Ranking, czyli od Hogwartu po Los Angeles

851 59 11
                                    

Cześć, cześć z tej strony Det! Dzisiaj trzy miejsca, ale za to dłużej :D Naprawdę wam wszystkie trzy pozycje polecam i życzę miłego czytania!

3. "Love from Slytherin" Naginiii

Macie już dość typowych opowiadań stricte potterowskich, gdzie Draco jest ciepłym misiem, który od razu zakochuje się w głównej bohaterce? Każdemu z nas pewnie nasuwa się na myśl pytanie: „A gdzie jakieś opowiadanie, gdzie oni nie wpadają sobie od razu w ramiona?". Otóż ja się takiego doszukałam i szczerze powiedziawszy mogę wam je z czystym sumieniem polecić. Nie ma tam dużej ilości błędów (ba! Nie ma ich prawie w ogóle), a i fabuła ma jakiś sens i do czegoś zmierza. Ale, ale. To tylko dla fanek Dracona, bo jednak ów postać tam jest i gra rolę w całej powieści. Co do ilości rozdziałów, autorka zmierza już do końca, więc kolejnym plusem tej historii jest fakt, że jest ona prawie ukończona! Mamy za sobą już plusy to powiedzmy o minusach (których prawie nie ma...). Nie wiem jak was, ale mnie w opowiadaniach potterowskich irytuje fakt, że zawsze (prawie zawsze) robią z Astorii Greengrass głupią i zawistną dziewczynę, której zależy tylko i wyłącznie na Draconie, uważa się za księżniczkę, której wszytko można. A mnie zastanawia jedno — dlaczego? Na jakiej podstawie to stwierdzacie? Tutaj przynajmniej Pansy Parkinson jest normalna, a i autorka dodała nam jeszcze kilka postaci (również Ślizgonów), które zachowują się... normalnie? Tak, właśnie tak.

2."Almost Polite" YourLittleBoo

Jeśli jesteś fanką Luke'a Hemmingsa (dobra, nawet jeśli NIE jesteś) to to opowiadanie jest czymś wprost idealnym dla ciebie! Nie ma tam gwiazdora, jest ciekawa fabuła (która jest cholernie ciekawa, serio) i wspaniale wykreowani bohaterowie. Czego chcieć więcej? Ano tak, jakiejś tajemnicy, romansu... I to wszystko jest! Ludzie, to opowiadanie, gdyby tylko zmienić co niektóre imiona, mogłoby spokojnie trafić do księgarni, moim skromnym zdaniem, oczywiście. Autorka, popisała się swoim stylem pisarskim, jak w większości swoich opowiadań. W każdym razie... Dostajemy na tacy małe miasteczko, dziewczynę, która dopiero co się do niego przeprowadziła, tajemniczego chłopaka i staruszkę, która najwidoczniej też coś ukrywa. Akcja nie pędzi zbyt szybko, można spokojnie przyjąć wszystkie informacje i przywiązać się do bohaterów. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że rozdziały są idealnej długości, a opowiadanie jest... ukończone! Po prostu cud, miód, malina! Zdecydowanie polecam.

1. "Buenaventura" AstraFaraday

Co by tu powiedzieć... G E N I A L N E! To jedyne, co przychodzi mi na myśl, jeśli ktoś spytałaby mnie, co myślę o tym właśnie opowiadaniu. Wiele osób pewnie się ze mną zgodzi, bo nieraz wchodząc na czyjś profil, dostrzegałam listę lektur To co powinno być wydane z dodaną Buenaventurą. No bo co się dziwić skoro jest to jak najbardziej oryginalne, relistyczne (na tyle ile może być realistyczna magia itd.), bo przecież u Astry znajdziemy też poradnik o tym, jak jest w Ameryce (a miejsce akcji to właśnie USA. Wspaniale prawda? Przecież wszyscy kochamy Stany Zjednoczone!). Rozdziały dodawane są bardzo często, ale to naprawdę bardzo często. Ja jestem stałym czytelnikiem i szczerze powiedziawszy nawet nie zdążę sobie pomyśleć kiedy będzie rozdział, a on już się pojawia! To wielki plus tego opowiadania, naprawdę. Poza tym atmosfera w komentarzach jest wprost wspaniała. Czytelnicy są super i można z nimi snuć teorię na temat przebiegu wydarzeń w książce (jeśli sięgniecie po Buenaventurę i zajrzyjcie w komentarze sami zobaczycie). Dobra, ale koniec o ogólnikach. Fabuła. Cóż powiedzieć? Jest cholernie ciekawa, że ja sama, która czasem po prostu nudzę się, czytając niektóre opisy czy dialogi, to tu po prostu pożeram linijkę po linicjce. (UWAGA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILER). Nie pamiętam, w których rozdziałach opisywane jest działanie psychodeliku i zadziwię was lub nie, ale jest w cholerę realistyczne (chyba, nie wiem jakie jest jego działanie, więc wiecie... tak mi się przynajmniej wydaje). Najlepszy jest w tym wszystkim jednak fakt, że autorka nie popełnia błędów (albo takowych po prostu nie wyłapałam), a ja czasami nawet przy dobrej fabule nie potrafię ich zdzierżyć. Przejdźmy do bohaterów. Każdy jest inny. NO KAŻDY. Czy Chase, czy Destiny, czy Bree i Cassidy, które są do siebie podobne, ale jednak się od siebie różnią. Destiny wkurza jak cholera, ale jednak da się z nią wytrzymać (w późniejszych rozdziałach jest już lepiej). Podsumowując: to jedno z tych opowiadań, które musicie przeczytać. No, bo kurczę, ja się nawet nie zastanawiałam, co dać na miejsce pierwsze, Buevaventura była na jedynce od początku i chyba jak na razie pozostanie.

I to tyle w tym numerze z mojej strony, do następnego!

detruitaimer

Numer 14.Where stories live. Discover now