#42 Jak się godzicie?

8.2K 258 78
                                    


Scott
Byłaś zła. Nie czułaś smutku, ponieważ mocno pokłociłaś się z chłopakiem. Nie było ci przykro, bo to na niego byłaś tak bardzo zła. Scott zawsze był nadopiekuńczy. Rozumiałaś to i uważałaś, że to urocze. Ale gdy zmienił Cię w swoją betę kompletnie mu odbiło. Co z tego, że właśnie wtedy stałaś się silniejsza i bardziej zaradna. Potrafiłaś się obronić, walczyć, w największej konieczności nawet zabić. Ale zawsze było "To zbyt niebezpieczne, nie idziesz!" Westchnęłaś. Dlaczego McCall musiał tak wszystko utrudniać? Kręciłaś się na krześle od biurka pstrykając długopisem. Miałaś odrabiać zadanie domowe, ale nie mogłaś się skupić. Stiles poinformował Cię dwa dni temu, że misja ratowania Dereka skończyła się powodzeniem. Nikomu nic złego się nie stało. Usłyszałaś pukanie do twoich drzwi.
- Proszę! - Drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł twój chłopak. Wow, ciekawe po co przyszedł. Widziałaś na jego twarzy widoczną skruchę, ale pozostałaś obojętna.
- Scott.
- (y/n).
- Czego chciałeś? - Spytałaś wyniośle. - Ja..no, chciałem Cię przeprosić. Za tą kłótnię. Wiem, że jestem zbyt nadopiekuńczy, ale to jest silniejsze ode mnie. Możliwość stracenia ciebie jest moją słabością mimo, że jesteś silna. Przepraszam, (y/n). Nie chcę, żebyś dalej była na mnie zła. - Zmiękłaś. Już nie byłaś taka stanowcza. Przywołałaś bruneta do siebie i go przytuliłaś. Brakowało ci jego bliskości.
- To co, może teraz zrobimy razem to zadanie z fizyki?

Stiles
Szłaś korytarzem energicznym krokiem. Mocno zacisnęłaś usta. Od tamtego pamiętnego wydarzenia ty i Stiles nie odzywaliście się do siebie. Śmiało mogłaś uznać, że już nie jesteście parą. Nie chciałaś, żebyście byli. Wolał Lydię, proszę bardzo. Zranił Cię, jak nikt inny, ale nie miałaś zamiaru po nim płakać. Wręcz przeciwnie. Stiles Stilinski był teraz osobą, której szczerze nienawidziłaś. Przycisnęłaś książki jeszcze mocniej do piersi i przywitałaś się z Malią. Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyłyście. Patrzyłaś przed siebie i twoim oczom nie umknęła ta drobna sylwetka bruneta. Przewróciłaś oczami, gdy chłopak na ciebie spojrzał.
- (y/n)! - Krzyknął o zaczął do ciebie biec. Chciałaś się odwrócić i uciec, ale to nie było w twoim stylu. Zacisnęłaś pięści.
- Musimy porozmawiać. - Oznajmił Stiles.
- Ja myślę, że nie musimy.
- (y/n).
- Nie mamy o czym rozmawiać, Stilinski. - Przez Twoje gardło nie przeszło jego imię. Chłopak skrzywił się na twój pogardliwy ton.
- Chodźmy do klasy.
- Mówiłam ci - Zaprotestowałaś, ale brunet ciągnął Cię w stronę pustego pomieszczenia. Liczyłaś w myślach do trzech, aby ustabilizować emocje, ale na sam widok Stiles'a dostawałaś nerwicy.
- Posłuchaj mnie. Wiem, że mnie nienawidzisz i że to, jak Cię potraktowałem było ostatnim czego byś się spodziewała po swoim chłopaku, ale ja cię kocham. Nie mam pojęcia, co się ze mną działo przez tamten okres, nie potrafię tego wytłumaczyć. Ale gdy odeszłaś przejrzałem na oczy i przekonałem sobie, że bez ciebie jest ze mną jeszcze gorzej. Być może coś dzieje się z moją psychiką po opętaniu przez Nogitsune i zdaję sobie sprawę, że to mnie nie usprawiedliwia. Chcę tylko, żebyś wiedziała iż bez względu na to, co zrobisz lub powiesz dalej mi na tobie zależy i będę ci się nawet narzucał, abyś w końcu z litości mi wybaczyła. - Powiedział szybko Stiles, a pod koniec jego głos lekko się załamał. Nie wiedziałaś, co masz teraz o tym myśleć. Z jednej strony skrzywdził Cię i trudno będzie Ci to zapomnieć, ale z drugiej ty też ciągle kochasz chłopaka pomimo tej sztucznej nienawiści. W głębi duszy płaczesz z powodu tego, co się stało i nie masz pojęcia, jak się teraz zachować.
- Stiles, jest mi przykro, że to zrobiłeś, ale chyba...chyba jestem w stanie Ci wybaczyć. Nie potrafię tego nie zrobić. - Rzekłaś, a na twarzy bruneta pojawił się uśmiech.
- (y/n)! - Już chciał Cię przytulił, ale na chwilę się zatrzymał. - Mogę? - Parsknęłaś i przyciągnęłaś go do siebie czule całując.

Teen Wolf Preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz