Rozdział 1

96 6 0
                                    


Obudziłam się cała zalana potem. Ostatnim czasem zdarzało mi się to coraz częściej. Koszmarne sny ciągle się powtarzały i nie mogłam wyrzucić ich z głowy. Oznaczało to tylko jedno, już więcej nie zasnę tej nocy. Wydarzenia sprzed miesiąca wciąż odgrywały się w mojej głowie niczym film, którego nie da się wyłączyć. Próbowałam wszystkiego. Imprezowałam do samego rana, spałam z przypadkowymi chłopakami, a następnie leczyłam kaca. Szczególnie tego moralnego. Nigdy taka nie byłam, wręcz przeciwnie. Gdyby ktoś zapytał się o mnie parę miesięcy temu, to wszyscy znajomi odpowiedzieliby tak samo: kujonka, która nie ma życia osobistego i każdy wolny czas poświęca nauce. Tylko Nathan tak naprawdę mnie rozumiał. Byliśmy przyjaciółmi od przedszkola, kiedy wrzucił mi żabę za koszulkę. Zawsze mu to wypominałam, szczególnie gdy się pokłóciliśmy. Potem mnie obejmował i przepraszał. Łzy zaczęły delikatnie spływać mi po policzkach. Jak miałam dalej żyć bez niego? Wszystkie szczęśliwe wspomnienia były związane właśnie z nim. Dlaczego nigdy nie powiedziałam mu jak bardzo go kocham? Dlaczego tak bardzo bałam się wyjawić swoje uczucia? Przecież wiedziałam, że on czuje dokładnie to samo. Mówił mi to bardzo często, a ja jak zwykle po prostu zmieniałam temat. Nie myślałam, że ktoś mógłby pokochać taki wrak człowieka jakim jestem. Ojciec zniszczył całe moje życie. To właśnie dlatego uciekałam w świat książek. Na zewnątrz idealna rodzina, która w środku tak naprawdę jest wielką ruiną. Moje życie było jak zamek, który pewnego dnia runął, tak jakby był z papieru. Ile można udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy tak na prawdę umierasz wewnątrz? Ojciec jest alkoholikiem odkąd tylko pamiętam. Wielki pan prawnik, który niszczy swoją własną rodzinę, bo nie potrafi wytrzymać dnia bez kropli alkoholu. Zawsze potem wyżywał się na mnie albo na matce. Kochałam ją ponad wszystko, dlatego wolałam, kiedy to ja przykuwałam jego uwagę. Przecież zawsze się jakoś zbierałam. Tylko teraz już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Kto ma mnie pocieszać po kolejnym ataku ojca? Kto ma mówić, że wszystko będzie dobrze? Kto obieca, że skończymy szkołę i wyjedziemy razem? Nie ma już takiej osoby. On odszedł, nie mówiąc jak trudno będzie bez niego. Kiedyś zapytałam mamę dlaczego nie są już z tatą szczęśliwi. Odpowiedziała, że wszystko się kiedyś zaczyna i wszystko się kiedyś kończy. Nie wiedziałam tylko dlaczego u mnie to przyszło tak szybko. Nie pozostało mi nic innego niż udawanie. Tylko w nocy mogę sobie pozwolić na płakanie w poduszkę. W dzień nakładam maskę i wszyscy myślą, że jest dobrze. Nikt tak na prawdę nie wie, co wydarzyło się tamtej nocy, tylko ja. I tak musi pozostać. Przecież mu obiecałam.

Dzień zaczął się ja każdy inny. Leczyłam kaca ze wczorajszej imprezy u Matta. Nie byłam do końca pewna czy to w ogóle była jego impreza. Nie wiem też jak i z kim wróciłam do domu. Tak ostatnio kończył się każdy wieczór, ale jakoś tego nie żałowałam. Przecież musiałam jakoś zapomnieć. Wiedziałam, że zamieniam się w swojego ojca. W osobę, której nienawidziłam najbardziej na świecie. Ojciec miał w jednym rację. Alkohol nie rozwiązuje problemów ale sprawia, że na chwilę o nich zapominasz. Właśnie tego potrzebowałam teraz najbardziej. Zapomnienia. Nic innego nie sprawi, że poczuje się lepiej. Zeszłam na dół po szklankę soku. Na nieszczęście w kuchni była mama. Nie chciałam jej się pokazywać w takim stanie, ale nie miałam wyjścia, jeżeli nie chciałam umrzeć z pragnienia.

- Boże Święty, dziecko! Jak ty wyglądasz? Gdzie znowu wczoraj byłaś? - oczywiście jak zwykle przesłuchanie z samego rana. Czy nie mogła zostawić mnie po prostu w spokoju? Przecież to moje własne życie. Jestem już dorosła, więc mogę robić co mi tylko się podoba, ale mama oczywiście tego nie rozumie.

- Jak ojciec wstaje w takim stanie, to jakoś nie zadajesz głupich pytań, tylko udajesz, że cię nie ma lub że cię to nie obchodzi. - Najlepszą obroną zawsze był atak. Po ostatnich wypadach dowiedziałam się, że to właśnie najbardziej działa. Zawsze kończyły się głupie pytanie, na które nie miałam ochoty odpowiadać. Zaraz po śmierci Nathana, mama chciała wysłać mnie do psychologa. Nie widziałam w tym większego sensu. Przecież nie pomoże mi jakiś facet, który nie wie co się stało. Mógł usłyszeć historię, ale nigdy nie będzie wiedział jak się czułam. Właśnie dlatego powiedziałam wtedy mamie, że jeszcze nie jestem gotowa na to, żeby podzielić się tą historią. Tak naprawdę to nie wiedziałam, czy czas na to kiedykolwiek nastanie. Zabrałam szklankę i wróciłam do swojego pokoju. Dzisiaj była niedziela, a to oznaczało tylko jedno. Jutro jest poniedziałek i czas powrotu do szkoły. Obiecałam rodzicom, że wrócę do nauki, ale chce być w innej klasie i potrzebuje miesiąca przerwy na pozbieranie się. Stawali na głowie żeby to załatwić i w końcu się udało. Chciałam całkowicie zmienić szkołę, ale nie chciałam zapominać o wszystkim, co przeżyłam tam z Nathanem. To w szkole spędzaliśmy razem najwięcej czasu. Na każdej lekcji siedzieliśmy razem, tak samo było z przerwami. Nie jedna osoba myślała, że jesteśmy parą. Prawda jednak była całkowicie inna. On był największą częścią mojego serca. Częścią, którą straciłam miesiąc temu w wypadku samochodowym. Częścią bez której muszę nauczyć się żyć.


------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział trochę krótki, ale to tak na początek. Chcę się dowiedzieć, czy wam się w ogóle spodoba to co piszę. Później rozdziały będą dłuższe. Od razu chciałabym wszystkim podziękować za czytanie moich wypocin. Niektórym emocjom musiałam dać jakieś ujście i coś czuję, że właśnie znalazłam sposób.

Powinieneś być tutajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz