Codziennie przychodziłem do parku, ale od czasu kiedy wręczyłem Harry'emu szalik ani razu go nie widziałem. Nie miałem mu tego za złe, nawet nie miałem prawa mieć. Po prostu chciałem go spotkać. Spytać jak się ma, co dziś robił. Chciałem go jeszcze raz zobaczyć. Dzisiaj nie było inaczej. Chwilę się pohuśtałem tak, aby mama nie myślała, że przychodzi tu ze mną na marne, a potem usiadłem pod drzewem tam gdzie zwykle. Nie było śladu po zielonookim chłopcu. Może było nam dane spotkać się tylko raz. Może Harry nie chciał się ze mną kolegować.
- Hej ty! - Oberwałem piaskiem. Kilka metrów dalej stał Josh, mój kolega z klasy. Mój oddech przyspieszył. Nie lubiłem Josha. Był taki niedojrzały i głupkowaty, jednak to nie stało na przeszkodzie mojemu strachowi przed nim. Był ode mnie dużo większy i silniejszy.
Otrzepałem twarz z piasku i spojrzałem w jego kierunku.
- Zostaw mnie Josh. - wyjąkałem.
- Bo co, świrusie? - Ponownie kopnął piaskiem.
- Zostaw go! - Znajomy głosik dotarł do moich uszu.
Josh odwrócił się ukazując zielonookiego chłopca w czerwonym szaliku. Mój oprawca prychnął śmiechem.
- Kolejny obrońca, ile ty dziecko masz lat. - zadrwił po czym kopnął Harry'ego w brzuch, tak aż ten się wywrócił. W jednym momencie poczułem jak napływa mnie coś dziwnego. Gniew, złość, nienawiść. Wstałem i ruszyłem biegiem w stronę Josha. Zaczęła się bójka. Okładałem go rękami tak mocno, na ile pozwalało mi moje drobne ciało. Bronił się, dobrze mu to wychodziło. Teraz to ja powinienem był się bronić.
- Louis! - krzyknęła moja mama, odciągając mnie od łobuza. - Dziecko, uspokój się! - szarpnęła mnie za rękaw kurtki. Josh zaczął uciekać w stronę wyjścia z placu zabaw. Mały Harry, dalej leżał na ziemi przyglądając mi się ze łzami w swoich szmaragdowych oczkach.
- Harry. - szepnąłem, jednak ten pociągnął tylko nosem, wstał i szybko uciekł.
- Co narobiłaś! - krzyknąłem w stronę mamy. - To wszystko przez ciebie!
Nie wiem kiedy zacząłem płakać. Byłem zarazem zły i smutny.
Nie wiem dlaczego tak wiele emocji wywarł na mnie mały chłopiec. Nie rozumiem tego. To dziwne uczucie. Całkiem przyjemne kiedy go widzę, bolesne kiedy go nie ma. Po czerwonym szaliku nie było już śladu. Błagam, Harry. Pozwól mi ujrzeć swoje oczka ponownie.