L

2K 161 19
                                    

Trzy dni później nadszedł czas by pożegnać się z Paryżem. Przez ten czas Alec zdążył już wysłać dużo - zdaniem Jace'a nieprzyzwoitych - zdjęć do swojego parabatai i Isabelle. Na jednym nawet siedzieli w dorożce, Magnus miał na sobie czerwony beret, niebiesko-biała koszulkę w paski i zawiązaną na szyi czerwoną wstążkę. Wyglądał, jak Francuz, brakowało tylko bagietki i wąsa. Nie byli do końca pewni, czy chcą tak szybko opuszczać to miejsce, ale musieli zgodnie z planem najpóźniej dziś wieczorem ruszyć dalej. Nie wiedzieli jeszcze gdzie tym razem się udać, ale doszli do wniosku, że koniec z tajemnicami, które mogą doprowadzić do kłótni, tak, jak to było wcześniej w przypadku płacenia za pobyt. Postanowili zatem, że wspólnie wybiorą dokąd tym razem pojadą.


- Może do Londynu? - zapytał Magnus - Znam tam świetne miejsce na randkę.

- Mam ochotę pochodzić po górach, co powiesz na Tatry?

- Skoro tak to prędzej Alpy - zaśmiał się czarownik popijając swoją poranną kawę. - Moglibyśmy wybrać się na poszukiwanie buta tego Francuza.

- I może jeszcze mu go oddać? Nie dziękuję. To może do Peru? - Alec poprawił się wygodniej na krześle przy kuchennym barku.

- Oh to niemożliwe skarbie. Zostałem nieodwracalnie wydalony z Peru wiek temu - powiedział całkiem poważnie Magnus i zajrzał do swojego kubka z utęsknieniem ponieważ był już pusty. Wstał by zaparzyć kolejną kawę, która miała postawić go na nogi po nie do końca przespanej nocy.

- Musisz mi kiedyś opowiedzieć tą historię - zaśmiał się Lightwood.

- Nie ma o czym opowiadać. Sam do końca nie wiem dlaczego to zrobili. Tak czy siak nie mam tam wstępu.

- Dobrze, to co powiesz na... - Nie mógł nic wymyślić, zaczął rozglądać się po pokoju z nadzieją, że jakimś sposobem, nagle pojawi się jakaś wskazówka. Zaczął sobie szybko przypominać lekcje z Hodgem, na których uczyli się o różnych miejscach, w których wydarzyło się coś ważnego dla Nocnych Łowców. Złapał się na tym, że stuka palcem o blat, tak, jak zawsze gdy się skupia na czymś ważnym. Schował ręce do kieszeni swojego znoszonego, czarnego swetra i spojrzał na Magnusa, który z rozbawieniem na twarzy czekał na odpowiedz.

- Zróbmy tak - zaczął Bane upijając kawę - na trzy, oboje powiemy jakieś miejsce. Może w końcu się uda.

- Wątpię - zaśmiał się Alec, ale przystał na jego propozycję.

- Raz, dwa, trzy... - liczył Magnus ledwo powstrzymując się od śmichu.

- Berlin - powiedzieli oboje w tym samym momencie i wybuchli śmiechem, niedowierzając temu, co właśnie się stało. Alec schował twarz w dłoniach.

- A więc Berlin - powiedział dalej śmiejąc się czarownik. Wstał by się ubrać, miał na sobie tylko bokserki i niebieski szlafrok w kwiatki, przypominający kimono. Postawił swoje włosy do góry i obsypał je brokatem, włożył kolorowy top i świecące, ciemnoniebieskie, obcisłe spodnie. Na nogi założył swoje ulubione ciemnobrązowe, zamszowe Monki. W łazience zrobił szybki makijaż i gdy z niej wychodził zobaczył, jak Alec wynosi z sypialni bagaże i kładzie je w salonie. - Mój ty silny Nocny Łowco - skomentował podchodząc bliżej i krzyżując ręce na piersi. - Gdzie ty byłeś całe moje życie? - zapytał i zorientował się, że może właśnie popełnił największy błąd tego stulecia.

- To samo mógłbym się zapytać ciebie - odpowiedział z uśmiechem niebieskooki, a Magnus odetchnął z ulgą. - Zastanawiam się, jak by się potoczyły sprawy, jakbyś znał mnie jako dziecko, nieznośnego bachora - dodał z żartem - ciekawe czy dałbym ci na tyle w kość, że dalej chciałbyś ze mną być.

Holidays. Happiness. Safety.  (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz