Rozdział 9 - To jest pyszne!

513 43 7
                                    

Zaklnąłem cicho pod nosem, starając się poduszką zagłuszyć zbyt głośną muzykę, która grała w pokoju obok. Zirytowałem się kiedy jednak za wiele to nie dało.

Ta sytuacja ciągnęła się już od kilku dni. Będąc dokładnym miała swój początek w momencie kiedy Kookie z niewiadomych przyczyn obraził się na mnie. Jedno wiedziałem na pewno. Nie znalazłbym teraz tutaj ciszy i spokoju po kolejnym ciężkim dniu w szkole, spędzonym na uciekaniu i chowaniu się po kątach. Bo przecież nie mogłem z tym iść do opiekuna, ponieważ jak na złość do ciszy nocnej pozostały jeszcze długie dwie godziny. Uznałaby mnie za jakiegoś chorego psychicznie, gdybym ni z tego wpadł do jej gabinetu i zaczął skarżyć się na hałas za ścianą. Już słyszałem jej drwiący głosik odbijający się echem w mojej głowie "To jest szkoła artystyczna, panie Taehyung. Tutaj, głośna muzyka jest wręcz zalecana". Doskonale o tym wiedziałem. Szkoda tylko, że nie byłem tutaj z własnego wyboru. Krzyknąłem cicho w kołdrę, mocno sfrustrowany tą całą chorą sytuacją, w której się znalazłem.

- Co ty odwalasz, Tae? - usłyszałem roześmiany głos Jimina nie daleko siebie.

Zdjąłem poduszkę z głowy i zaskoczony spojrzałem na podtrzymującego się barierki szatyna, który aktualnie przypatrywał mi się z nie krytym rozbawieniem. Zbyt pogrążony w swoich rozmyślaniach nawet nie zauważyłem kiedy wrócił ze swojej randki. Tak, dobrze słyszeliście. Zawsze nie poważny Park Jimin był na randce i za cholerę nie chciał mi zdradzić z kim. Pomimo tego, że w ciągu jednej nocy zdążył mi powiedzieć niemalże wszystkiego o swojej osobie, tą tajemnicą postanowił mnie torturować.

Westchnąłem, podnosząc się do pozycji siedzącej. Uśmiechając się przebiegle do chłopaka, delikatnie pochyliłem się w jego kierunku.

- Jak było na spotkaniu? - spytałem, pytająco unosząc do góry jedną brew.

- Nie masz co próbować, i tak ci nie powiem - zaśmiał się, złośliwie wytykając mi język. - Nie dasz rady wyciągnąć tego ze mnie.
- Sknera... - mruknąłem, znów kładąc się na wygodnej pościeli.

Łóżko lekko zakołysało się, kiedy chłopak, nie przestając choćby na sekundę chichotać, zeskoczył na ziemię. Kiedy tylko to zrobił wyciągnąłem z pod kołdry gruby zeszyt, w którym od kilku dni zapisywałem historią o mnie i moim przyjacielu z dzieciństwa, Jungkook'u. Zagryzłem wargę, znów czując w sobie uczucie, zwane przez wszystkich tęsknotą. Pomimo tego, że był ode mnie o niecały rok młodszy, zachowywał się wówczas o wiele dojrzalej niż ja. To on był tym, który zawsze powstrzymywał mnie przed robieniem głupot. A powinno być przecież odwrotnie. Ale może właśnie z tego powodu tak bardzo uwielbiałem mu dokuczać i patrzeć jak niejednokrotnie rumienił się przez to co mu robiłem.

Żałowałem, że wtedy nie sprzeciwiłem się ojcu i pozwoliłem się wywieść na drugi koniec świata. Ale miałem wtedy siedem lat i nie miałem wtedy zbytniego prawa głosu. Nie po tym co według mojego rodziciela zrobiłem.

Mimowolnie skrzywiłem się, kiedy muzyka w pokoju obok zrobiła się głośniejsza. Zaklnąłem cicho w pościel nie mogąc dłużej już tego znieść. Wszystko miało swoje granice, a on już dawno ją przekroczył. Nie wiedziałem co wcześniej mnie powstrzymywało od porządnego rąbnięcia go w głowę.

Podniosłem się gwałtownie do góry, zrzucając przy okazji na ziemię długopis, który jak się okazało, cały czas trzymałem w dłoni. Zeskoczyłem gładko z drabinek i skierowałem się do pokoju numer "3". Mocno zapukałem zaciśniętą pięścią drzwi. Kiedy jednak nie dostałem odpowiedzi, z hukiem wparowałem do środka i niemalże od razu wyrwałem z kontaktu wtyczkę od głośników.

- Co ty odwalasz?! - krzyknął na mnie brunet, zrywając się ze swojego łóżka, na którym akurat leżał.

- Nie dość, że jesteś głuchy to jeszcze ślepy? - syknąłem, odrzucając kabel na ziemię. - Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo tego nienawidzę, Kookie?

"I hate to sing" VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz