Rozdział drugi pisany przez Tazanit.
Czas na fizyce dłużył się niemiłosiernie i każdy w klasie odliczał minuty do dzwonka. Nawet Baldwin, który zazwyczaj słuchał z uwagą nauczyciela, był zmęczony całym dniem i marzył, aby ósma lekcja dobiegła końca. Kątem oka obserwował Agrippinę, która rysowała po swoim zeszycie. Raz udało mu się zerknąć jej przez ramię i wiedział, że potrafi stworzyć prawdziwe arcydzieła dzięki kilku kreskom.
Nagle do uszu wszystkich dotarł wypragniony dźwięk, który kończył ich poniedziałkową mękę. Wszyscy poderwali się z krzeseł i zaczęli pospiesznie wrzucać zeszyty i książki do plecaków. Baldwin również podniósł się, ale jego ruchy byłyjak zwykle flegmatyczne.
— Za tydzień będzie z tego kartkówka! — krzyknął nauczyciel. — Mam nadzieję, że każdy się nauczy tematu, aby nie psuć sobie średniej na początku roku.
Mężczyzna mógł mieć nadzieję na to, że ktoś go słuchał, ale nikłą. Wzruszył więc ramionami, odpowiedział na ciche "do widzenia" Balda i wyszedł z sali do swojego małego kantorka. Z kolei chłopak skończył pakowanie i odwrócił się w stronę wyjścia. Przy drzwiach nie było już nikogo oprócz Agi, która kucała nad rozrzucanymi po podłodze kartkami. Zapewne któryś z chłopaków popchnął ją przy wyjściu, sprawiając, że dziewczyna upuściła trzymane w rękach papiery.
Bald podszedł do niej i schylił się, aby pomóc koleżance. Były to dokumenty do szkoły, których nastolatka zapewne nie zdążyła donieść wcześniej.
— Dzięki — mruknęła nastolatka, odbierając od niego swoją własność i odwracając się w stronę sekretariatu.
— Aga... — zaczął Baldwin. Dziewczyna zatrzymała się i zerknęła na niego.
— Co chcesz? — spytała oschle.
Nastolatek chciał jej powiedzieć, żeby się nie dała idiotom z klasy, żeby nie płakała więcej po kątach, bo nie ma po co. Chciał ją zaprosić do parku, żeby poznali się bliżej, ale nagle słowa uwięzły mu w gardle.
— Nie... nie ważne — wymamrotał tylko. — Do jutra — dodał po chwili i pędem ruszył do szatni.
Czuł, że się wygłupił. Lepiej by było jakby siedział cicho. Był pewien, że Agrippina uważa go za takiego samego gbura, jak reszta klasy. Co prawda na przerwach siedział sam, a chłopaki robili mu czasem głupie numery, ale nie cierpiał tego tak jak ona. "Koleżanki" z klasy dręczyły Agę, a chłopaki popychali, jakby była powietrzem. Szczerze mówiąc, łatwo było ją przeoczyć na korytarzu. Przeraźliwie chuda, cicha, ubrana zawsze na szaro. Nawet włosy miała mysie. Jedyny kolorowy aspekt w jej wyglądzie to różowy plecak. Stary i poszarpany, który nosiła na lewym ramieniu jak torbę. Nic dziwnego, że znalazła się na samym dnie hierarchii szkolnej.
Z kolei Baldwin był na tym samym poziomie z wyboru. W przeciwieństwie do Agrippiny nie miał ograniczeń pod względem wyglądu. Wbrew przeciwnie, był nawet przystojny. Jasne włosy, może trochę zbyt kujonowato zaczesane, błękitne oczy, nos bez garba. Gdyby nie jego nieśmiałość i miłość do obciachowych koszul, byłby jednym z tych, w których zakochują się dziewczyny. Jednak Bald był typem samotnika. Odludka, którego hobby jest zakuwanie do sprawdzianów. Chłopak to nawet lubił. Dzięki temu nie musiał rozmawiać ze swoją klasą, a czas miał zapełniony nauką.
Jednak spokojne życie kujona zostało zagrożone przez nową szarą myszkę...
YOU ARE READING
Numer 14.
RandomOgłoszenia Porady Mary Sue, czyli ideał nad ideałami Wywiad z MonicaMargaret Ranking, czyli od Hogwartu po Los Angeles Kącik czytelnika More than one-shot Recenzja Darling, I'll jump with you Zołza Dark kontra fejm Wysepka Wytchnienia Fantastyka Leg...