Rozdział XVI - Octavia i Chase

3.4K 322 81
                                    

*Octavia*

- On? We mnie? - zaczęłam śmiać się jak głupia. - Prędzej w Leslie.

- A niby czemu? Oni są tylko partnerami. Próbujesz stworzyć między nimi związek, który nie istnieje. Odpychasz to co dzieje się między tobą, a Chase'em, bo tak jest dla ciebie łatwiej. - odparła spokojnie April.

- Jak miałabym coś czuć do tego zarozumiałego smarkacza? - spytałam lekko podnosząc głos.

- On się zmienił Octavio. Wiem, bo z tysiąc razy oglądałam go w telewizji w różnych programach telewizyjnych. Zgadzam się, był egoistą. Ale teraz jest inny, obserwowałam go. Nie jest też już taki wygadany jak kiedyś. Zamknął się w sobie. I pewnie to co teraz ci powiem nie spodoba ci się, ale... On otwiera się tylko przed tobą. Ten uśmiech, który podarował ci przed chwilą jest teraz rzadkością. A poza tym... Ty dla wszystkich jesteś taka oschła. Musisz się zmienić.

Zamilkłam na chwilę. Czyżby Chase naprawdę się zmienił? Widziałam go z bliska dzisiaj pierwszy raz od miesiąca. I nie uważam żeby się zmienił. Ale tak twierdzi April, więc to też powinnam wziąć pod uwagę. I w jednym ruda na pewno ma rację: Jestem zbyt zamknięta w sobie, odpycham większość ludzi od siebie. Kiedyś myślałam, że tak będzie prościej, ale myliłam się. Jest jeszcze trudniej. 

- Więc co według was powinnam zrobić żeby zmienić się? - spytałam spodziewając się pomocnej odpowiedzi. Na razie zostawiłam temat Aroganta. Nie wiem czy zasługuje na to bym była choć trochę milsza dla niego. Muszę to przemyśleć.

- Być milsza. Po prostu - wtrąciła się ponownie Marsha.

Tak, bardzo pomocne.

- Uśmiechaj się też częściej - dodała April. - Oraz rzadziej krzycz. Chyba nikt tego nie lubi, wiesz? Nawet Leslie skarży się czasami, że jesteś zbyt wybuchowa. Więc co? Postarasz się to zmienić?

Odetchnęłam ciężko.

- Postaram.

*Chase*

- Gotowi? - spytała Monique z zawziętością.

- Tak myślę - wycedziłem. W przeciwieństwie do Leslie strasznie bałem się, że coś nam pójdzie nie tak. Ona, co dziwne, przyjęła to ze spokojem.

Monique przewróciła oczami powiedziała:

- Plan znacie. Więc do roboty. Za kilka godzin chcę usłyszeć w telewizji, że Babock nie żyje, zrozumiano?

Kiwnąłem tylko głową i razem z Leslie wyszliśmy z gabinetu Mistrzyni Zwiadowców.

Mieliśmy teraz polecieć samolotem do Waszyngtonu, który startuje za godzinę. Nie mamy za dużo czasu by tam dotrzeć, ale na szczęście lotnisko nie jest daleko, więc poszliśmy na pieszo.

Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Przed wejściem założyłem swoją niewidzialną powłokę i złapałem moją partnerkę za ramię czyniąc ją tym samym także niewidoczną.

- Okej. Chodź Chase, bo się spóźnimy na samolot.

W środku było dość tłoczno. Uważaliśmy żeby nie wpaść na nikogo, ale dzięki naszemu szkoleniu uniknęliśmy tego. 

Gdy przechodziliśmy przez bramkę oczywiście zaświeciła się na czerwono, a wszyscy zebrani wokół patrzyli się na nią z otwartymi oczami, a my skorzystaliśmy z zamieszania i szybko poszliśmy do przodu. Nie można tracić czasu. Spojrzałem na jeden z wielu zegarów na lotnisku. Jest godzina 5:38, a samolot startuje o 6:00. Musimy się pośpieszyć.

Corporis & MentisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz