Juliet oglądała film, nie skupiając się nawet na jego fabule. Jej ciągłe myśli obejmowały jedynie to, że od kilku dni nie dostała listu od ukochanego. A przychodziły one niemalże codziennie.
Nie wychodziła z domu, aby nie przegapić listonosza. Każdy ranek opierał się na wczesnej pobudce, aby dogonić go z zapytaniem czy czasem coś nowego nie przyszło.
A gdy rzeczywiście zaczął wyciągać kopertę z torby okazało się, że to jedynie zbędne rachunki.
Więc pozostało jej czekanie, aż trasa koncertowa się skończy.
I czekała, aż pewnego dnia rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Wyskoczyła z łóżka zrzucając koc na podłogę, oraz biednego psa, który nie wiedział o co chodzi.
Otworzyła gwałtownie drzwi, nie spodziewając żadnego gościa.
Tym czasem stali przed nią Ashley, trzymający stosik białych kopert; Christian, Jinxx i Jake. Wszyscy posiadali smętne miny.
Juliet wyjrzała uśmiechnięta za nich w celu znalezienia Andy'ego. Sądziła, że to będzie jedna z niespodzianek, które zwykł robić. Ale nawet i tam nie było po nim śladu.
Spojrzała na chłopaków pytającym wzrokiem, nie odzywając się ani słowem.
A potem dostrzegła u nich łzy.
- On wracał, Juliet - ledwo wypowiedział, łkający Ashley. - ale my Ci pomożemy się z tym uporać. - przerwał i złapał się za grzbiet nosa, po chwili dodając - My na pew-pewno...- I wybiegł, niedokładnie wciskając do rąk zdezorientowanej dziewczynie stosik białych kopert.
Bowiem pragnął ukryć on swoje załzawione oczy, nad którymi chyba już nie był w stanie przejąć żadnej kontroli.
Zdezorientowana Juliet zwróciła swój wzrok na resztę, stojącą przed nią - i pomimo tego, że bardzo chcieli coś dodać, coś powiedzieć, nie potrafili wyrzucić z siebie ani literki.
A Juliet wciąż sądziła, że to część niespodzianki.
Albo po prostu bała się uwierzyć. Broniła się przed prawdą, która mogła obalić jej wielki-mały świat.
"On wracał Juliet." - analizowała, a Andy wciąż się nie pojawiał,
a tamci zaczęli płakać."On wracał Juliet."
Zaczęła kręcić głową, przecząc wszystkiemu.
"On wracał Juliet."
A gdy zrozumiała, że już nigdy nie usłyszy jego śmiechu; nigdy nie poczuje ciepła jego ciała.
Gdy zrozumiała, że od tej pory w zimne noce otulać ją będzie wspomniany wcześniej chłodny wiatr; a ciepła bluza, którą mu skradła w pewnym momencie utraci woń jego skóry, upadła na kolana, wydając z siebie przeraźliwy dźwięk rozpaczy.
"Jednak już nigdy nie wróci."
Uwierzyła.
~
Przepraszam, jeśli zniszczyłam Waszą nadzieję na piękne zakończenie.
CZYTASZ
Love Letters / Andy Biersack ✔️
FanfictionJesteś kroplą wody, gdy umieram z pragnienia; płomykiem ognia, gdy zamarzam z zimna. © Svavelle, 2016