Rozdział 3

58 15 2
                                    

 Noc była cicha, a zarazem pełna napięcia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Noc była cicha, a zarazem pełna napięcia. Obserwator przyglądający się jej z boku nigdy by nie pomyślał, że może być tak wyjątkowa. Widziałby jedynie magię spokoju, otaczającą cały las razem wzięty lub każde drzewo z osobna. Nawet przez sekundę by nie pomyślał, że za chwile może się coś wydarzyć.

Dopiero po dłuższej obserwacji można by dostrzec, co tak naprawdę się święci. Las już to wiedział, ale zdradzić tej tajemnicy nie chciał nikomu. Zdawał sobie sprawę z tego, że historia prędzej czy później doprowadziłaby do tego jednego konkretnego wydarzenia, mogącego zmienić tak wiele.

— Wszyscy gotowi? — Nicholas już dawno zdążył się wcielić w rolę doświadczonego sędziego. Głos mu nawet nie zadrżał, choć w obecnych okolicznościach nie jedna osoba tonęłaby w uczuciu wszechogarniającego podniecenia tak bardzo wyczuwalnego w powietrzu.

Dee, Anna, Saymon i Michael zadowolili się tylko krótkim kiwnięciem głowy. Byli skupieni na czekającym ich zadaniu i żadne z nich nie mogło sobie pozwolić na rozproszenie w takim momencie. Szybko bijące serca i zwężone źrenice były tylko jednymi z niewielu dowodów wskazujących, że za chwile wydarzy się coś wielkiego. Choć było chłodno, żadne z nich nie odczuwało zimna, wręcz przeciwnie dostrzegali tylko żar tlący się w ich klatkach piersiowych.

Co prawda Anna i Michael wcale nie są zamieszani w odwieczną rywalizację Dee i Saymona, jednak po wielu prośbach zgodzili się wziąć udział w dzisiejszej rozgrywce. Zazwyczaj w okolicy nie ma zbyt wielu ciekawych wydarzeń, a obserwowanie z bliska starcia dwójki tytanów jest o wiele lepszą atrakcją niż tkwienie samemu w domu. Już nie mówiąc o możliwości udziału w zabawie. Czegoś takiego się nie zapomina.

Nicholas popatrzył na nich dokładnie, przyglądając się każdej twarzy z osobna. Chciał się upewnić, czy oby na pewno są gotowi. Gdy tylko nabrał pewności, krzyknął:

— Grupa pierwsza — start! — Gdy tylko Anna z Michaelem ruszyli, zaczął liczyć. Piętnaście sekund. Po upływie tego czasu zacznie się prawdziwy wyścig. Nie mógł sobie pozwolić na pomyłkę przy liczeniu.

Chłopak z dziewczyną biegli tuż obok siebie. Choć pozostali spodziewali się, że pobiegną w dwóch różnych kierunkach, oni tego nie zrobili. Brnęli przed siebie, coraz bardziej oddalając się od wyznaczonego okręgu. Zwiększali dystans w zadziwiającym tempie i nawet Dee musiała przyznać, że idzie im całkiem nieźle. Żadne z nich nie prowadziło, żadne też nie zostało w tyle. Zdawali się być na tym samym poziomie umiejętności. Nikt nie był lepszy. Wszędzie równość.

Michael wciąż liczył. Siedem, osiem, dziewięć. Ponad połowa czasu minęła, a biegnący byli już tylko ciemnymi kształtami. Gdyby zamienili się miejscami, nie dało by się rozróżnić, kto jest kim.

Dee rzuciła ostateczne spojrzenie Saymonowi i skupiła się na swoim celu. Dogonić Michaela, złapać go i szybko wrócić do okręgu. Ani chwili wahania. Nie pozwoli sobie błąd, który może ją kosztować utratę dumy i przyznanie się otwarcie do porażki przed Saymonem. Nie tym razem.

Powiernik MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz