Pogoda w Londynie jak zwykle pozostawiała wiele do życzenia. Ciemne chmury zasłaniały niebo, przepuszczając tylko pojedyncze promienie słońca. Zapowiadało się na deszcz, który już niedługo miał zmusić mieszkańców miasta do schronienia się w domach lub przydrożnych kawiarniach oferujących wiele pysznych, rozgrzewających napojów. Mimo to wielu ludzi wciąż spacerowało nad brzegiem Tamizy, rozkoszując się wilgotnym powietrzem oraz cudownym widokiem, na który składały się piękne budynki, mosty oraz sławne na całym świecie London Eye.
Jednym ze spacerowiczów był Byun Baekhyun - świeżo upieczony student jednego z londyńskich uniwersytetów, wracający właśnie z wykładów.
Brunet oparł się łokciami o barierkę i nabrał łapczywie powietrza do płuc. Nigdy nie był zwolennikiem tego miasta, a, niestety, był na nie skazany. Wszystko było dla niego zbyt szare, budynki wcale nie zadowalały jego oczu, a ogromny diabelski młyn tylko jeszcze bardziej niszczył całokształt, gdyż zupełnie nie pasował do otaczającego go krajobrazu.
W ciszy obserwował powoli znikających ludzi oraz znajdujące się na majaczących w oddali mostach samochody, jednak jego cudowny spokój nagle został zakłócony przez dźwięk aparatu. Odwrócił delikatnie głowę w stronę, z której dobiegł ów hałas i ujrzał stojącego przy jednej z latarń wysokiego, białowłosego chłopaka, patrzącego z iskierkami w oczach, wywołanymi prawdopodobnie nowo zrobionym zdjęciem, na trzymane w dłoniach urządzenie.
Był Azjatą. Miał na sobie jasne jeansy, białą koszulkę oraz czarną przeciwdeszczową kurtkę, której w pewien sposób Byun mu zazdrościł, ponieważ jego szary płaszcz był nikłym schronieniem przed wodą, mającą spaść za niedługi czas z nieba. W takich chwilach karcił sam siebie za nie sprawdzanie pogody. Dobrze przynajmniej, że wziął cokolwiek i nie musi marznąć, jak niektórzy ludzie.
Obcy uniósł w końcu swój wzrok znad aparatu, widocznie orientując się, że jest obserwowany. Spojrzał na stojącego nieopodal niskiego chłopaka i posłał mu szeroki uśmiech, co wywołało u studenta lekkie zawstydzenie. Za długo mu się przyglądał.
- Powinieneś podziwiać widoki, które masz przed sobą, a nie mnie - głos fotografa był głęboki, przyjemny dla ucha. Baekhyun uznał z początku, że nie pasuje on do właściciela, a dopiero później zorientował się, że nieznajomy przemówił w jego ojczystym języku.
- Obecnie przed oczami mam ciebie - stwierdził student, wywołując tym u białowłosego cichy śmiech, po czym wrócił wzrokiem do diabelskiego młyna.
Park Chanyeol - gdyż tak nazywał się ów fotograf - pozwolił sobie na dołączenie do chłopaka i zajął miejsce obok niego, zatapiając się w widoku cudownego, według niego, miasta. Kąciki jego ust cały czas były uniesione do góry, co powoli zaczynało denerwować Byuna, jednak nie mógł on zaprzeczyć, że dodawało mu to ogromnego uroku.
- Czemu się tak szczerzysz? - spytał, marszcząc brwi. Mimo irytacji, którą wywoływał u bruneta, nowy towarzysz naprawdę intrygował Baekhyuna.
Koreańczyk uniósł dłoń do swojej twarzy i przejechał palcami po swojej brodzie, a spojrzenie utkwił gdzieś w nieboskłonie, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Ponieważ mam za sobą wiele podróży, dużo czasu spędziłem naszukaniu najprawdziwszego piękna i w końcu je znalazłem.
Student, zaskoczony słowami chłopaka, przeniósł utkwiony do tej pory w jego twarzy wzrok na krajobraz rzeki, otoczonej nudnymi, szarymi budynkami i starał się zrozumieć, co niby jest w tym takiego pięknego. Nie potrafił jednak pojąć toku myślenia białowłosego, więc westchnął jedynie ze zrezygnowaniem, po czym oparł głowę na rękach.
- Ja nie widzę tu nic nadzwyczajnego, ani godnego zachwytu –mruknął Byun.
Wyższy z Azjatów spojrzał kątem oka na swojego towarzysza, przez chwilę bił się ze swoimi myślami, a w końcu sięgnął ręką do aparatu. Jego palce poszły w ruch, włączając galerię, w której znajdowały się wszystkie jego fotografie, w tym ta, wzbudzająca w nim największy zachwyt. Ta, zawierająca definicję najprawdziwszego piękna, tak długo szukanego przez fotografa.
- W takim razie, może jak zobaczysz to zdjęcie, to zrozumiesz, co tak bardzo mi się tu spodobało - mówiąc to, białowłosy podsunął pod nos bruneta urządzenie, zachęcając go tym samym do spojrzenia na nie.
Baekhyun nie był przekonany, że coś da radę zmienić jego zdanie, jednak, co prawda dość niechętnie, postanowił dać temu buremu miastu ostatnią szansę. Może w końcu zrozumie, co tysiące ludzi na świecie podziwia w tak nudnym miejscu?
Jego oczy przeniosły się na mały ekran, a na twarzy w ułamku sekundy pojawiło się niemałe zdziwienie oraz dość mocne rumieńce. Tego, co zobaczył, zupełnie się nie spodziewał. I być może powinien być oburzony zachowaniem wyższego, jednak jakoś nie odczuł żadnej złości. Jedynie miłe ciepło rozchodzące się po całym jego ciele
Na fotografii, którą tak cenił sobie Park Chanyeol, był on - Byun Baekhyun. Włosy niskiego bruneta lśniły od przebijających się przez chmury promieni słońca, ciemne rzęsy rzucały niewielki cień na zaróżowione od chłodu policzki, oczy były zapatrzone gdzieś w dal, dając wrażenie niezachwianego spokoju, a samo miasto było jedynie tłem dla tego ślicznego chłopaka, którego fotograf uznał za idealnego. Za prawdziwie pięknego.
~~*~~
Witajcie! ^ ^
No więc, nie wiem, co mnie wzięło na publikowanie tego krótkiego one shota, ale myślę, że jest to dobry sposób na przyzwyczajenie się do świadomości, że ktoś będzie kiedyś czytał moje wypociny... chyba. Cóż, przygotowuję się do wstawienia na wattpada pewnego rozdziałowego ChanBaeka (powoli, bo powoli), ale kurde, wciąż czuję się dziwnie. XDD W każdym razie, byłabym wdzięczna za konstruktywną krytykę, ponieważ, jako początkująca pisarka, jeszcze wielu rzeczy muszę się nauczyć, a sama nie wyłapię pewnie większości błędów. No, to chyba tyle z ogłoszeń parafialnych.
Dziękuję, jeśli przeczytałeś moje wypociny, człowieczku! ♥
CZYTASZ
real beauty; chanbaek
FanfictionDla Baekhyuna Londyn był tylko jednym z wielu ponurych miast. Dla Chanyeola zaś miejscem, w którym znalazł długo poszukiwany skarb - prawdziwe piękno.