Kamil dzisiaj przychodzi... Boże, co ja mam zrobić?? Szybko się ubrałam i dokładnie obmyśliłam.
Godzina 17:30
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. To on, nareszcie. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam mu z uśmiechem na ustach. Jak zwykle przytuliliśmy się na przywitanie. Zrobiłam kawy i poszłam do mojego pokoju. Czekał u mnie na łóżku. Usiadłam przed nim i patrząc w oczy zaczęłam:
- Muszę z Tobą o czymś porozmawiać.
- Jak zaczynasz tak rozmowę to już wiem, że będzie ciekawie - uśmiechną się do mnie tym swoim cwanym uśmieszkiem.
- Kamil!! To poważne! - klepnęłam go w ramię.
- No dobra o co chodzi? - Zaczerwieniłam się
- No bo...
- Olgiś, wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim.
- Zakochałam się w Tobie - patrzył na mnie zszokowany - no powiedz coś!!
- Ja w Tobie też - zaraz jak skończył mówić rzuciłam mu się na szyje i nie chciałam puszczać. Nie wiem jak długo siedzieliśmy tak wtuleni w siebie.