Rozdział 5

290 15 3
                                    

Podeszłam do ławki Lukasa, a on się do mnie uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie, a ja usiadłam. Na reszcie lekcji wychowawczej pani rozmawiała o wycieczce na którą wychodzi na to że jadę za darmo. Wycieczka jest za 2 tygodnie. Wszystkie osoby z klasy są bardzo miłe. Reszta dnia zleciała spokojnie i o 14. 30  wyszliśmy ze szkoły. Z Gabrysią na przerwie się nie spotkałam, ponieważ nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Za to stała pod szkołą.

- I jak tam ? - podbiegłam do niej i się przytuliłam.

- Cudownie, cała klasa jest miła, noo może oprócz takiej małej grupki plastików, ale tak to jest świetnie ! - powiedziała, a tamte dziewczyny z którymi stała popatrzyły na nas jak na wariatki. No tak, przecież zaczęłam gadać po polsku.

- Sorry, jestem Kornelka, starsza siostra Gabrysi - postanowiłam zareagować.

- Cześć to ty mieszkasz u Lukasa tak ? - zapytała jedna z dziewczyn,

- Tak, a skąd wiesz ?

- Cała szkoła gada o was dwóch - odpowiedziała następna.

- Kornelka idziesz ? - usłyszałam za sobą czyiś miły i dobrze mi znany głos.

- Tak, a jak wracamy ? - odwróciłam się w stronę Lukasa.

- Na piechotę jeśli ci to nie przeszkadza, a później umówiłem się że pójdziemy do skateparku z Mikiem i twoją siostrą - powiedział i posłał mi ten swój promienny uśmiech.

- Jasne, możemy. To pa, widzimy się później - powiedziałam do siostry i tamtych dziewczyn.

- To papa - odparła siostra.

- Ile zwykle zajmuje ci dotarcie do domu ? - zapytałam kiedy wyszliśmy za bramę szkoły.

- Coś około 30 minut, a co znudziło ci się już moje towarzystwo ? - zapytał jakby obrażony.

- Nie no coś ty ja tylko się pytam - powiedziałam, a chłopak przyśpieszył kroku. - Ej no weź - podbiegłam do niego i wskoczyłam na plecy, a on mnie złapał żebym nie spadła. I zaczęliśmy się śmiać. - To co już nie jesteś obrażony ? - zapytałam słodkim głosem.

- Ja nawet nie byłem obrażony. A teraz chodź bo się do skateparku nie wyrobimy, a jeszcze nawet nie doszliśmy do domu - Oczywiście po drodze chciał mnie z siebie zrzucić, i robiliśmy wyścigi, oczywiście raz ja wygrałam, raz on, a raz był remis. No tak jak mówił po 30 minutach byliśmy w domu. Zjedliśmy szybko obiad ja się jeszcze przebrałam, bo zrobiło się cieplej i poszliśmy. Lukas mi tylko pożyczył fiszkę, a sam jechał na deskorolce. Skatepark nie jest daleko, bo pięć minut na deskorolce. Byliśmy pierwsi, więc zaczęliśmy się kłócić że banany są słodkie czy słone ( tak wiem, ważny powód do kłótni ) a że żadne z nas ich nie lubiło tak naprawdę nie wiedzieliśmy jak smakują. Po kłótni nastał czas na łaskotanie. Takk ja uciekałam, a on chciał mnie połaskotać. I tak biegaliśmy dopóki nie przyszedł Mike z Gabrysią.

- A podobno my jesteśmy młodsi - słyszałam jak powiedział Mike do Gabi, a ja schowałam się za moją siostrą.

- Dobra koniec ? - zapytał i podał mi rękę, a ja niepewnie podałam mu moją.

- A tak w ogóle - skierowałam się do Mika - Jestem Kornelka.

-Mike, miło mi. To co robimy ?

- Siądzmy na rampie bo jestem zmęczony - powiedział Lukas.

- Popieram - dodałam. Siedzieliśmy na rampie i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Kiedy Mike zaczął gadać o czymś z Lukasem ja i Gabi tylko słuchaliśmy. W pewnym momencie się zapytałam.

- Wo ? Cuxhaven ?  Wo es ist ?( Gdzie ? Cuxhaven ? Gdzie to jest ? ) - zapytałam, a wszyscy się  na mnie spojrzeli. - No co ? - powiedziałam i położyłam się na brzegu rampy i zamknęłam oczy. W pewnym momencie coś zasłoniło mi słońce. Okazało się że to nie coś tylko ktoś , a dokładniej chłopak o imieniu Lukas.

- Gdzie się nauczyłaś mówić po niemiecku - powiedział kiedy otworzyłam oczy, ale po niemiecku, bo wiedział już że go rozumiem.

- Bo jak wszyscy wokół mnie gadają to trochę się nauczyłam , a reszte to w szkole - odpowiedziałam , a chłopak podniósł się i pomógł mi wstać.

- Może będziemy sie już zbierać bo robi się późno - powiedział Mike. Faktycznie było przed 20. Więc pożegnaliśmy się i się rozstaliśmy.

- Zabiorę cię jeszcze w jedno miejsce póki nie jest ciemno.

- Okej mi tam pasuje - powiedziałam i po kilku minutach byliśmy na miejscu. Było przepięknie.

- Łał, ślicznie tu - powiedziałam i przeszłam sie kawałek mostkiem, a później na nim usiadłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Łał, ślicznie tu - powiedziałam i przeszłam sie kawałek mostkiem, a później na nim usiadłam.- Skąd znasz to miejsce ? - zapytałam i rozejrzałam się dookoła.

- Jak byłem dzieckiem zawsze tu przychodziłem, czasem nawet uczyłem, bo to miejsce mnie jakoś tak uspokajało.

- Aż nie chce mi się wracać... - powiedziałam a chłopak przysiadł się do mnie. I tak siedzieliśmy spory kawałek czasu.

- Chodź będziemy się juz zbierać, ale obiecuję że jutro tu przyjdziemy.

- Trzymam cię za slowo - zaśmialiśmy się. A chłopak złapał mnie za rękę w celu pomocy wstania.  I otrząsłam się z zimna.

- Trzymaj - założył na mnie swoją bluzę i przytulił. Nie pamiętam kiedy było mi tak ciepło... - Nie chce żebyś była chora.

- Dziękuje, ale tobie będzie zimno....

- Mną się nie przejmuj. Mi jest ciepło. A teraz chodź bo zaraz zacznie padać - wypowiedział magiczne słowa i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęło padać. Szliśmy powoli śmiejąc się z siebie i kłócąc. Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem blondyna. Wyjął swoje klucze bo nie chciał budzić swojej mamy ponieważ było już trochę późno a dokładniej po 22. Poszliśmy od razu spać 

- Dobranoc, nie zaśpij - powiedziałam.

- Hahaha, Dobranoc księżniczko - powiedział i odszedł a ja jak ta głupia stałam jeszcze kilka minut na korytarzu. On to chyba robi świadomie. Weszłam do pokoju i ustawiłam sobie budzik.


★★★★★★★★★★★★★★★★ 

Hejka. Jestem i nie mam pomysłu na notatkę, więc po prostu napiszę tyle :

Komentuje i gwiazdkujcie  jeśli to czytacie bo chcę wiedzieć ile osób tu jest 😘

Let me treat You like a princess... | Lukas RiegerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz