Większość dziewczyn odstawiła się w błyszczące sukienki. Duża ilość chłopaków nie przejęła się swoim strojem. Przyszli ubrani tak jak zawsze, chociaż niektórzy mieli na sobie eleganckie koszule, tak jak Malfoy, który wyglądał jakby szedł na spotkanie z ministrem magii. Inni, jak Miles ubrali tylko mniej brudne koszulki i ciemne spodnie próbując wyglądać choć trochę przyzwoicie.
- Pięknie - mruknęłam, gdy weszliśmy na plaże.
Właścicielka ośrodka naprawdę się postarała. Miejsce imprezy oświetlone było kolorowymi lampionami, muzyka grała głośno, a z boku postawione były stoliki z jedzeniem i napojami.
Było już ciemno, więc morze wyglądało niesamowicie.
Gdy zgromadziliśmy się już wszyscy, profesor McGonagall stanęła na przygotowanym podwyższeniu.
- Tak jak obiecałam najpierw ogłosimy wyniki wyboru króla i królowej! - powiedziała uśmiechając się lekko - Nasi zwycięzcy udadzą się z panią Molye do specjalnej garderoby, w której przebiorą się w przygotowane stroje. Wyniki ogłosi profesor Slughorn!
Profesor odchrząknął głośno i stanął obok kobiety na podwyższeniu.
Obdarzył nas promiennym uśmiechem i wyjął z kieszeni lekko zmiętą kopertę.
Otworzył ją i wyjął ze środka kartkę.
- Miło mi, że mogę ogłosić wyniki głosowania. No to tak... Królem balu zostaje... - mężczyzna podrapał się po głowie jakby sam nie dowierzając co czyta - Lucjusz Malfoy? - kilka osób wybuchnęło śmiechem słysząc zdziwiony ton profesora.
Slughorn spojrzał na McGonagall niepewnie, ale ta tylko kiwnęła głową.
Rozległy się niepewne brawa. Lucjusz Malfoy, dumnie wypinając pierś wspiął się na podwyższenie i trącił łokciem Slughorna, który zakołysał się prawie zlatując na ziemię.
- Malfoy? - spytałam marszcząc brwi - Kto na niego niby głosował?
- Wszyscy, których przekupiłem - powiedział z zadowoleniem Syriusz, a widząc moją zdziwioną minę, dodał - No co, Evans? Myślałaś, że pozwolę, żebym to ja został wybrany? Za nic w życiu!
- Kto w takim razie zostanie królową? - spytałam mając złe przeczucia.
- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami - Tym się już nie interesowałem.
Slughorn spojrzał ponownie na kartkę.
- Tak, gratulacje dla naszego króla... Królową natomiast zostaje... - profesor zaczął kaszleć, bo najwyraźniej nie spodziewał się takiego wyboru - Thalita Waren. Cóż, gratulacje.
Thalita zerwała się do biegu, a jej twarz wyrażała bezgraniczne szczęście. Najwyraźniej właśnie spełniło się jedno z jej marzeń.
Z takiego obrotu spraw nie był zadowolony Lucjusz, który z przerażeniem wpatrywał się to w dziewczynę to w profesora.
Narcyza natomiast była wściekła. Jej policzki zrobiły się gwałtownie czerwone i patrzyła ze zmrużonymi oczami na Thalitę, która wyrwała profesorowi mikron i z entuzjazmem pomachała do publiczności.
- Dziękuje! - powiedziała - Chciałabym z tego miejsca podziękować wszystkim tutaj obecnym, a także mamie, tacie, mojej kosmetyczce, mojemu ulubionemu projektantowi, a także wszystkim dziewczynom z całego świata, które kiedyś tak jak ja zdobyły tytuł królowej balu! To wielki zaszczyt stać tu wraz z profesorem Slughornem i Lucjuszem! Dziękuje wszystkim, którzy we mnie wierzyli!
Profesor McGonagall odebrała Thalicie mikrofon i delikatnie popchnęła ją do przodu.
- Dziękujemy panno Waren za tę przemowę, ale czas nas goni. Proszę teraz udać się do przebieralni.
- Przepraszam, mogę zrezygnować z bycia królem? - spytał coraz bardziej przerażony Lucjusz.
- Nie uważasz, że to trochę niegrzeczne? - spytał głośno Syriusz.
Malfoy obrzucił go wściekłym spojrzeniem, ale nic nie powiedział. Właścicielka ośrodka wyprowadziła ich z plaży. Thalita zdążyła posłać nam szybki, triumfalny uśmiech.
Niektórym do pełni szczęścia wystarczy tylko wygrana w wyjazdowym głosowaniu na króla i królową.
Zrzuciliśmy wszyscy buty, bo nawet boso tańczenie na piasku nie było jakoś specjalnie łatwe. Syriusz zakręcił gwałtownie Dorcas, która poleciała na ziemię ciągnąc chłopaka za sobą.
James parsknął śmiechem i objął mnie w pasie.
- Mówiłeś, że nie masz sobie równych w tańcu - powiedział chłopak patrząc znacząco na Blacka.
- Bo nie mam - mruknął tamten wstając i otrzepując się z piasku.
- Zgaduję, że twoje umiejętności objawiają się dopiero po trzeciej szklance ognistej - powiedziałam uśmiechając się złośliwie.
- Taka jesteś mądra Evans? To sama pokaż co potrafisz!
- Z chęcią, ale niestety mój partner posiada zdolności na takim samym poziomie jak ty.
- No wiesz ty co?! - James spojrzał na mnie z oburzeniem.
Uśmiechnęłam się szeroko i zakręciłam w kółko chwytając za rękę Dorcas.
- Chodź pokażemy im jak się tańczy - rzuciłam.
Dołączyła do nas Marlena i po chwili byłyśmy już na środku. Nikt oprócz nas właściwie nie tańczył, więc byłyśmy w centrum zainteresowania.
Tak jak taniec nie wychodził mi najgorzej to śpiew powinnam sobie odpuścić. Nie przejmowałam się jednak wtedy tym za bardzo i razem z dziewczynami śpiewałyśmy na cały głos. Mary pociągnęła Milesa za rękę, a inni widząc to nabrali pewności i też zaczęli tańczyć.
Nie trwało to jednak długo, bo na podwyższeniu ponownie stanęła profesorka.
- Oklaski dla króla i królowej - powiedziała tylko.
Thalita wygladała pięknie. Jej suknia Julii była bogato zdobiona, utrzymana w ciepłych odcieniach żółci i brązu, a w dodatku dobrze na niej leżała. Lucjusz wyglądał natomiast śmiesznie. Jako Romeo miał na sobie koszulę, która zwisała na nim smętnie, spodnie do kolan w ostrym odcieniu czerwieni i dziwną, brązową perukę, spod której wystawały jego własne włosy.
Gdy plastikowe korony w końcu spoczęły na głowach zwycięzców, zabawa rozkręciła się na dobre. Nawet Ślimakowi udało się zaprosić McGonagall do tańca.
Podeszłam do stołu i wzięłam do ręki papierowy kubeczek z sokiem.
- Świetna impreza, co? - podniosłam wzrok i spojrzałam ze zdziwieniem na właścicielkę ośrodka, która stała obok mnie kiwając się na wszystkie strony - Czuje się jakbym znowu była nastolatką!
- Tak, wszyscy dobrze się bawią - upiłam łyk i uśmiechnęłam się lekko.
- Och, szkoda, że Gravylune nie przyciąga więcej młodych osób takich jak wy. Z chęcią organizowałabym więcej imprez, ale staruszkowie, którzy zatrzymują się w moim ośrodku akceptują tylko popołudniowe gry w bingo. Zero zabawy, zero szaleństwa. Wtedy czuję się równie stara jak oni.
- Ile ma właściwie pani lat? - spytałam marszcząc brwi.
Co jak co, ale pani Molye wcale nie wyglądała staro.
- Trzydzieści jeden, kochanie. W głębi duszy wciąż jednak czuję, że mam siedemnaście. Moja matka, która prowadziła ten ośrodek zanim umarła dwa lata temu, często mówiła mi "Christa, powinnaś zachowywać się odpowiednio dla swojego wieku, a nie jak małe dziecko!".
Kobieta westchnęła i wypiła duszkiem napój ze szklanki.
- Chciałabym się upić i tańczyć całą noc - powiedziała - Tak jak za studenckich czasów!
- Tym raczej się pani nie upije - spojrzałam na szklankę w jej dłoni - To sok wiśniowy.
Właścicielka wzruszyła ramionami i rzuciła kubeczkiem za siebie trafiając nim przy tym jakiegoś chłopaka.
Tamten spojrzał na nas tylko ze złością i odszedł do kolegów, którymi okazali się Snape i Malfoy. Cóż, gdyby pani Molye nie była mugolką, a chłopak miałaby różdżkę to z pewnością skończyłoby się to trochę inaczej.
- A tak przy okazji - rzuciła kobieta - Mów mi Christa. Żadna tam pani, bo aż taka stara nie jestem. Przynajmniej tak mi się wydaje. A ty jak masz na imię, kochanie?
