Hermiona Granger zawsze wstawała wcześnie rano. Lubiła przed śniadaniem poczytać książkę, uporządkować swoje rzeczy i powoli zejść do Wielkiej Sali, rozmawiając po drodze ze znajomymi. Było to jej codzienną rutyną od pięciu lat. Dziewczyna uważała punktualność za swój wyjątkowy atut, toteż nietrudno wyobrazić sobie jej przerażenie, kiedy pewnego dnia obudziła się o dwie godziny za późno, a w jej dormitorium nie było już nikogo. Szybko ubrała się, umyła zęby i wybiegła z pokoju, potykając się o buty, które Parvati, jak na złość, zostawiła na samym środku dywanu.
Lekcja Eliksirów trwała już piętnaście minut. Severus Snape zdawał się być w lepszym humorze, niż zazwyczaj, bo jego wykładu nie przerywała nadgorliwa panna Wiem-To-Wszystko. Był to typ nauczyciela, który potrafił utrzymać w klasie niczym niezmąconą atmosferę wyłącznie swoim spojrzeniem. Dobrze wiedział, co czują do niego uczniowie - na szacunek mógł liczyć tylko u Ślizgonów, natomiast reszta po prostu się go bała. Z satysfakcją popatrzył po klasie i cieszył się błogą ciszą, gdy nagle drzwi sali otworzyły się z hukiem, a do środka wpadł niedawny obiekt jego myśli, Hermiona Granger.
- Bardzo przepraszam, panie profesorze, ale zaspałam, i...
- Milcz, Granger! Nikt nie prosił cię o wytłumaczenie. Nie interesuje mnie powód twojego spóźnienia. Gryffindor traci przez Ciebie trzydzieści punktów, dodatkowo dwadzieścia za twoją naganną prezencję. - mówiąc to, Snape zlustrował dziewczynę od stóp do głów i uśmiechnął się kpiąco. Faktycznie, wygląd uczennicy pozostawiał wiele do życzenia. Mugolskie jeansy totalnie nie pasowały do wyjściowej szaty, zapiętej jedynie na dwa guziki, spod której wystawała poplamiona kawą, biała koszula. Przerażona dziewczyna popatrzyła na Harry'ego, szukając choćby cienia zrozumienia, jednak chłopak jedynie pokręcił głową. Gryffindor właśnie spadł na trzecie miejsce w tabeli Pucharu Domów, więc nie chciał jeszcze bardziej pogarszać sytuacji.
- Teraz łaskawie zajmij miejsce obok panny Patil i panny Brown. I dobrze ci radzę - lepiej nie odzywaj się do końca lekcji, bo inaczej Gryfoni serdecznie ci za to podziękują. - jego twarz wykrzywił grymas zadowolenia, a Hermiona przygryzła wargę i usiadła obok koleżanek.
-Dlaczego mnie nie obudziłyście? Czy to taki problem? - warknęła brązowowłosa do współlokatorek. Parvati przez moment przyglądała się jej z niedowierzaniem, po czym odszepnęła:
- Próbowałyśmy, ale podniosłaś się z łóżka, kazałaś spieprzać i zostawić cię w spokoju, po czym próbowałaś nas spetryfikować.
Zaskoczona Hermiona popatrzyła na przyjaciółkę.
- Umhh... Cóż, w takim razie przepraszam... Nie pamiętam niczego takiego. - powiedziała, a jej twarz z bladej zrobiła się purpurowa. Kiedy usłyszała chrząknięcie Mistrza Eliksirów nad sobą, podskoczyła ze strachu na krześle. Wydukała ciche „przepraszam", a profesor już-już miał odjąć jej kolejne punkty, kiedy całą klasę przebiegł okrzyk bólu Neville'a Longbottoma. Snape szybko podbiegł do chłopaka, warknął pod nosem coś, co brzmiało jak „dlaczego muszę pracować z takimi idiotami?", po czym szybko usunął przyczynę problemu - wyciągnął z kieszeni czarnej szaty fiolkę z eliksirem łagodzącym ból, i podał ją uczniowi. Okazało się, że kociołek upodobał sobie inne miejsce niż blat ławki i znalazł się na stopie ucznia.
- Koniec przedstawienia, wracajcie do pracy! Longbottom, minus pięć punktów za wyjątkową niesubordynację! - ryknął nauczyciel, gdy zobaczył, że młodzież zdecydowanie nie zajmuje się tym, czym powinna.
Hermiona już po kilku ruchach koleżanek była w stanie bezbłędnie ocenić, czym się zajmują. Eliksir Pieprzowy. Bez słowa sięgnęła do torby po podręcznik, jednak go tam nie znalazła. Cudownie, lepiej być nie może. Dyskretnie przesunęła podręcznik Lavender tak, aby mogły z niego korzystać we dwie, jednak nie uszło to uwadze Snape'a.
- Granger, gdzie jest twój podręcznik? - zapytał cicho, z nieukrywaną satysfakcją.
- Widocznie zostawiłam go w dormitorium, panie profesorze.
- Gryffindor traci 10 punktów.
- Dlaczego aż tyle? - zerwała się z miejsca oburzona Hermiona. To było jawnie niesprawiedliwe. Ostatnio Draco Malfoy, ulubieniec profesora, dostał za to jedynie pięć punktów karnych.
- Bo cię nie lubię. Dodatkowe pięć punktów za dyskusję i szlaban w piątek o dwudziestej. Jeszcze jakieś zastrzeżenia? - Snape wpatrywał się w uczennicę wzrokiem, który u większości uczniów powodował przerażenie i przyśpieszoną akcję serca. Zapowiadał się naprawdę dobry dzień. Gnojenie Gryfonów zawsze poprawiało mu humor. Z zadowoleniem patrzył, jak dziewczyna powstrzymuje się od złośliwego komentarza, po czym siada na miejsce i, pełna złości, zabiera się za krojenie korzenia mandragory.
----
Każdej osobie, która dobrnęła do tego miejsca, bardzo dziękuję za poświęcony czas :) Będę wdzięczna za Waszą opinię. Drugi rozdział już gotowy, muszę go jeszcze tylko ostatecznie przejrzeć ;)

CZYTASZ
Dwa słowa | Sevmione
FanfictionMiłość pomiędzy nauczycielem a uczennicą nie jest dobrze widziana ani w mugolskim, ani w magicznym świecie. Znaczenie różnicy wieku w związku wciąż jest tematem tabu. Czy Severus Snape będzie w stanie zaakceptować to, co czuje, pomimo swoich głęboko...