Miałam nie wstawiać opisu. Przepraszam za błędy i zapraszam do czytania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu po męczący dniu w pracy mogę wrócić do domu. Tak bardzo się cieszę, że spędzę ten wieczór z moich chlopakiem. Zwłaszcza że już od dawna nie mieliśmy czasu aby spędzić czas razem. Wywiadając z samochodu, wchodzę do domu a tam zastaje drogę zrobioną z płatków czerwonych i różowych róż. Kiedy już zdjąłem kurtkę i buty skierowałem się za płatkami. Prowadziły wprost do naszej sypialni. Wchodząc zauważyłem mojego kochanego. Siedział na łóżku gdzie była kolacja, a wokół pełno płatków róż i pozapalane świeczki.
- Lou, to wszystko dla mnie? - zapytałem wzruszony.
- A niby dla kogo innego.
- To jest takie piękne. Ale z jakiej to okazji?
- Kochanie, nie pamiętasz? Dziś walentynki.
- A ja nie mam dla ciebie prezentu.
- Najlepszym prezentem będzie móc zjeść kolacje z Tobą.
Lou podszedł do mnie i złapał za rękę prowadząc na łóżko. Gdy usiadłem Louis nalał nam po lampce czerwonego wina.
- Specjalnie dla ciebie przygotowałem zapiekankę makaronową z łososiem wędzonym i szpinakiem.
Gdy wziąłem pierwszy kęs poczułem się jak w niebie.
- Lou to jest przepyszne.
- Dziękuję.
Gdy skończyliśmy jeść Louis na chwilę wyszedł. Kiedy wrócił miał dwie miski w jednej były truskawki a w drugie rozpuszczone czekolada.
- Został nam jeszcze deser. - powiedział kiedy do mnie podszedł.
- Nie mogę się go już doczekać.
Kiedy tylko podszedł i usiadł z powrotem na łóżku zaczął mnie karmić, odwazjemniłem mu się tym samym. Po chwili włożył sobie jedną truskawke zamoczoną w czekoladzie do buzi i od razu się przybliżyłem aby odgryźć kawałek co skończyło się pocałunkiem. Potem było jeszcze więcej pocałunków i przytulania.
Kiedy skończyły się nam truskawki, postanowiliśmy iść się wykąpać. Louis już w trakcie drogi do łazienki zaczął mnie rozbierać odpłaciłem mu się tym samym. Gdy weszliśmy do wanny, wiedziałem, że za szybko niej nie wyjdziemy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę krótkie, ale mam nadzieję, że się podoba.