- Lily.
- Ślicznie! Powiedz, ten przystojny chłopaczek w okularach to twój chłopak? Widziałam was wcześniej razem.
- Tak, jesteśmy razem.
- Och, pamiętam jak byłam w twoim wieku i umawiałam się z takim jednym, Johny miał na imię i też nosił okulary. Aż pewnego dnia, zupełnie przypadkiem na nich usiadłam i się połamały, a on ze mną zerwał! Mówię ci, niektórzy faceci to istny koszmar!
Dopiłam resztki soku i spojrzałam na właścicielkę ośrodka, która wciąż gadała jak najęta. Na szczęście podeszła do nas profesor McGonagall chcąc zadać jej jeszcze kilka pytań, więc uciekłam zanim pani Molye zdążyła zauważyć moją nieobecność.
- Podziwiam tych, którzy mają jeszcze siłę tańczyć - jęknęła Dorcas podchodząc do mnie i siadając na piasku.
- Impreza zaczęła się dopiero godzinę temu - powiedziałam.
- Zatańcz z Syriuszem to zrozumiesz o co mi chodzi.
- Chyba wolę się do niego nie zbliżać - mruknęłam wypatrując Blacka, ale nigdzie go nie widziałam.
Profesor Slughorn stanął z powrotem na podwyższeniu i głośno odchrząknął.
- Na początku tej imprezy, czwórka bardzo dobrze znanych wam gryfonów poprosiła mnie o chwilę uwagi w czasie trwania naszej zabawy, więc teraz oddaję im głos!
Huncwoci ledwo mieścili się na podwyższeniu, ale nie przeszkadzało to im jakoś specjalnie.
Syriusz wyszarpnął mikrofon z ręki ślimaka i posłał w naszą stronę szeroki uśmiech.
- Jak się bawicie?! - krzyknął.
- Zastanawiam się ile szlabanów za ten wyjazd dostaną Huncwoci od McGonagall, gdy wrócimy do Hogwartu - powiedziała Dorcas patrząc z zaciekawieniem na nietęgą minę profesorki.
- Pewnie sama już nie liczy.
- Mamy nadzieję, że każdy z was ma swój kubek, bo zamierzamy wznieść toast! - James wyrwał Syriuszowi mikrofon - A jak nie, to jeśli się odwrócicie to zobaczycie dwie znudzone dziewczyny, a za nimi stolik pełny napojów.
Cały tłum odwrócił się i spojrzał na nas. Dorcas przewróciła oczami i podniosła się z piasku. Wzięła ze stołu plastikowy kubek i niepewnie przyjrzała się jego zawartości.
- To nawet nie jest alkohol - mruknęła.
Huncwoci podnieśli do góry swoje kubki i uśmiechnęli się szeroko.
- Za młodość i ten wyjazd!
Rozległy się głośne oklaski i miałam wrażenie, że profesor McGonagall odetchnęła z ulgą, że obyło się bez wybuchów.
Kilka sekund po tym za naszymi plecami błysnęły fajerwerki. Nie było tego dużo, ale przez krótki moment oświetliły niebo. Profesorka podskoczyła przestraszona i zakołysała się do tyłu, ale w porę złapał ją Ślimak.
- Jak widzicie zostało nam trochę fajerwerków, więc postanowiliśmy je wykorzystać - wzruszył ramionami Syriusz - Niech pani nie robi takiej krzywej miny, pani profesor!
- Och, myśl, że będę musiała wytrzymać z waszą czwórką kolejny rok nie działa na mnie uspokajająco - powiedziała McGonagall.
- Bez nas nie byłoby najlepszej zabawy - oburzył się Black.
- Nie miałaby pani komu wlepiać szlabanów, pani profesor - dodał Peter.
- Nie musiałabym też martwić się o swoje nerwy - na twarzy profesorki pojawił się delikatny uśmiech - Jeżdzę do Gravylune z kolejnymi rocznikami co roku i jeszcze nigdy nie bałam się, że zostawimy ten ośrodek w ruinie.
- Ale nic takiego się nie zdarzyło, a my się świetnie bawiliśmy! Prawda? - spytał James, a wszyscy ponownie zaczęli klaskać.
- Co do tego to się zgadzam - westchnęła profesorka - Chociaż czułabym się lepiej, gdybyście nie przemycali zakazanych przedmiotów.
- Fajerwerki nie były wspomniane w regulaminie wycieczki - zauważył Remus.
- Co nie znaczy, że następnym razem pozwolę wam je zatrzymać!
- Następnym razem? - spytała cała czwórka jednocześnie, a pozostali spojrzeli na profesorkę z zaciekawieniem.
- Cóż, planuje zorganizować w kwietniu jeszcze jedną wycieczkę, ale są to narazie tylko plany.
- Kocham panią, profesor McGonagall!
- To jeszcze nic pewnego, panie Black. Pragnę tylko przypomnieć, że na siódmym roku czekają na was bardzo trudne i wymagające egzaminy...
- Chyba wiem skąd Evans czerpie inspirację do przynudzania - przerwał Syriusz - Proszę się na mnie nie patrzeć takim morderczym wzrokiem, pani profesor. Evans, wyglądasz trochę przerażająco.
Przewróciłam teatralnie oczami.
- Wiecie co, ludzie? Mimo, że nie ze wszystkimi z was mamy dobry kontakt i niektórzy jak ten gościu w rajtuzach z tyłu nas nienawidzą, ale mimo wszystko cieszymy się, że mogliśmy być tu z wami - powiedział James.
- A ja cieszę się, że mogłam gościć w moim ośrodku taką wspaniałą młodzież jak wy! - Pani Molye otarła niewidzialną łzę - Poczułam się jakbym znowu miała 17 lat! A teraz wszyscy stańcie do pamiątkowego zdjęcia! Tylko bez przepychanek!
Gravylune to miasto inne niż wszystkie.
Wiem już dlaczego profesor McGonagall właśnie tutaj przyjeżdża co roku. Dlaczego chce pokazać swoim uczniom właśnie to miasto.
Nawet siedząc w pokoju po skończonej imprezie i dopakowując ostatnie rzeczy do walizki, zerkałam na zdjęcie leżące na stoliku nocnym. Każdy dostał swoją kopię i przez resztę wieczoru zbierał na niej podpisy pozostałych. Na dole zdjęcia widniał napis "Gravylune 1977".
Westchnęłam, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
Wrzuciłam do walizki stertę bluzek, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Pośpiesz się, Lily! - Dorcas wpadła do środka uśmiechając się szeroko - Wszyscy już czekają na dole!
Nasz salon stał się głównym centrum tej nocy. Peter przyniósł większość swoich jedzeniowych zapasów i najpierw obejrzeliśmy przypadkowy film, który akurat leciał w telewizji, a później Huncwoci bawili się w opowiadanie strasznych historii. Dorcas zasnęła oparta o ramię Syriusza o drugiej w nocy. Peter został obrzucony popcornem przez Mary, a Apoloine boleśnie uderzyła stopą o stół, przez co przez 10 minut wysłuchiwaliśmy jej jęków. O trzeciej wyciągnęłam z włosów Jamesa pół żelka - misia. O w pół do czwartej wpadła wściekła McGonagall i ogłosiła, że mamy zakończyć imprezę. Wspomniała też, żeby Huncwoci zarezerwowali sobie wolne popołudnia w pierwszym tygodniu września, bo szlaban mają zapewniony.
Nawet, gdy już wszystko się uspokoiło i wszyscy ułożyli się na podłodze przykryci kocami, długo nie mogłam zasnąć. Uśmiech sam cisnął mi się na usta.
Gravylune to miasto zmian.
To miejsce, do którego się chce wracać, bo to właśnie tu można spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
Może to klimat, a może ludzie tu mieszkający, coś jest w tym mieście, co sprawia, że nawet ja, Lily Evans dokonałam wyborów, które kiedyś wydawałaby mi się niemożliwe.
Już zazdroszczę młodszym rocznikom tego, że kiedyś, w wakacje tu przyjdą. Może, tak samo jak w nas zajdzie w nich jakaś zmiana?
Nie wiem czy jakaś droga jeszcze kiedykolwiek zaprowadzi mnie do Gravylune.
Nawet jeśli się tak nie stanie to miasto na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako dobre wspomnienia.Hej!
Kto nie śpi i czuwa?
Przede wszystkim przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale byłam zajęta czymś innym! W ramach przeprosin jest to najdłuższy rozdział w całym tym opowiadaniu;p
Uprzedzę pytania - Na pewno będzie jeszcze epilog, a może nawet jeszcze jeden rozdział + epilog, jeszcze nie wiem, więc nie musimy się jeszcze żegnać :)
Patrzcie co się szykuje:Tak, znowu zabieram się za nowe ff, ale tym razem zupełnie inne, więc jak pojawi się pierwszy rozdział to na pewno o tym tu napisze!;)
W każdym razie dzisiaj to tyle, dziękuje za uwagę i do zobaczenia!:D
CZYTASZ
Hey there Lily
FanfictionYou made flowers grow in my lungs and although they are beautiful, i can't breath;