Ciało chłopaka nie odczuwało niczego więcej oprócz mrowienia spowodowanego cholernie wielkim chłodem. Śnieg, wiatr i niska temperatura robią swoje. Tym bardziej zważając na to, jak bardzo wyniszczone było ciało dziecka.
Jak to się stało, że nastolatek znalazł się na ulicy? Hmm... nie jestem pewien, czy warto o tym wspominać.
- Hej, dasz radę chodzić? - chłopiec otworzył oczy odsuwając się jeszcze parę kroków wstecz, jednak jakoś tak wyszło, że ni stąd ni zowąd wyrósł za nim mur. A nie, poprawka. Chłopak o nim zapomniał.- D-daj mi spokój! Na prawdę nie mam niczego wartościowego! - zamknął oczy wstrzymując oddech na jakiś czas.
Wyższy uśmiechnął się niewidocznie. Wyglądał niczym zakapturzona postać. Tylko nie miał kaptura. No, i stał w cieniu. Poza tym było ciemno.
- Mógłbym polemizować - zaśmiał się cicho, wolno przemieszczając się w stronę wystraszonego, głodnego, wyziębionego dzieciaka - co powiesz na dożywotnią służbę w zamian za ochronę i dom?
Wiedział co mówi. W końcu głowa jednego z większych rodów w państwie nie rzuca słów na wiatr. Szkoda tylko, że ,,bezwartościowy gówniarz" nie wiedział tego od samego początku.
- Spieprzaj pan, jeszcze mi pan coś zrobi! - warknął cicho wciąż trzymając się zimnego muru.Nastoletni chłopak wyrzucony z domu rodzinnego z takich a nie innych powodów. Metr siedemdziesiąt jeden (przynajmniej tyle miał przy ostatnim bilansie), czarne, pokudłane włosy, blada cera i piwne oczy. Do tego liczne zadrapania, siniaki, głębokie rany.
Tajemniczy mężczyzna - głowa rodu Ki. Jednak w rezultacie wojny klanów stracił aż za dużo. Jednak silny człowiek pozostanie silny nawet wtedy, gdy wszystko wokół zaczyna robić się potężniejsze.
- Możesz mi zaufać. Słyszałeś może o You Ki? - staną twarzą twarz z chłopcem, poprawiając ciepłu kożuch. Oczy dzieciaka zabłysły, a warki szerzej rozwarły. Skinął głową, jednak nadal w głębi duszy odczuwał paniczny lęk. Nagle runął na kolana telepiąc się z zimna - więc jak? Skoro mnie znasz, może podasz mi dłoń? - dorosły wyciągnął rękę w kierunku niższego. Gdy ten ją chwycił zrozumiał, że tak na prawdę cała ta sytuacja jest aż zbyt dziwna. Gwałcony dzieciak ląduje na bruku, włóczy się kilka dni aż w końcu niemalże na skraju wytrzymałości przysiada na jakiejś ścieżce licząc, że ,,w końcu zdechnie". A tu proszę, pojawia się jeden z najzamożniejszych ludzi w okolicy i pyta, czy zostanie jego własnością (co można zrozumieć niejednoznacznie). Historia rodem z komedii. Może nawet dość dobrej parodii. W końcu takie sytuacje rzadko mają miejsce, prawda? A jednak taka nijaka sytuacja, jeden gest a może zbieg okoliczności sprawił, że Youkyushi Ki znalazł się na drodze Hanashiego.
//NOTKA OD AUTORAHeeej ^^" więc... jakby to. Tak więc mam wrażenie, że to opowiadanie jest do dupy. Może czytacie je ze względu na gatunek? W sumie dla tego czyta się opowiadania... W każdym razie - dziękuję tym dwóm osobom za gwiazdki. Prawdę mówiąc pomyślałam sobie ,,Dobra, wejdę na tego wattpada. Usunę to gówno i wykminie coś lepszego." A tu szok! Ktoś jednak przeczytał te marne wypociny >////<
Jeszcze raz dziękuję!
CZYTASZ
Samurai Heart
Adventure- Powinieneś być odważny. Samuraje są odważni. A ty? Chyba nie będziesz się bał, gdy jesteśmy już tak blisko - Delikatne dłonie kobiety trzymały zimną twarz nastolatka. Spojrzała w jego pełne lęku, ciemne oczy - choć sama nie jestem pewna, czy w zai...