Tekst ma na celu dania mi upustu w narzekaniu, więc mogę trochę przerysować. Trochę bardzo. Ale takie sytuacje naprawdę się zdarzają!
W drugim numerze był artykuł o tworzeniu postaci, ja jednak chciałabym się skupić na jednym typie, który niestety pojawia się zbyt często, a mianowicie o Mary Sue, albo inaczej Marysi Zuzannie. Chyba każdy spotkał się z takim określeniem, lecz jeśli nie, to trochę przybliżę ten termin.
Mary Sue to osoba wręcz idealna. Nie ma żadnych wad, albo te wady są tak nieistotne, że nikt ich nie zauważa/nie przeszkadzają w życiu naszej bohaterki. Jest piękna, mądra, cudowna, inteligentna i tak dalej, normalnie same ochy i achy. W skrócie - wyidealizowana postać.
W życiu codziennym nie spotyka się idealnych ludzi. Niektórzy mogą się tacy wydawać jedynie z pozoru, a w środku toczyć walkę z kompleksami, albo chorobą, która znacznie utrudnia im życie. I w całej takiej rzeczywistości jest Mary. Mary, która potrafi nawet zlikwidować głód na świecie, nie wychodząc z łóżka. Niestety, z taką Mary spotkałam się w jednym opowiadaniu. Po prostu wstała i wysłała do rządu e-mail z pomysłem, który jej się przyśnił, a dwa dni później otrzymała list z podziękowaniem, że uratowała świat. Aha. Oby nigdy więcej.
Zacznijmy od wyglądu. Nasza Marysia nie ma zwykłej urody. Jej oczy muszą być wyjątkowo opisane. Nie ma czarnych, lecz kolor zachmurzonego, nocnego nieba. Oczywiście duże, piękne, o głębokim odcieniu. Jej blond włosy są niczym ułan zboża! Wszystkie „kolory" na ciele bohaterki są pokazane wręcz poetycko. Bohaterka ma ciemną karnację? Absolutnie nie! Jest mulatką, ma skórę koloru kawy latte. Wiecie o co chodzi.
Co do charakteru możemy wyróżnić kilka typów. Skorzystam mojej ulubionej Nonsensopedii w celu pomocy.
Na pierwszy rzut idzie typ „Hermiona", czyli typowa kujonka, najlepsza uczennica w klasie/szkole, która nagle się buntuje, jej oceny lecą na łeb na szyję i zaczyna chodzić na imprezy. Dzień bez alkoholu, to dzień stracony, a chłopców zmienia częściej niż bieliznę. Najpopularniejszy chłopak, który kompletnie nie zwracał na nią uwagi, oczywiście zakochuje się w niej, bo jakby mogło być inaczej! Ewentualnie jej wróg/nauczyciel/najbliższy przyjaciel. Zawsze, ale to ZAWSZE musi być seks. Najlepiej, jakby przespała się z prawie każdym. Ale przecież ona może, prawda?
Kolejny typ to „Sakura". Najlepiej będzie, jak wkleję tu tekst z Nonsensopedii, ponieważ nie oglądałam tego anime/nie czytałam mangi, ale czytałam ff i to serio jest prawdą... A więc... Najzdolniejsza kunoichi, medical-nin, tancerka, kwiaciarka, malarka, waltornistka, producentka skarpet z froty w całej mandze i anime Naruto. Jej charakterystyczne różowe włosy oraz szmaragdowe oczęta rozpoznaje każdy ninja w każdym opku i natychmiast się zakochuje. Oczywiście jej wygląd i przemiana, dojrzałość i zdolności, inteligencja i riposta powodują, że zbiegły Sasuke powraca do wioski, zakochuje się w niej i zakłada z nią rodzinę. Niekiedy źli bohaterowie mają ochotę ją zgwałcić (Orochimaru, Hidan, Deidara, każdy inny zły bohater mangi), co zwykle im się udaje, gdyż Sakura, mimo iż jest najzdolniejszą babską ninja na świecie, przed napaleńcami obronić się nie umie. Oczywiście w każdym opku Sakura robi w szpitalu i (o dziwo!) nie bierze udziału w strajkach lekarzy/pielęgniarek i jest ze swojej pensji całkowicie zadowolona. Czasem akcja opka osadzona jest w realiach szkoły japońskiej, przy czym autorka wykazuje się zwykle parszywą ignorancją w kwestii japońskiego szkolnictwa. Wtedy to Sakura jest niekochana/zbyt kochana przez rodziców, wyśmiewana przez nieśmiertelną w każdym opku i w każdym opku równie dziwkarską i plastikową Karin i jej psiapsióły. Zupełnie odwrotnie, niż to sobie Kisiel w swojej mandze zaplanował, zupełnie nic nie czuje do Sasuke, nawet go nie lubi, a on wbrew swej oryginalnej wersji lata za nią jak debil i próbuje zwrócić na siebie jej uwagę w możliwie jak najgłupszy sposób. Czasem Sakurcia miewa zespół napięcia przedmiesiączkowego, muzyczny, drużynę siatkarską, stragan z używanymi majtkami etc.
Następny typ wręcz uwielbiam! Ostatnio czytałam dość wiele opowiadań o nim i praktycznie zawsze chciało mi się śmiać. Bad girl, czyli pokrzywdzona przez los Marysia. Nikt jej nie rozumie, czuje się lepsza niż różowe landrynki. Jest taka mroczna, że aż artystyczna i twórcza! Ma śmiertelnego wroga, w którym po jakimś czasie się zakochuje. Oczywiście z wzajemnością. Taki piękny, mroczny związek. Oczywiście najlepiej jest, jak ona, tak samo, jak jej wybranek, mają w domu jakieś problemy; alkohol, narkotyki, chociaż najczęściej spotykany jest gang.
Kolejny typ spotykany głównie w ff to „Fanka". Piękna dziewczyna przeprowadza się w okolice domu swojego idola. Oczywiście ona nie wie, że on tam mieszka. Ewentualnie to oni się przeprowadzają w jej okolice. Mary spotyka swoich idoli w codziennej, normalnej sytuacji. Najlepiej, jakby ich na pierwszy rzut oka nie rozpoznała, co jest nielogiczne, ale niech będzie. Wielka miłość praktycznie od razu, bo przecież nasza Marysia jest tak wyjątkowa, że wokalista od razu się w niej zakochuje. W opowiadaniu MUSI się odbyć koncert, gdzie Marysia jest wciągnięta na scenę i przedstawiona jako ukochana i ta jedyna muzyka.
I ostatni typ, to typ „Grey". A przynajmniej ja to tak nazywam. Młoda dziewczyna, zakompleksiona, chociaż nie ma powodu, ponieważ jest przedstawiona jako ideał piękna, zaczyna nową pracę/zmieniają jej szefa. Oczywiście nowy szef jest cudowny, piękny, przystojny, seksowny i tak dalej. Oczywiście ona podoba mu się od pierwszego wejrzenia. Nawiązują romans, ponieważ oni podobają się sobie fizycznie. Temat hobby/spędzania wolnego czasu/charakteru jest traktowany po macoszemu, ponieważ to jest niepotrzebne w wielkiej miłości. Wystarczy, że czują do siebie pociąg seksualny. Mile widziane jest, aby Marysia była dziewicą i nic nie wiedziała na temat seksu, a szef miał jakieś zboczenia/chciał ciągle seksu. I Mary gotowa! Piękna, zakompleksiona, gdzie szef od razu się w niej zakochał. Koniec historii. Wielka miłość po tygodniu znajomości.
Porady?
Spójrzcie na wasz codzienny świat. Na zachowanie ludzi. Popytajcie rodziców, jak się poznali, na jakie randki chodzili. Albo chociaż znajomych zapytajcie! Dajcie bohaterom normalne charaktery. Niech mają wady. Wsadźcie swoją znajomą do książki pod innym imieniem/wyglądem! Postarajcie się, aby czytając książkę, można było pomyśleć: „Hej! To może się stać w moim życiu/w świecie realnym". Pokonanie w sobie tej umiejętności do tworzenia Mary Sue jest ciężka. Trzeba wiele czasu, wiele cierpliwości, a przede wszystkim wiele poszukiwań! Tak, poszukiwań! Ponieważ musimy znaleźć w życiu codziennym osoby z wadami, by wiedzieć, które wady będą najlepsze. Może to i głupia rada, ale sama niejednokrotnie korzystam z charakterów/wad/uzależnień znajomych, by moje postacie były jak najbardziej realne.
Przynajmniej się wygadałam.
Pozdrawiam!
Callidia
YOU ARE READING
Numer 14.
DiversosOgłoszenia Porady Mary Sue, czyli ideał nad ideałami Wywiad z MonicaMargaret Ranking, czyli od Hogwartu po Los Angeles Kącik czytelnika More than one-shot Recenzja Darling, I'll jump with you Zołza Dark kontra fejm Wysepka Wytchnienia Fantastyka Leg...