I Marionetkowe Show.

183 11 4
                                    

-Nie mogłam się dodzwonić do Sary przez cały weekend! Akurat kiedy potrzebuję pomocy z matmy. Znowu obleję.-powiedziała oburzona Madison.

-Daj jej spokój. Pewnie ma ciekawsze zajęcia niż pomaganie swojej przygłupiej siostrze.-zaśmiała się Nina.

-Dzięki. Super z ciebie przyjaciółka.-odpowiedziała z ironią.

Zadzwonił dzwonek na lekcję. Matematyka. Madison usiadła na swoim miejscu-w ostatniej ławce przy oknie. Przed nią siedziała Nina Evans, jej najlepsza przyjaciółka, która często dawała jej ściągać na testach. Dalej siedział brat Niny, Bruce. Można powiedzieć, że Madison była stereotypową blondynką. Utleniane włosy, przesadzony makijaż, nie grzeszyła zbytnio rozumem. Co jak co, była duszą towarzystwa. Impreza bez niej nie miała miejsca bytu. Nie przykładała wagi do nauki albo inaczej mówiąc, szkoły. Nie uczyła się w ogóle, korzystała z pomocy siostry, która rozwiązywała jej zadania domowe, czasem starała się coś jej wytłumaczyć, ale Madison i tak nic z tego nie rozumiała. Często spóźniała się do szkoły i wagarowała, jakimś cudem zdała już dwie klasy, co roku mówiąc na poprawkach, że się poprawi. Liceum w Abbeville to nie jej poziom, jej ojciec sugerował jej aby się przepisała, ale Madison nie pójdzie nigdzie sama. Trzymała się z jej przyjaciółmi-Monique, Niną, Noah oraz Brucem. Znają się od najmłodszych lat, razem przeszli podstawówkę, gimnazjum i teraz szkołę średnią. Nie wyobrażałaby sobie pójścia gdzie indziej bez nich. Madison rozmyślała, a pani mówiła o kartkówkach, sprawdzianach, i innych nieważnych dla niej rzeczach. Teraz przejmowała się swoją siostrą-Sarą. Może Nina ma rację, nie miała dla niej zwyczajnie czasu. To dziwne. Odkąd zmarła ich matka, trzymają się zawsze razem. Ufają sobie bezgranicznie i nawzajem pomagają. Wie, że powiedziałaby jej, że jest teraz zajęta. Czuła, że coś jest nie tak. Postanowiła zaraz po tej lekcji pójść do jej domu aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Szybko panikowała i wymyślała najgorsze scenariusze. Reszta czasu zleciała szybko, pisała z innymi wiadomości, słuchała muzyki. Zaraz gdy zadzwonił dzwonek poinformowała przyjaciół, że musi coś sprawdzić i zrywa się z lekcji. Wyszła z, jak dla niej, przeklętego budynku i z pośpiechem ruszyła do siostry.

William Evans i Lorraine Murray są parą najlepszych policjantów w Abbeville. Siedzieli na posterunku pijąc kawę i opowiadając sobie żarty kiedy do budynku wszedł wyraźnie zaniepokojony chłopak.

-Dzień dobry. Nazywam się Josh Allen. Chciałbym zgłosić zaginięcie.-powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.

-Słucham.-odpowiedziała Lorraine.

-Zaginęła Sarah Patterson, moja dziewczyna, ostatni raz widziałem ją...-chłopak zaczął mówić kiedy przerwała mu policyjna krótkofalówka.

-Przyjedźcie do teatru na Ontario St., pospieszcie się. Znaleźliśmy ciało młodej dziewczyny, nie wygląda to na zwyczajną śmierć.-powiedziała funkcjonariuszka przez radio.

Josh na te słowa przeraził się i schował twarz w dłonie.

-Zaraz kogoś przyślę i powiesz mu jak najwięcej szczegółów na temat zaginionej.-powiedziała Lorraine do chłopaka.

-Tak się składa, że Sarah pracowała w tym teatrze i to ostatnie znane mi jej miejsce pobytu. Mogę pojechać z wami?-zapytał.

-Dobrze, chodź.-odparła mu kierując się do wyjścia.

Nie minęło dużo czasu aż radiowóz podjechał pod budynek. Na miejscu spotkali płaczącą Madison stojącą przed wejściem do teatru.

-Madison, dziecko, co ty tutaj robisz? Powinnaś być w szkole! Niedawno zaczął się rok szkolny, a ty już wagarujesz?-zapytała podenerwowana Lorraine.

-Dzień dobry pani, przepraszam, ale Sarah nie odbiera ode mnie telefonów od piątku, nie wiedziałam co się stało. Nie zastałam jej w domu, więc przyszłam tutaj, myślałam, że jest w pracy, ale...-w tym momencie jej słowa były nie zrozumiałe, zaczęła mocniej płakać, tak naprawdę ledwo wydusiła z siebie cokolwiek.

-Usłyszałam jak pani Elizabeth kontaktowała się z wami, że znaleźli w środku ciało młodej dziewczyny. To nie Sarah, prawda? To nie może być ona.-zapytała z nadzieją w głosie.

Lorraine poczuła się źle. Podeszła do Madison i przytuliła ją.

-Nie mamy pewności czyje to ciało, ale jak się dowiemy czegokolwiek to zostaniesz poinformowana.-odpowiedziała.

Spojrzała się na Josha i powiedziała:

-Zadzwoń po jej ojca, niech ją stąd zabierze. Później porozmawiamy.

-Chcę iść z wami.-powiedziała Madison.

-Nie możesz. Tylko osoby uprawnione mogą wejść na miejsce zbrodni. Przykro mi, Madison.-odparła Lorraine zmierzając do funkcjonariuszki.

Lorraine i William odeszli, wtedy Madison odezwała się:

-Josh, ona nie żyje. Czuję pustkę, która zalewa mnie coraz bardziej.

-Wiem.-odpowiedział ze łzami w oczach.

Madison wybuchnęła płaczem, rozmazał się jej makijaż, jednak w tej jedynej chwili nie zwróciła na to uwagi. Josh objął ją ramieniem.

-Pracownicy ją tutaj znaleźli. Mówią, że nie kontaktowali się z nią przez weekend.-mówiła do Lorraine i Willa gdy szli dokładnie tą samą uliczką, na której zginęła Sarah.

-Normalnie wezwałabym oddział do takich spraw, ale to nie jest zwykłe morderstwo.-kontynuowała.

Weszli do środka, znajdowali się przy scenie. Lorraine rzuciła się w oczy kurtyna, na której był wypisany, najprawdopodobniej z krwi, napis ,, Witaj ponownie, Lorraine.''

-Wejdźcie za kurtynę.-powiedziała Elizabeth, policjantka.

To co zobaczyli za nią zmroziło im krew w żyłach. Sarah Patterson, zawieszona na sznurach. Wyglądała jak marionetka, dosłownie. Była cała w ranach ciętych, ubrudzona w krwi. Miała poderżnięte gardło. Do ust wsadzono jej kopertę.

-Mój boże...Sarah...-powiedziała Lorraine, która nie wierzyła własnym oczom.

William podszedł do ciała i wyciągnął kopertę. W środku znajdował się list. Na jego przodzie było napisane ,,Wiem jak bardzo chciała zagrać w spektaklu. Ja tylko spełniłem jej najskrytsze marzenie.'' Na odwrocie kartki widniały dwa nazwiska:

Joseph White

Charlotte Evans


Ostatnie ŻyczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz