ROZDZIAŁ II
Nie wszyscy magowie są źli
Następnego dnia Dorian obudził się i przeciągnął. Usiadł na łóżku i zaczął się zastanawiać.
-To był sen czy kiej wie co?
Bez ociągania się żwawo wstał, ubrał się i bez jakichkolwiek przemyśleń wyszedł. Idąc drogą polną rzekł.
-No dawaj, Mitisha. Znajdź mnie.
Po dosłownie chwili na jednym z drzew zaszeleściły liście i dobiegł z niego znajomy Dorianowi głos.
-Chyba już mi się udało! - zaśmiała się i zeskoczyła.
-No raczej tak. Tylko jak ty do licha...
-Nieistotne! Już ci to kolejny raz powtarzam. Ale nie martw się, nie śledzę cię.
-Taa, może zaraz powiesz mi i przypomnisz, o której ja to sikałem..?
-No jasne i czego jeszcze! - zachichotała - Zastanowiłeś się już, czy idziemy sami czy z kimś...?
-Na początek sami, ale to tylko do portu i przepłynięcie do Orlais lub Fereldenu. Dopiero tam możemy szukać pomocy u kogoś z moich dawnych przyjaciół.
-Hmm... brzmi jak niezły plan - zaśmiała się
-Jak najbardziej. No to co, jeśli czegoś jeszcze potrzebujesz, to lepiej załatw to teraz, inaczej się spóźnimy. A tego naprawdę nie chcemy...
-Oczywiście mesier balonowe gacie... - na chwilę zabrzmiała cisza, lecz po chwili obydwoje buchnęli śmiechem.
-Tak tak. A poważnie, to rusz tyłek. Jeszcze muszę kogoś odwiedzić.
Skierowali się na rynek. Przy drzwiach do jednego z domów stała kobieta, która wyraźnie zauważyła Mitishę.
-Poczekaj tutaj minutkę.
Gdy zaczęła odchodzić do kobiety, Dorian uważnie i cierpliwie się przyglądał. Dziewczyna przywitała się, a po chwili kobieta zniknęła w domu. Zaraz potem przyszła z małym chłopcem. Wyglądał na przemęczonego i chorego. Mitisha uklękła przy malcu, wyciągnęła rękę, pzyłożyła mu ją do głowy. Jasno-niebieskie światło zabłysnęło na chwilę. Dziewczyna uśmiechnęła się kącikiem ust i podała młodzieńcowi jabłko. Wraz z mamą, w podzience skinęli głową. Mitisha odwróciła się i powróciła do Doriana, kiedy on zaś uśmiechał się i lekko mróżył oczy.
-Nie wiedziałem, że jesteś magiem. Sanitariuszką także...?
-Niee - pokiwała głową - Pomagam temu dziecku i jego matce, ale nie.
-Tak po prostu?
-No a cóż można wymagać od ludzi takich jak oni? Nie mają prawie nic. To co robię to czysta bezinteresowność.
-Oczywiście - skinął - Jesteś gotowa?
-Jak nigdy..!
Uśmiechnęli się do siebie i spojrzeli sobie w oczy. Aż nie mogli oderwać wzroku... Jednak Mitisha przerwała tą chwilę odchrząkując i ruszając przed siebie.
-Nie chcemy się spoźnić, pamiętasz?
Dorian zanieruchomiał. Wgapiał się w nią odchodzącą. Jednak po chwili dotrzymał jej tępa i ruszyli do portu.
CZYTASZ
DRAGON AGE : Kroniki Zaginionego Bóstwa
FantasíaPowieść na podstawie serii Dragon Age. Opieram się na wersji podstawowej Inkwizycji - Bez DLC. Po pokonaniu Koryfeusza Inkwizytorka dalej dążyła do rozbudowy. Dorian, jeden z jej dawnych przyjaciół, natknął się nagle na pewną młodą i piękną dziewcz...