilk był inny, czuł to.
Do skoczył do białej wilczycy i położył rękę na jej białej sierści, ubrudzonej krwią. Gdyby nie ta czerwień jej futro byłoby idealne.
U całował zwierzę w czubek pyszczka i pobiegł po wodę oraz jedzenie. Biała wilczyca rzuciła się na pożywienie.
-Musisz się jakoś nazywać.
"Nie pamiętam jak się nazywam."
-Będziesz Viki. To takie piękne imię.
"Viki ładnie."
Traciła go w ramię, na znak zgody, a on się uśmiechnął. Znów u całował zwierzę.
Clancy nie szczędził pieszczot wilkowi. Zdążył ją pokochać. Na takie zwierzę czekał od dawna.
-To, co piękna, kąpiel?
Zimne, niczym lód oczy spojrzały na niego podejrzliwie.
Chłopak z zapałem zaczął na puszczać do wanny wody. Znalazł w szafce szampon dla psów. Postanowił, że się nada.
Pojawił się w pokoju niczym burza. Zauważył, iż wilk chowa się pod jego łóżkiem. Uśmiechnął się. Tego dnia cieszył się jak nigdy dotąd. Dawno nie zaznał tyle radości.
CZYTASZ
Zagubieni
Kurt AdamCzy człowiek może pokochać wilka, a wilk człowieka? Każdy z nas jest zagubiony Jesteśmy zagubieni w mroku świata, rzeczywistości i miłości Cały czas się gubimy, ale czy odnajdziemy drogę powrotną?