Rozdział 1

1.3K 85 3
                                    

Obudziłam się w radosnym humorze. A wszystko przez?  Wspomnienia. Nie ma mowy. Nie będę znowu tego przeżywać. Leniwie wyszłam spod kołdry, udając się prosto pod prysznic. Po kilkunastu minutach w cieple, doprowadziłam się do porządku i nadeszła pora na śniadanie. 

Jak dobrze, że jest niedziela. 

Radośnie gwiżdżąc otworzyłam lodówkę, jednak nic nie przykuło mojej uwagi. Makaron z wczoraj, jajka? 

Jajecznica? Nieee...za dużo roboty 

Także zdecydowana włożyłam pod pachę paczkę płatków śniadaniowych, w drugą rękę złapałam miskę oraz mleko, a w zębach trzymałam łyżkę. Rozłożyłam zastawę na szklanym stoliku w salonie, a sama owinęłam się kocem i przełączałam kanały w poszukiwaniu filmu. Bez cienia nadziei na coś ciekawego usłyszałam głośne pukanie w drzwi.

Dobijanie się....

 - Tak? - Moje niebieskie oczy ujrzały wysokiego blondyna. Poprawił kosmyk włosów, który zabłądził na czole. Włożył ręce do kieszeni i drażniąco się uśmiechnął.

- Mogę wejść ? - Zapytał. Jednak nie słysząc odpowiedzi jedynie przepchnął się przez front, popychając mnie lekko do tyłu. O mało nie przewróciłam się przez koc, którym byłam owinięta.

- Nie krępuj się. - Sarkastycznie skomentowałam owe zachowanie. Trzasnęłam drzwiami. Odwróciłam się w kierunku wrogiego osobnika, który wkroczył na mój teren i zaburzył mój niedzielny spokój.

- Nikogo nie ma wiec po co przyszedłeś?   - Wyminęłam go i powróciłam na kanapę do chrupania płatków śniadaniowych, ignorując gościa. D pokręcił się po kuchni, jak to miał w zwyczaju. Nastąpiła złowroga cisza i walnął swoje cielsko obok mnie, nie zawracając sobie głowy ściągnięciem butów.

- Nudzi mi się. Nie mialem co robić to przyszedłem. - Zakomunikował.

Lana ignoruj...

- Mhmm... A swojego telewizora w domu nie masz? Albo może znajomych czy coś? - Prychnęłam.

 Nerwowo przerzucałam kanały i zatrzymałam się na jednym z odcinków Scooby-Doo. Wspaniały serial za czasów dzieciństwa. Beztroska. Człowiek tak szybko dorasta i teraz nastolatek może wspominać jak to było jeszcze parę lat temu. A co dopiero dorosły? Skoro czas tak szybko ucieka. Głośne westchnienie przyciągnęło mnie do rzeczywistości. Ostatnio coraz częściej rozmyślałam o tym co jest teraz i co jeszcze mnie czeka. 

- Oddaj pilota - Poczułam szarpnięcie i przedmiot zaraz zmienił właściciela. - Dziękujemy i zmieniamy na coś innego. Kto jeszcze ogląda bajki? - Chłopak nie mógł powstrzymać śmiechu, jednak nie przełączył kanału. Myślami gdzieś odpłynął. Miałam chwilę na przeanalizowanie Jego twarzy. Bardzo wydoroślał.  Delikatny zarost zachodził lekko na podbródek, dostrzegłam bliznę , która zrobił sobie podczas wspólnych wakacji.

Głupia, przecież on ma już dziewiętnaście lat.

Biegaliśmy na podwórku. Ścigaliśmy się z Davidem rowerami. Chłopak najechał na dołek, stracił równowagę  i się przewrócił. Do tej pory pamietam odkażanie jego rany. Darł się w niebogłosy, a ja się śmiałam. 

- Twój śmiech łagodzi ból Lana.

Te słowa pamietam do dzisiaj.


Zostańmy przyjaciółmi TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz