Rozdział I

9 1 0
                                    

Wraz z końcem czerwca zaczęły się moje wakacje. Nic nie zapowiadało na to, że będą ciekawe. W sumie to miałam wrażenie, że będą jak każde poprzednie.Jedynym moim planem były kolonie na końcu sierpnia, a na pierwszym miejscu przyjaciele i rodzina. 

To zakończenie było inne. Przykre. Dlaczego? Anthony kończył gimnazjum. Kim jest dla mnie Anthony? Jest moim bratem. Starszym bratem, co (jak sam twierdzi) daje mu przywilej dokuczania mi. Właśnie wracaliśmy chodnikiem do domu i rozmawialiśmy z naszymi wspólnymi znajomymi, gdy nadszedł czas rozstania. Anthony'ego pocieszał jedynie fakt, że będzie się spotykał ze znajomymi we wakacje, a potem co drugi weekend w czasie odpoczynku od nowej szkoły jaką jest technikum Elektroniczne.

Uznałam, że dobrze będzie ich wszystkich zostawić. Niech beczą sami, po co ja tam jeszcze.

Będąc już w domu przebrałam się i wysłałam sms do Nicole, że może wpadać. Przyjaciółka była wciągu 20 minut u mnie i wspólnie pomyślałyśmy, że dobrze by było jechać na rowery. 

Poszłyśmy do garażu mojej mamy i wyciągnęłyśmy dwie damki z koszyczkami i bez wyznaczonego celu ruszyłyśmy przed siebie. 



-- Ty stara słuchaj... -- przerwał ciszę głos przyjaciółki. -- Jak tutaj jesteśmy, to jedźmy jeszcze kawałek dalej, tam wiesz do mojej babci, może będą chłopaki już w domu to chociaż kawę wypijemy.

-- Jak dla mnie spoko.



Nie wiedząc na co się zgadzam pojechałyśmy około 20km dalej do babci Nicole. Po drodze wyjaśniła mi, że mieszka ona z synem i jego trzema synami. Arkadiuszem, Radkiem, Krzysztofem i Kamilem. Ostatni założył rodzinę tj. miał dwójkę dzieci i żonę, z którą wyprowadzili się do większego miasta. Dojeżdżając na miejsce nic na mnie nie zrobiło jakiegoś większego wrażenia. Zastałam gospodarstwo,  duży, stary dom i ogromne podwórko, na którym stał owczarek niemiecki.Nicole wjechała bezproblemowo na podwórko. Ze mną było gorzej z powodu psa, którego się przestraszyłam. Najmłodszy z nich wszystkich pogłaskał psa, który jak się okazało wabi się Pato i zostawiając rower przy domu weszłam za Nicole na podwórko. Pani Krysia, babcia mojej przyjaciółki była gdzieś w ogródku, prawdopodobnie coś zbierała. Widząc schody prowadzące do domu usiadłam na jednym stopniu, a w ślad za mną zrobiła to Nicole.Pato podszedł do mnie i zaczął ocierać mi się o nogi, pogłaskałam go.



--On nie zrobi Ci krzywdy, jest stary. -- odezwał się najmłodszy syn.

--Dobrze wiedzieć. - ucięłam.





Nicole zaczęła rozmawiać z kuzynem, który miał na imię Arek. Chłopak pracował jako stolarz w małej firmie ojca Nicoli. Arek nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Miał może 170 cm wzrostu, jasną grzywkę i był w ciuchach roboczych. Jak dla mnie nic specjalnego, co mogłoby przyciągnąć mój wzrok.Po chwili rozmowy postanowiłyśmy wracać do domu. Nie miałam w sumie ochoty nawet tam siedzieć, więc nawet mnie to cieszyło, że Nicole zaproponowała, żebyśmy wyjeżdżały.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz