Rozdział 10 - Ah...Jimin-ssi.

517 32 1
                                    

*TAEHYUNG*
Mruknąłem cicho, przeciągając się w wygodnym łóżku. Z zadowoleniem wtuliłem się w miękką kołdrę, tworząc z niej coś na wzór fortecy. Dzisiaj była sobota, więc mogłem sobie pozwolić na jeszcze chwilowe słodkie lenistwo.

Zamknąłem oczy, chcąc ponownie pogrążyć się w świecie snów na jawie, jednak głośne chrapanie mojego współlokatora mi to uniemożliwiło. Zrezygnowany wydostałem się z przytulnego więzienia i ubierając po drodze jakąś koszulkę, którą znalazłem na ziemi, powolnym krokiem ruszyłem w kierunku kuchni. Już, będąc na schodach, czułem dochodzący z niej zachęcający aromat. Zajrzałem do środka i ujrzałem stojącego przy blacie kuchennym bruneta, ubranego w jasno - różowy fartuszek z falbankami. Zakryłem usta dłonią, by stłumić śmiech, który cisnął mi się przez gardło. Nie ważne ile razy już go widziałem tak ubranego, za każdym nie mogłem powstrzymać rozbawienia.

- Już na nogach, hyung? - spytałem, wchodząc do pomieszczenia i zajmując swoje stałe miejsce przy stole.

Jin mruknął coś pod nosem, nawet nie trudząc się tym, by na mnie spojrzeć. Uważnie mu się przyjrzałem. Wyraźnie wydawał się być czymś mocno przygnębiony. Pomimo tego, że był zwrócony do mnie tyłem, widziałem jak drżały mu ręce, kiedy starał się pokroić jakieś warzywa.

- Spaghetti, które mi wczoraj zostawiłeś było wręcz wyborne - powiedziałem nagle poważnym tonem, mając nadzieję, że choć trochę poprawię tym jego nastrój.

Brunet odłożył nóż, który trzymał w ręce i odwrócił się do mnie przodem, pokazując mi lekki uśmiech. Zakrył go jednak dłonią, tak jak to już miał w zwyczaju. Może na to nie wyglądał, ale był bardzo nieśmiały.

- Podlizując się, nie wkupisz się w moje łaski, Taehyung - zaśmiał się, odruchowo drugą ręką wygładzając swój fartuszek.

Uśmiech jednak zniknął z jego twarzy, kiedy drzwi za nami otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Nawet przez biały materiał jego koszulki widziałem jak jego mięśnie spięły się, kiedy ponownie wrócił do gotowania. Odwróciłem się i zobaczyłem dwójkę roześmianych chłopaków, którzy akurat weszli do pomieszczenia. Jin najwyraźniej udawał, że ich nie zauważył.

- Taehyung! - krzyknął Jackson, odsuwając się od Namjoon'a, na którym aktualnie się opierał.

Zdziwiłem się, widząc ich razem. Z tego co wiedziałem Kim był typem człowieka, który wiecznie siedział w książkach. Nawet mi było trudno się do niego zbliżyć. A jemu zajęło to niespełna dwanaście godzin! Ciekaw więc byłem jak poradził sobie z cięższym przypadkiem, jakim był jego współlokator.

- Jak się mieszka z Hoseokiem? - spytałem, kiedy zajął miejsce tuż obok mnie.

Zaśmiałem się cicho, widząc jak przewraca oczami.

- Wyzwał mnie dzisiaj na taneczny pojedynek.

Pokręciłem głową, ciekawy przebiegu tego pojedynku. Czerwonowłosy był tu samozwańczym "królem tańca". A Jackson był najlepszym tancerzem w swojej poprzedniej szkole. Przynajmniej tak mi wczoraj powiedział. Zapowiadała się więc bardzo ciekawa sobota. Pełna wyładowań atmosferycznych między dwoma artystami.

Moje przemyślenia przerwało pojawienie się w kuchni chłopaka o rozczochranych, czekoladowych włosach. Zmartwiłem się, widząc jego zaczerwienione, ciemne oczy oraz znajdujące się pod nimi cienie. Wyglądał dosłownie jak przysłowiowe siedem nieszczęść. A patrząc na mnie, jego oblicze jeszcze bardziej zdawało się spochmurnieć. W żołądku poczułem znajomy mi już nieprzyjemny ucisk oraz boleśne kołatanie w piersi. Dłużej nie mogłem znieść tego widoku.

"I hate to sing" VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz