Rozdział 2

7 2 0
                                    

Nasze pokolenie młodych ludzi spędza większość czasu na portalach społecznościowych. Nie odstając od nich wszystkich również to robię, bo w końcu kto by nie chciał się na co dzień coraz łatwiej kontaktować rodziną czy przyjaciółmi, znajomymi.

Właśnie pisałam z Nicolą, gdy wpadł pomysł do naszej rozmowy. Zróbmy konwersację z Arkiem, bo czemu nie? 
Pisząc z nimi na tej grupie nie czułam faktu, że on ma 20 lat, a Nicole ma 17 . Cieszyłam się każdą wiadomością wymienioną z nimi, miałam poczucie, że są to moi rówieśnicy i z nikim innym się tak nie dogadam jak właśnie z nimi. Bo tak było.

Ten dzień spędzałam w domu, ale wieczorem usłyszałam pukanie do drzwi. Po otworzeniu ich zobaczyłam uśmiechniętą Nicole.


-- Idziesz ze mną? -- zapytała wesoła.
-- Na spacer? 
-- Właśnie tak. -- odpowiedziała mi, a ja spojrzałam na termometr, który był na oknie.
-- 30 stopni. Fuck, daj mi 5 minut na przebranie misia. 
-- Dobra.


Minął czas wyznaczony przeze mnie, wyszłyśmy i pierwszy nasz kierunek to był cmentarz. Ja chodziłam do dziadka, do którego jestem tak przyzwyczajona jak mało kto. Kocham go, bo ja wiem, że on nie umarł. Dla mnie on po prostu się obraził i nie chce mi odpowiedzieć na moje pytania czy na moje żale.
Siedziałyśmy właśnie na ławeczce przed grobem Nicoli babci i dziadka, gdy zadzwonił jej telefon. To był Arek.
Chłopak zaproponował nam wypad nad wodę z jego bratem Radkiem. Nicole się zgodziła a ja nie miałam nic do gadania, ponieważ jak to on powiedział "Cornelia musi być koniecznie, bez niej nie jedziemy". 
Po około 15 minutach oni byli na rynku w naszej miejscowości. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechaliśmy nad najbliższe jezioro. 


-- Kąpiecie się? -- zapytał Radek.
-- Ja tak, a Cornelia nie może. -- odpowiedziała za mnie Nicole.
-- Dlaczego? -- kolejne pytanie padło z ust Arka
-- Miałam szkło wbite w stopę i nie bardzo mogę z raną się kąpać. - odpowiedziałam sama za siebie.
-- Rozumiem. -- odpowiedział bezuczuciowo Arek.


Droga nad jezioro nie dłużyła mi się, rozmowa toczyła się się dobrze jak dla mnie to było to nawet podejrzane, że wszyscy starsi, a potrafię się tam odnaleźć. 
Gdy byliśmy na miejscu wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy drogą polną prowadzącą do lasu a potem nad wodę wolnym krokiem. Nikomu się nie śpieszyło, chcieliśmy się nagadać. 

Będąc już na miejscu usiadłam na mniejszej skarpie. Widziałam tylko dwa mignięcia, dwóch ciał. Był to Radek i Nicole. My z Arkiem zostaliśmy na brzegu.


-- Ej, chodź. Tam jest fajny mostek ogólnie. -- zagadał Arek.

-- Przecież wiem. Wyobraź sobie, że to moja dzielnia. 



Wstałam i otrzepałam tyłek. Równym krokiem ruszyliśmy w lewą stronę, gdzie była mniejsza sadzawka a nad nią mostek obity blachą. Weszliśmy na niego. Weszłam na poręcz w ten sposób, że nogi miałam po drugiej stronie, a chłopak po prostu oparł się o obręcz po drugiej stronie i czułam, że wywierca mi wzrokiem dziurę w plecach. 


-- I co mi powiesz? -- zagadałam.
-- Musimy kiedyś wybrać się razem na imprezę. -- usłyszałam w odpowiedzi.
-- Słucham? -- chciałam, żeby cofnął odpowiedź.
-- No wiesz, ja, ty, Nicole, Radek... Czemu nie?
-- No wiesz, nie jeżdżę z przypałami na imprezy. - ucięłam temat.
-- Auć. 

Rozmawialiśmy jeszcze trochę, gdy przyszedł Radek wraz z Nicole. Calutcy mokrzy i szczęśliwi, że mogli się wykąpać w zimnej wodzie. Fuck logic.
Zaczęliśmy wracać do auta, gdy zadzwoniła moja mama.


-- Gdzie jesteś? -- usłyszałam ostre pytanie po drugiej stronie.
-- Z Nicole. Na spacerze. -- skłamałam.
-- 15 minut i widzę Cię w domu i nie obchodzą mnie żadne spóźnienia. 
-- Okay. 


-- Kto to? -- zapytał Arek.
-- My mother. Mamy w sumie jeszcze tak pół godziny żebym mogła być w domu, bo inaczej nie będzie łatwo.
-- Da się zrobić. -- odpowiedział Radek i w tej chwili przyśpieszyliśmy kroku.


Wracaliśmy właśnie do domu. Nawinął się temat, żeby coś zaśpiewać. Ja zaczęłam jakąś pierwszą lepszą piosenkę. Nicole zrozumiała, która to i zaczęła zaraz na mną. Potem przyłączył się Arek, a Radek prowadził. Nie odezwał się, żeby nie spowodować wypadku, ale widać było, że dobrze się bawił mimo tego.


-- Gdzie was wysadzić? -- zapytał.
-- Na cmentarzu najlepiej. -- odpowiedziała Nicole. 
-- Nie ma problemu. -- odpowiedział.


Bawiłam się tak dobrze, że nie zauważyłam nawet jak byliśmy na parkingu koło cmentarza. Podziękowałam za wypad i pożegnałam się z chłopakami standardową piątką i poszłyśmy z Nicole w stronę mojego domu.

Wchodząc do mojego azylu nie słyszałam nikogo, kogo chciałabym usłyszeć. Jak zwykle Anthony'ego nie było, a mama gdzieś poszła. Zdążyłam się przyzwyczaić, że czekają na mnie tylko moje zwierzaki. Konkretnie? Dwa koty i pies. 

Poszłam się wykąpać, w między czasie słyszałam tylko dzwonek Messengera w moim telefonie, który rozbrzmiewa się na całą łazienkę.
Umyłam zęby i ruszyłam schodami do mojego pokoju, który znajdował się w piwnicy. Tak, zamiast piwnicy był tam zrobiony pokój i to z myślą o mnie. Ściany były turkusowo białe a meble białe. Zapaliłam światło. Rozejrzałam się po pokoju. Sprzątnięte. Na łóżku leżał czarny kot, a obok niego rudy pies. Kochane zwierzaki. Dosłownie wskoczyłam pod kołdrę i odblokowałam telefon.

Myślałam nad dzisiejszym dniem. Ja już wiem. Podobam się mu. Nie chcę tego, nie mam ochoty na nic, na żadną, kolejną, wakacyjną miłość, która rozpadnie się po 5 dniach. Ten jego wzrok. Ten każdy stan, kiedy on chce złapać ze mną kontakt wzrokowy. Mogłabym go wtedy zabić. O czym ja w ogóle myślę 20-latek się we mnie buja! Nie mogę dopuścić do czegoś więcej, niż ten fakt. Trzeba go ogarnąć. 
Oczy zaczęły mi się kleić. Nie minęła chwilka, a ja spałam. Jak zawsze przyśniła mi się jedynie nudna ciemność.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz