0; Przeprowadzka.

2K 79 129
                                    

- Skarbie, dlczego jesteś smutna? - podchodzi do mnie Ojciec.

- Tato, znowu się przeprowadzamy, już drugi raz w tym roku. - wypuszczam powietrze.

- Wiem słonko, ale wiesz w jakiej jesteśmy sytuacji... - przytula mnie. - Mam dla ciebie dobrą informację. Podpisałem kontrakt w pracy, na dwa lata. Możesz być pewna, że do tego czasu się nie przeprowadzimy.

- Fajnie. - przytulam go.

Zawsze tak mówi.

- Willow, wracaj na górę po rzeczy, zaraz podjedzie taksówka. - stwierdza.

- Dobra. - wychodzę na górę. Łapię swoją walizkę i znoszę ją na dół.

Inne rzeczy, takie jak meble, dokumenty i reszta ubrań, została spakowana wcześniej. Tata się tym zajął.

- Skarbie, zabiorę Ci tę walizkę. - proponuje.

- Nie tato, nie jest ciężka. - wymuszam uśmiech.

Pakuję ją do taksówki, następnie wsiadam na tylnie siedzenie.

- Cieszysz się? Nasz nowy dom jest w Phoenix, tyle możliwości. - gestykuluje dłońmi.

- Możliwości? Mamo znowu odebraliście mi przyjaciół. - bawię się zawieszką od kluczy.

- Jesteś Skype. Prześpij się lepiej, gadasz głupoty. - włącza radio.

- Dobrze, i tak jestem śpiąca. - przewracam oczami.

*

- Willow skarbie, wstawaj. Już jesteśmy - czuję dotyk czyjejś dłoni na nadgarstku.

- Już. - mamroczę.

Mam dość.

Wstaję z kanapy i wychodzę. Szukam wzrokiem bagaży.

- A walizki? - pytam.

- Tata je zabrał słonko. - odgarnia mi kosmyk włosów z twarzy.

Zerkam na dom.

Jest ogromny, a okna jeszcze bardziej podkreślają jego wyjątkowość.

Patrzę w prawo i zauważam średniej wielkości ogród. Cieszę się, gdyż tam gdzie poprzednio mieszkałam, nie było miejsca gdzie mogłabym odpocząć po szkole, czy też po prostu się rozłożyć gdy jestem zmęczona.

Może teraz moja mama się zgodzi, nawet na psa?

W ogródku nie ma niczego, nawet zwykłych leżaków. Zapewne będziemy musieli się w nie dopiero zaopatrzyć.

Zerkam z powrotem na budynek. Tym razem dostrzegam więcej szczegółów, takich jak, balkon czy też drewniane ogrodzenie.

Cieszy mnie nawet najdrobniejszy szczegół.

Okrążam dom do okoła i moje oczy od razu uciekają w stronę basenu.

Może nie jest to dla mnie powód do dumy, gdyż boje się wody, ale cieszę się, iż rodzice o niego zadbali.

Jest to dotychczas, zdecydowanie najładniejszy budynek, w którym będę mieszkać.

Ruszam przed siebie. Chcę do niego wejść, rzucić swoje ubrania na podłogę, a siebie samą umiejscowić na łóżku.

O ile je mam...

Mijam próg drzwi. W holu stoją jeszcze nierozpakowane meble i walizki, przez co trudno jest się przedostać na drugą stronę.

Mój pokój jest zapewne na górze, jak zawsze. Dziwnym trafem sypialnia jest na dole. - śmieję się.

Ruszam powoli przed siebie. Próbuje omijać te wszystkie pudła, jednak nie jest mi łatwo.

Wychodzę po schodach do góry i wiwatuję.

Jest tu sporo pokoi, z czego zapewne, któryś jest mój.

Tylko który?

Zbliżam się do drzwi i zerkam na nie. Każde z nich próbuje otworzyć. Pierwszych się nie da. Drugich się nie da, trzecich też się nie da... Podchodzę do ostatnich drzwi. Ciągnę za klamkę, otwierają się.

Ach, czyli to mój pokój... nic specjalnego. Pomieszczenie jak pomieszczenie.

Wchodzi moja mama.

- I jak skarbie? Podoba ci się pokój?

- Na razie jest tylko łóżko.

- Wiem, dzisiaj przyjdzie Matt, więc wszystko będzie rozłożone. Tym razem ściany są białe, tak jak chciałaś.

- Dziękuje wam.

- Przygotowałaś sobie ubranie na jutro do szkoły.

- Nie, potem to zrobię. Jakoś nie śpieszy mi się. - dukam.

- Dobrze, żebyś tylko nie zapomniała. - wychodzi z pokoju, zamykając drzwi.

Kładę się na łóżku.

Oj tak, jutro będzie bardzo wyczerpujący dzień...


mr.popular&meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz