Rozdział 2

85 19 24
                                    

 Sen to jedna z przyjemniejszych chwil, szczególnie gdy marzenia ukazują dokładnie to, co chcemy widzieć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Sen to jedna z przyjemniejszych chwil, szczególnie gdy marzenia ukazują dokładnie to, co chcemy widzieć. Dee kochała momenty, gdy mogła zapomnieć o teraźniejszości i stać się główną bohaterką przygód w swoich snach. Miała możliwość bycia, kim tylko chciała. Mogła stać się czarodziejką, która jednym ruchem różdżki zamieni cię w żabę. Albo demonem straszącym niewinnych ludzi. Wszystkim, czym tylko zapragnęła być.

Tym razem było inaczej.

Miała okazję pospać tylko parę godzin, zanim coś ją obudziło. W chwilowym otępieniu nie była w stanie rozpoznać się w sytuacji. Nadal leżała w swoim łóżku, jednak już nie spała. Wiedziała, że coś zakłóciło jej sen, ale nie była pewna co.

Chciała się przewrócić na drugi bok, by dalej delektować się snem i możliwością wypoczynku, jednak zanim zdążyła to zrobić, coś usłyszała.

Skrzypnięcie podłogi. Wystarczająco ciche, by nie zaniepokoić reszty domowników, ale też wystarczająco głośne, żeby ją obudziło. Od zawsze miała płytki sen i najmniejszy szmer był w stanie ją obudzić. Tym bardziej, teraz gdy już nie spała, doskonale zdawała sobie sprawę, że ktoś tu jest. Podłoga skrzypi tylko wtedy, gdy ktoś po niej chodzi. Mogłaby uwierzyć, że to jedynie jednorazowy dźwięk. Niejednokrotnie słyszała ten odgłos i przywykła, że raz na jakiś czas jej pokój ,,przemawia" do niej. Tym razem nie dała się zwieść.

Siedem skrzypnięć. Siedem kroków. Zbyt częste i regularne, by mogły być przypadkowe. Skrzyp, Sekunda na podniesienie nogi, kolejna na opuszczenie, skrzyp. Dźwięk nie był głośny, jednak z każdą chwilą wyczuwalnie wzrastał. Intruz się zbliżał.

Gdy usłyszała oddech gościa, nie mogła dłużej czekać. Delikatnie sięgnęła ręką za łóżko od strony ściany. Ostrożnie wymacała kij do bejsbolu, który podarował jej na dwunaste urodziny ojciec. Co prawda, nigdy nie nauczyła się nim obsługiwać, jednak zachowała go, by nie sprawiać tacie przykrości. Widząc jego uśmiech przy próbie nauczenia jej podstaw tej gry, zaniechała skarżenie się, że to nie sport dla niej. Męczyła się i próbowała, naprawdę próbowała być dobrą uczennicą i pojąć coś z jego tłumaczenia. Jednak znajomość zasad i umiejętność grania to dwie różne rzeczy, a ona nie była do tego stworzona. W końcu kij wylądował za łóżkiem i tutaj został.

Tym razem jednak dziękowała, że był on na swoim miejscu — blisko niej.

Mocniej ścisnęła w dłoni kij i zaczęła liczyć. Jeden- uspokoiła oddech. Dwa — nabrała odwagi. Trzy — już wiedziała, że nie da się zastraszyć.

Gwałtownie się podniosła i stanęła twarzą w twarz z intruzem.

Kołdra wraz z poduszką spadły na ziemię pod wpływem jej nagłego ruchu. Jedynym co dało się usłyszeć, był dźwięk miękko lądującego okrycia łóżka na podłodze. Powietrze zdawało się jednak być tak gęste, że nikt nie zwrócił na nie uwagi.

Powiernik MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz