*Spokojnie, nie będę płakać*

455 30 2
                                    

Wyspy kanaryjskie 9.07.2016 r.

Obudziłam się z cholernym bólem głowy.
Rozejrzałam sie dookoła i dopiero po chwili dotarło do mnie, że jestem w apartamencie Zayn'a.

Przerażona sprawdziłam, czy mam na sobie ubrania. Naszczęście tak było.

Odetchnęłam z ulgą.

Nienawidzę Gigi, ale to nie powód żebym wskakiwała Malikowi do łóżka i psuła jego związek.
Nie jestem taka.
Chcę przede wszystkim jego szczęścia...
No i Gigi też.

Jest miła i troszczy się o mojego Zayn'a, więc jestem całkowicie pewna, że zasłużyła na wszystko co najlepsze.

Z uśmiechem zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam mulata jedynie w bokserkach, przygotowującego śniadanie.

-Cześć-powiedziałam, zwracając na siebie jego uwagę.
-Hej-odpowiedział mi z uśmiechem i nie był to ten nieszczery, smutny uśmiech, ale ten, którym często obdarzał mnie jak jeszcze byliśmy razem.
-Widzę masz dobry humor?-zapytałam, zajmując miejsce przy stole.
-Mam-potwierdził, stawiając przede mną wypchane po brzegi dodatkami omlety.

Kocham jego kuchnię.

-Gdzie Gigi?
Chłopak zamyślił się, po czym wzruszył ramionami.
-Nie interesuje cię to?-zapytałam z pełnymi ustami.
-Nie. Ani. Torchę.-uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile wogóle było to możliwe.
-Nieważne to nie moja sprawa.-wzruszyłam ramionami i wzięłam się za kończenie pysznego omleta.

*Zayn*

Perrie wzruszyła ramionami na moje słowa i wróciła do jedzenia.

Wpatrywałem się w nią jak w obrazek z uśmiechem na twarzy.

W zasadzie byłem zadowolony z tego, że nie pamięta nic z wczorajszego wieczora, ale nie dlatego, że uważałem to za błąd po porstu chcę wszystko zacząć od nowa, powoli i lepiej żeby narazie nie czuła się niepewnie w moim towarzystwie.

*Retrospekcja oczami Zayn'a*

Byliśmy już oboje nieźle wstawieni i jedyne o czym gadaliśmy to o puszystych chmurach, które według Perrie były zrobione z waty cukrowej.

Ta konwersacja nie miała absolutnie żadnego sensu i tylko co chwila wybuchaliśmy głośnym śmiechem.

Leżałem na podłodze na puszystym dywanie, a blondynka trzymała głowę na moim brzuchu.

Pochwili podniosła się do siadu i spojrzała na mnie z góry.
-Kochasz Gigi?-zapytała pewna siebie, ale raczej było to spowodowane alkoholem buzującym w jej żyłach.
-Nie, ani trochę-zacząłem się śmiać, a ona razem ze mną.
-To dobrze-odpowiedziała po chwili już całkiem poważnie.
-Dlaczego?-również usiadłem i teraz patrzyliśmy sobie oboje prosto w oczy.
-Bo ja cię kocham i jesteś tylko mój-stwierdziła z małym uśmiechem.
-Tylko twój-powtórzyłem zbliżając się do niej, na co ona szybko zareagowała i sama wbiła się w moje usta.

Na początku był to spokojny pocałunek, ale kiedy ja przejąłem inicjatywę zaczęło robić się poważniej.

-Poczekaj, jesteś z Gigi. Jak z nią zerwiesz to pogadamy-uśmiechnęła się zadziornie.
Warknąłem poirytowany.

Nosz kurwa! Jebana Gigi!

-Dobra -burknąłem, a dziewczyna zadowolona ułożyła się na mojej klatce piersiowej i zasnęła.

***

Pare godzin później do salonu weszła Gigi, a widząc mnie i Perrie w tej dość dziwnej pozycji jedynie cicho westchnęła i usiadła obok mnie.

-Kocham ją-powiedziałem bez wstępu, ale to chyba przez ten walony alkohol.
Blondynka tylko pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko.
-Domyśliłam się już-odpowiedziała.
-Nie jesteś zła? Smutna? Nie chcesz dać mi w twarz?
-Przyznam, że ostatnia opcja jest kusząca-zaśmiała się, a ja razem z nią.
-Nie chcę być z kimś, kto kocha inną osobę bardziej ode mnie, o ile ty wogóle mnie kochasz, ale chyba nie chcę znać odpowiedzi. Kocham cię, dlatego chcę, abyś był szczęśliwy. Z Perrie-oznajmiła mi z przyjaznym uśmiechem.
-Dziękuję.-przytuliłem ją lekko.

Ta dziewczyna mnie za dziwia.
Ja bym sobie przyjebał a ona stara się wszystko zrozumieć, chciaż nie.
Ona nie stara się, ona rozumie.

-Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie odwagę i będziecie razem szczęśliwi.
-Przepraszam Gigi.-poczułem się trochę winny.
-Spokojnie, nie będę płakać-oznajmiła po czym wyszła z salonu rzucając w moim kierunku ostatni uśmiech.

***

Po tym jak w tedy wyszła już bez pożegnania(bo zasnąłem), gdzieś pojechała.
Wydaje mi się, że do Ameryki po reszte rzeczy z naszego domu.

Od tej pory byłem też szczęśliwy, że mam szansę odzyskać moją Perrie.

-Przyjdziesz na moje urodziny jutro?-zapytała, a ja pokiwałem głową nadal zadowolony.

I tak bym przyszedł kochanie.

-------------

Zbliżamy się do końca!
Tak wiem, że to tak megaa krótkie, ale ostrzegałam, że to coś na próbę;)

I Miss You Baby || Z. & P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz