Spodziewałam obudzić się w swoim pokoju. Lekko zasmucona końcem pięknego snu. No cóż. Otwarłam oczy. Oślepił mnie blask. Wszystko było białe. Czyli sen się nie skończył. Albo nie jest snem... Nie, to nie możliwe... Spróbowałam się podnieść. Trzymały mnie pasy. Ha! Co to za problem! Spalę je! Skupiłam się. Czułam napływającą siłę. Czekałam na ogień. Nic... Co się dzieje?! Jeszcze raz...
Wtedy do sali weszła kobieta. Nie była ubrana jak lekarz... Gruby płaszcz z futra, szalik zasłaniający pół twarzy i ciemne okulary. Spod tego wszystkiego wylewały się długie, siwe włosy.
– Kim jesteś? – spytałam z pogardą w głosie.
– Trochę grzeczniej – odparła.
– Kim jesteś? – powtórzyłam.
– Muszę się od ciebie dowiedzieć paru rzeczy.
Zadawała mi pytania. Wmawiała mi, że jestem chora psychicznie. Twierdziła, że to co w gazecie pisali na mój temat to prawda. Byłam wściekła. Nie może tak mówić, nie zna sytuacji. Nie chce mnie słuchać. Rozpaliłam swoje dłonie. Płonęły. Znów to wspaniałe uczucie! Przepaliłam pas. Spróbowałam uderzyć kobietę. Nagle zatrzymałam się w ruchu. Jakby ktoś zamienił mnie w rzeźbę. Co się dzieje!? Nie mogę mówić. Ona się uśmiecha!
– Właśnie tego chciałam się dowiedzieć. Jesteś jedną z brakujących. To ciebie szukałam.
Podeszła do mnie o oparła o fotel. Zamknęła mi powieki. Teraz nic nie widziałam. Usłyszałam pstryknięcie i wszystko zapadło się w ciemność...
Leżałam w ciemnym pomieszczeniu na miękkiej kanapie, przykryta ciepłym kocem. to ona mnie musiała tu przynieść. Mogę się ruszać! Wstałam. Miałam na sobie moje ubrania, nie te z psychiatryka. Podeszłam do drzwi. Otwarłam je i wyszłam z pokoju. Przeszłam przez korytarz szukając kogoś lub czegoś. Usłyszałam ciche rozmowy. Ostrożnie zaglądnęłam do miejsca skąd dochodziły. Siedziała tam trójka obcych dziewczyn i TA kobieta. Poznałam ją, choć nie miała na sobie futra i okularów, a długą, zwiewną, suknie. Zauważyła mnie.
– O, wejdź kochana! Zapraszam do nas, poznasz resztę! – powiedziała takim tonem, że chciałam jej zaufać. Mimo wszystko weszłam i stanęłam parę metrów od wolnego miejsca przy stole.
– Kim jesteście i co ja tu robię? – spytałam w miarę spokojnym głosem.
– Parę dni temu odkryłaś swoją zdolność. Władasz ogniem. Chcę nauczyć cię posługiwać się nim. Każda z tych dziewczyn ma moc jednego z żywiołów. Ja jestem Joan, wasza mentorka, dziewczyny, przedstawcie się.
Pierwsza wstała blondynka z niebieskimi oczami o jasnej karnacji. Była bardzo spokojna, opanowana.
– Jestem Grace, moim żywiołem jest woda – odezwała się z uroczym uśmiechem.
– Ja jestem Sonya, powietrze – powiedziała szarooka o włosach w kolorze ciemnego blondu.
– Diana, ziemia, a ty jak się nazywasz? – spytała ciemnoskóra dziewczyna o falowanych, brązowych włosach i zielonych oczach.
– Phoebe – mruknęłam niepewnie, a po chwili dodałam – Ogień.
– Usiądź z nami – zachęcała mnie Joan. Bez przekonania wykonałam jej polecenie.
– Czego ode mnie chcecie?
– Chcę nauczyć cię kontroli nad sobą i swoją mocą. Każda z dziewczyn poprzez inną emocję wyzwoliła w sobie żywioł. Diana - ziemia, długo się wpatrywała w pączek róży, zamyśliła się gdy ten niespodziewanie rozkwitł. Każda odkryła kim jest w inny sposób. W tym momencie nie muszą już skupiać się na emocji. Wystarczy, że chcą użyć swojej mocy i to robią. Chcę tego nauczyć także ciebie. Będziesz uczęszczać do szkoły, gdzie główną tematyką jest magia, panowanie nad sobą oraz specjalne zdolności. Jestem tam jedną z nauczycielek. Każdy z nas ma co najmniej jedną grupkę zbieraną przez pewien czas w taki sposób, aby coś łączyło jej członków. U nas są to żywioły. Musisz wiedzieć, że jesteście przez to obiektem wielkiej zazdrości. Szczególnie, kiedy udało mi się połączyć was wszystkie...
– Nie – powiedziałam.
– Słucham? – spytała zszokowana kobieta.
– Nie. Nie zgodzę się dołączyć do tej szkoły ani do żadnej grupy. Nie zrobię tego! – wykrzyczałam ostatnie zdanie. Wstałam.
– Zrozum, że ratuję ci tym życie! Bez tego będziesz musiała wrócić do.. do... – kobieta zająknęła się. Nie chciała mówić dziewczynom kim jestem? Ha, ja to zrobię!
– Do psychiatryka!? One pewnie nie wiedzą kim jestem? Nie wiedziały o tym!
Cała trójka siedziała jak sparaliżowana. Jak podejrzewałam. Nic nie wiedziały. Miały mnie zaakceptować w grupie, więc im nie powiedziała. Odeszłam. Po chwili znalazłam drzwi. Ta idiotka zostawiła klucze w zamku. Otwarłam je, zabrałam klucz i zamknęłam od zewnątrz. Uciekałam jak najdalej. Tylko... ja nie wiem gdzie jestem...
YOU ARE READING
Dziewczyna W Ognistym Wieńcu
FantasyOdkryła swoją moc. Przypadkiem zabiła. Wszystko obraca się przeciw niej. Czy nauczy się panować nad szaleństwem? To nie takie proste...