▪ one ▪

399 54 19
                                    

Kyungsoo jako jedyny wszedł do klasy z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Reszta uczniów ciągnęła się za nim sznurem z ponurym wyrazem twarzy. Sytuacja wskazywała na jedno - test z fizyki.
Chanyeol oklapł na siedzeniu obok przyjaciela, który jeszcze raz powtarzał na głos wszystkie wzory.
Patrzył na niego jak na magika, który właśnie przedstawia swoją nową, jednak nie mniej spektakularną sztuczkę niż poprzednie.
Park zdecydowanie nie miał ścisłego umysłu. Wolał uczyć się dat, tych mniej i tych bardziej ważnych, lub pisać kilkustronne wypowiedzi na koreański.
Jednak jakim cudem są dalej w jednej klasie?
Obydwoje uwielbiają angielski.

-Kyungsoo-ah, nic nie- - młodszy o kilka miesięcy uciszył go, kładąc mu palec na ustach. Chanyeol przewrócił oczami, ale idąc za instynktem, nic nie odpowiedział. Domyślił się, że jeśli chłopak ucisza go, ma jakiś plan. Zawsze tak robi.

》¤《

-I co? Było aż tak stresujące? - rzucił Soo, kiedy dzwonek objaśnił wszystkim uczniom koniec zajęć. Uśmiechnął się dumnie i cisnął piórnik do plecaka, który zaraz zarzucił na prawę ramię.
Chanyeol odpowiedział wdzięcznym uśmiechem i podążył do wyjścia za przyjacielem.

-Uratowałeś mi tyłek. Gdyby nie ty, pewnie zaraz moi rodzice wszystko by wiedzieli. - westchnął znużony Yeol, kiedy zatrzymali się przed wejściem do szkoły.

-Yah, nie ma sprawy! Zawsze pomagam swoim przyjaciołom, kiedy tego potrzebują. - odpowiedział wesoło niższy i zmrużył oczy, zadzierając na chwilę wzrok do góry, żeby spojrzeć na chłopaka przed nim.

Chanyeol zanalizował jeszcze raz jego słowa i zaraz poczuł ukłucie w sercu na słowo przyjaciel. Zawsze chciał, żeby Kyungsoo nazywał go zdecydowanie inaczej - pieszczotliwie, z miłością.
Jednak to tylko odległe marzenia, które przepadły wraz z rozpoczęciem związku jego Soo z Jonginem.
Łączy ich tylko przyjaźń. Nic poza tym.

-Hyung? Słuchasz mnie? - ręka mniejszego przed jego twarzą wyrwała go z rozmyślania, więc szybko się otrząsnął i spojrzał na niego.

-Przepraszam, zamyśliłem się - odparł sztucznie wesołym tonem i wysilił się na słaby uśmiech.

-Oj, no dobrze - pokiwał Kyungsoo. Przeciągnął się delikatnie i poprawił swój plecak, który mało co nie zsunął się z jego wątłego ramienia. - Pytałem, czy dziś chcesz może wyjść gdzieś z Baekhyunem?

Chanyeol cudem powstrzymał się przed nazwaniem Byuna idiotą na głos. Naprawdę, co jak co, ale wydawało mu się, że młodszy dał już sobie spokój z próbami zeswatania ich.

-Przecież byliśmy umówieni Do - odpowiedział mu nad podziw spokojnie i odrzucił głowę do tyłu, żeby spojrzeć na niebo. Dziś wyjątkowo tylko co jakiś czas udawało się dostrzec małą, puchatą i białą chmurkę, która jednak znikała szybko i nie pozostawiała po sobie śladu.

Kyungsoo otworzył szerzej oczy, patrząc ciągle na chłopaka przed nim. Rzeczywiście byli umówieni, a on o tym zapomniał!
Nie mogę żadnemu z nich odmówić, pomyślał.

-Ah, tak - mruknął wymijająco i podrapał się delikatnie po karku. - Możesz mi przypomnieć o której? Ostatnio często zapominam o takich rzeczach - zaśmiał się nerwowo.

Chanyeol mentalnie przewrócił oczami i z powrotem powrócił wzrokiem na twarz swojego przyjaciela.
Ostatnio? Według Parka to ostatnio zdarza się zdecydowanie zbyt często, jednak da się domyśleć, dlaczego.
Taka kolej rzeczy, przez Kaia spadł na drugi plan i niestety nic nie jest w stanie z tym zrobić.

-Szesnasta - odpowiedział głośno i wypuścił głośno nagromadzone w płucach powietrze.

Kyungsoo szybko podciągnął rękaw bluzy i zerknął na zegarek.
Wskazówki wskazywały dokładnie 14:41, co daje mi idealnie godzinę i 19 minut od tej chwili. Teraz liczy się każda sekunda bo wie, jaki jest Kai.

-Więc gdzie się spotykamy? - zapytał szybko niższy. Naciągnął z powrotem bluzę na nadgarstki, choć ona sama zaraz zsunęła się jeszcze niżej, zakrywając do połowy jego dłoń. - Mam pomysł. Wpadnę do Ciebie o szesnastej, dobrze? Muszę już lecieć!

Machnął ręką na do zobaczenia i pobiegł szybko do akademika.
Jak wspominał, każda sekunda się teraz liczy; spędzanie aktywnie czasu z Jonginem zdecydowanie nie należy do krótkich spotkań.
Chanyeol odprowadził jeszcze wzrokiem małą, biegnąca posturę, dopóki nie zniknęła za ogromnymi drzwiami do ich tymczasowych mieszkań.
Sam też długo tu nie stał, bo za moment postawił pierwszy krok w stronę akademika, aby po niecałych trzech minutach złapać za klamkę i wejść na korytarz.

Sam nigdy nie zdecydowałby się zamieszkać w akademiku.
Nowi, obcy ludzie.
Nie wiesz, na kogo trafisz.
Jednak Kyungsoo jest zbyt przekonywujący i jego śliczne, głębokie oczy działają na Chanyeola zbyt hipnotyzująco, w szczególności kiedy Do postanawia udawać zbite szczenię.
Jego serce wtedy mięknie i nie jest w stanie mu niczego odmówić.
Naprawdę niczego, nawet jeśli Soo próbowałby tym sposobem zmusić go do oddania mu swoich ostatnich oszczędności, zrobiłby to w mgnieniu oka.
Miejscami jednak żałuje, że tak łatwo ugina się na propozycje przyjaciela.
Przykładowo, aktualnie dzieli pokój z niejakim Oh Sehunem, który na dłuższą metę naprawdę jest uciążliwy. W dodatku trafił mu się jakiś popieprzony adorator, który raz nawet włamał im się w nocy do pokoju i wpakował się pierwszoklasiście do łóżka.
Wyobraźcie sobie to zdziwienie, kiedy idziesz spać sam, a budzisz się obok nieznanego ci do tej pory chłopaka.

》¤《

Chanyeol niespokojnie chodził od kuchni do salonu, za każdym razem patrząc, jaką godzinę wskazuje czarny zegar, wiszący nad małym telewizorem.

-Robisz z igły widły! Raz się spóźnia a Ty już! - krzyknął nagle Sehun, na co starszy odwrócił się i ściągnął brwi. - No co? Może okazują sobie miłość? Zabronisz im tego?

Twarz wyższego od razu przybrała smętny wyraz twarzy, a on sam zacisnął dłonie w pięści tak, aby poczuć jak paznokcie lekko wbijają się w jego dłoń.
Jedna łza zakręciła mu się w oku, jednak mocno je przymknął i nie pozwolił na ozobienie nią swego policzka.
Nie może mu przecież niczego zabronić, szczególnie miłości do drugiego człowieka.

-Idę tam. Może przysnął? - odparł ze sztuczną obojętnością i skierował się do wyjścia z mieszkania.

-Nie oszukuj sam siebie Chanyeol. Wiemy, co tam zobaczysz. - westchnął młodszy i obkręcił się na swoim fotelu. Cholerny miał rację. Ale tak bardzo nienawidził w takich momentach jego bezpośredności. - Na twoim miejscu wskoczyłbym Jonginowi do łóżka. - wzruszył ramionami i wjechał z powrotem do swojego małego pokoju.

Idiota.

》¤《

Chan chciał się jeszcze upewnić, więc wykonał kilka telefonów do przyjaciela, ale po każdym z nich mógł jedynie zostawić wiadomością głosową.

Śpi, był zmęczony. Na pewno się zdrzemnął, myślał przez całą drogę.

Kiedy podszedł pod ich drzwi, było o dziwo cicho, więc złapał klamkę w dłoń. Lecz nie nacisnął jej.
Wziął głęboki oddech i zastanowił się jeszcze moment, czy na pewno powinien wparowywać im do mieszkania kiedy chce.

Jesteśmy przyjaciółmi od małego, to przecież nic, powiedział sobie w głowie.

Nacisnął cicho klamkę, a drzwi uchyliły się, dając mu możliwość wejścia do środka, więc postawił pierwszy krok, a potem drugi i trzeci.
Nabrał do płuc powietrza, żeby zaraz wykrzyczeć imię młodszego, ale pewien odgłos przerwał mu wszystko.

-Jongin-ah... Szybciej - stęknięcie Kyungsoo wpadło do jego uszu i jak na złość odbijało mu się echem w głowie. Podniósł wzrok ze swoich stóp do góry i to co zobaczył, na długo pozostanie w jego pamięci.
Jego najlepszy przyjaciel i jednocześnie jedyna miłość właśnie, na jego oczach uprawia seks ze swoją drugą połówką.

Sehun mnie ostrzegał.

Chanyeol wycofał się szybko i po cichu z miejsca zdarzenia, bezszelestnie zamykając za sobą drzwi.
Oparł się o najbliższą ścianę plecami.
Teraz już nie obchodziło go, że łzy moczą jego policzki.
Obchodzi do tylko jedno.
Kyungsoo.

-Kocham cię, Soo.

Ale się smutno zaczęło!!!
Dawajcie gwiazdki albo Chanyeol sb zabiję a ja razem z nim bo będzie nam smutno :))
Ps specjalne lowe dla mojej bety ale nie oznacze jej tu bo jej nick to dałn

not me || chansooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz