Rok 4052
Eh już jestem na ziemi tyle czasu a nadal nie mogę pojąć co to miłość, ból, strach, szczęście. Zapomniałem nawet jak się uśmiechać. Ale najgorsza jest ta monotonia. Przez 1040 lat w kółko wstaję o 7:00 żeby zdążyć do szkoły, 7:50 jestem już w szkole żeby poprzerabiać dodatkowy materiał z podręczników. Najnudniejsze jest w tym to że mógłbym wyrecytować na pamięć np: podręcznik od matematyki. Ludzie ze mną prawie nie rozmawiają w ogóle traktują mnie jak powietrze przez mój wygląd. Przy długie czarne jak smoła włosy, chorobliwie bladą skórę, ciało posturą przypominające anorektyka ale wbrew sobie umiem komuś dowalić...jestem w końcu demonem, nie potrzebuje za wiele siły by pokonać słabego człowieka. Moim nałogiem było malowanie na twarzy zielonych kresek ciągnących się od dołu oczu do szczęki. Ogólnie lubiłem się malować a moje oczy tylko to dopełniały. Białka oczu zamiast białego koloru miały zielony a tęczówki żółty, jednak ostatnimi czasy nauczyłem się zmieniać kolor oczu tak by wyglądały na ludzkie czyli białka w oku były jak u ludzi a żółte tęczówki stały się szmaragdowe jedynie źrenica była cienka i wydłużona jak u kota. Oh nie już 7:01, muszę iść jak najszybciej do szkoły. Eh i znowu muszę biec. No nie..znowu zadyszkę złapałem.
-Ngh... ha.. ha.. ha..-Zdyszany po dotarciu do tyłu budynku szkolnego usiadłem pod ścianą próbując złapać oddech. Byłem na tyle zmęczonym biegiem że nie zauważyłem osoby która mi się przygląda z okna umieszczonego nad moją głową.
-A ty co taki zdysza...-Nie zdążył dokończyć bo głos uwiązł mu w gardle gdy jego oczy napotkały mój zdziwiony zmieszany z chłodem wzrok.
-Jak masz na imię?-Odpowiedział po chwili całkiem wyluzowanym, swobodnym tonem wychylając i przybliżając się tym samym do mnie tak że nasze twarze dzieliło jakieś 10 centymetrów.
-Kasumi-Odpowiedziałem po chwili bliższego przyglądania się jego oczom które były w kolorze fioletu z resztą tak jak włosy.
-Hm... Kasumi...-Powiedział moje imię wolno jakby się nad czymś zastanawiał. Patrzyłem się na niego gdyż jeszcze nigdy w całym moim długim życiu nie zwracano na mnie za szczególnej uwagi.
-Kasumi ile ty masz lat?-Powiedział pewnym głosem nadal wpatrując się w moje oczy. Patrzyłem się na niego i analizowałem zdarzenie co chwilę zamykając i otwierając usta jak ryba którą wyłowiono z wody. Przecież nie powiem mu że mam 1040 lat.
-15-Dodałem wreszcie po chwili zastanowienia.
-Hmm...a do której klasy chodzisz?-Pytał dalej ze skupieniem na twarzy.
-2c-Odpowiedziałem krótko i na temat no bo chyba się domyśli że chodzi o gimnazjum.
-O! Świetnie się składa bo też chodzę do tej klasy!-Odpowiedział z uśmiechem na ustach. Ja dalej wpatrywałem się w niego z grobowa miną nie wyrażająca żadnych emocji a tak naprawdę w śroku byłem zdziwiony jak jeszcze nigdy.
-Kasumi czy wiesz czemu cię nigdy nie spotkałem w szkole?-Powiedział z uśmiechem rozszerzającym się z każdą sekundą a po chwili dodał-Bo twoje imię oznacza mgła, no więc zawsze gdzieś znikałeś Kasu-chan!
-Kasu-chan...?-Przez chwilę moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia w niezauważalnym stopniu ale on to jednak zauważył i zaśmiał się cicho na co ja syknąłem. Po chwili wyskoczył z okna lądują przede mną i przykucnął między moimi nogami. Moje myśli szalały jak nigdy ale twarz nadal była bez wyrazu. Po chwili nachylił się nad moim uchem i wyszeptał.
-Wcale nie masz 15 lat, prawda?