Prolog

281 13 4
                                    

Sarah Patterson pracowała w teatrze jako kasjerka. Nieskazitelna cera, długie, czarne włosy, piękna figura-po prostu ideał. Był piątek kiedy musiała zostać sama w pracy po godzinach. Jej szef nie przepadał za nią, kto każe swoim pracownikom zostawać w ostatni dzień pracy do późna? Chamstwo. W noc jej śmierci umówiła się z chłopakiem na romantyczną kolację co mobilizowało ją do jak najszybszego skończenia obowiązków w pracy.

Opuściła teatr tylnymi drzwiami, jak co dzień ruszyła na parking gdzie czeka jej druga połówka aby ją odebrać. Jedyna lampa znajdowała się za teatrem, w uliczce, którą szła była kompletna ciemność, jedyną jasność oferował księżyc. Była pełnia. Tamta noc była wyjątkowa chłodna jak na lato. Idąc usłyszała za sobą dźwięk tłuczonego szkła. Ciekawość wzięła górę, może leży tam jakiś pijany mężczyzna potrzebujący pomocy lub ktoś się zranił? Sarah miała wielkie serce i była skłonna pomóc każdemu w każdych okolicznościach. Włączyła latarkę w telefonie i podeszła do źródła hałasu.

-Jest tam kto?-zapytała wyglądając za śmietnik.

Nie zauważyła jeszcze wtedy mężczyzny, który wyłonił się zza niej jak cień. Nie było tam nikogo, tylko się jej zdawało. Odwróciła się na pięcie i zamarła. W jej kierunku zmierzał, jak zgadywała, mężczyzna w masce jak z horroru. Ubrany był cały na czarno, jedyne co go wyróżniało to właśnie ta biała maska.

 Ubrany był cały na czarno, jedyne co go wyróżniało to właśnie ta biała maska

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Pomóc w czymś panu?-zapytała.

Nie odpowiedział. Tylko zmierzał w jej kierunku. Zobaczyła w jego ręku nóż, który mienił się na srebrno w świetle księżyca. Poruszał się bardzo powoli, mogła zareagować. Przerażona wyciągnęła telefon pragnąc zadzwonić do chłopaka żeby coś zrobił, bała się. Od zawsze były tutaj problemy z zasięgiem, tym razem nie było inaczej. Spojrzała tylko na wiadomości z jej narzeczonym, ostatnia wiadomość od niej do niego mówiła aby po nią nie przyjeżdżał, że wróci taksówką. Problem w tym, że Sarah tego nie napisała. Ktoś musiał podkraść jej telefon i tego nie zauważyła. Była przerażona, nie wiedziała co się dzieje. Za nią była już tylko ściana, a tajemnicza postać coraz bliżej. Idąc, skrobał nożem o ścianę wydając okropny dźwięk. Postanowiła się szybko przedrzeć przez niego i uciec do najbliższego domu poszukując pomocy, który jak na jej nieszczęście był dość daleko. Spanikowała. Schowała telefon do kieszeni i zaczęła biec, słyszała jej serce bijące jak młot.

Przebudziła się przywiązana do lampy za teatrem. Nie pamiętała wiele. Tylko to, że biegła i prawdopodobnie mężczyzna w masce ją ogłuszył. Rozejrzała się. Nie mogła się uwolnić mimo wielu prób. Zaczęła płakać. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Czy umrze? Czego od niej chce ten facet? Zadawała sobie setki pytań. Nagle z ciemności wyłoniła się postać.

-Czego ode mnie chcesz, psycholu?!-zapytała szlochając.

-Sprawiedliwości, kochanie. Masz jakieś ostatnie życzenie?-zapytał.

Nie wiedziała czy to jakiś chory żart, czy o cokolwiek mu chodziło, ale odpowiedziała:

-Nie zabijaj mnie, p-proszę.

Mężczyzna zaśmiał się.

-Dobrze, jednak mam do Ciebie jedno pytanie. Nie przeraża Cię myśl, że jestem jedną z osób, która dzisiaj przyszła do teatru? Wiem, że widziałaś swoje wiadomości. Może byłem tym panem, który Cię komplementował? A może tym, który wykłócał się o pieniądze? Widzę jak przypominasz sobie wszystkie te twarze, tych ludzi, poszukując osoby, która może stać tuż przed tobą.

Nie wiedziała co powiedzieć, miał rację. Naprawdę szukała takiej osoby. Z jej twarzy popłynęły łzy.

-Poprosiłaś abym Cię nie zabił, więc ty to zrób. Poderżnij sobie gardło. Jeśli tego nie zrobisz, zamorduję wszystkie osoby, na których Ci zależy i będę Cię prześladował póki nie popełnisz samobójstwa z rozpaczy. Twój wybór.-powiedział.

Nie wiedziała co robić, to jej koniec. Nie mogłaby znieść myśli, że jej bliscy cierpią. Wszystkie jej marzenia, chęć zwiedzenia świata, posiadanie dziecka, zniknęły. Teraz jej marzeniem było siedzieć z chłopakiem w samochodzie opowiadając jaki miała okropny dzień w pracy. O tak, to chciałaby zrobić w tym momencie najbardziej. Przysunęła nóż, zauważyła na nim inicjały C.M. Z jej policzka spłynęła łza i zrobiła to-podcięła sobie gardło ostrym jak brzytwa nożem. Tak zaczęła się kolejna seria morderstw w mieście Abbeville.


________________________________________________________________________________

Dziękuję Natalce, która mnie zmobilizowała do napisania czegokolwiek.


Ostatnie ŻyczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz