Rozdział 4

113 4 1
                                    

- Ej no kurwa to nie moja wina, że ON się najebał i "zapukał" nie do tych drzwi co trzeba.- próbuję jakoś usprawiedliwić swoją już i tak marną sytuację.

Bugajczyk chyba nie był do końca świadomy co za niedługo nastąpi, bo na jego twarzy znowu pojawił się ten głupkowaty uśmieszek.

- Co ty sobie do cholery wyobrażasz??! Widziałaś w ogóle kogo wpuszczasz do domu?! W ogóle co ty sobie tak dokładnie wyobrażasz do cholery?!- zaczyna swój wywód Lidka. Boże, dlaczego ona musi się tak drzeć?- Czy tobie już na prawdę na łeb pada dziewczyno?? I jakim chujem padło akurat na Niego?- ostatnimi siłami próbuję powstrzymać śmiech, gdy kątem oka dostrzegam jak Igor parodiuje moją przyjaciółkę, tocząc rozmowę z mopem.

W momencie jak miałam otworzyć usta, żeby zacząć się tłumaczyć, rozległ się dzwonek do drzwi. Kogo kurwa tu jeszcze brakuje? W myślach zaczynam się zastanawiać czy moja genialna BFF nie puściła w eter kogo mam w mieszkaniu? Jeszcze mi tu brakuje tłumu rozpiszczanych czternastolatek...

Nie zdążyłam nawet ruszyć się z miejsca gdy do salonu wpadł Dawid. No to będzie ciekawie... No, Em, nie pomyliłaś się... Jego twarz jak rafaello wyrażała więcej niż tysiąc słów. Po szybkim zapoznaniu się kto jest w pokoju, jego morderczy wzrok padł na mnie. Ej, no kurwa, co jest? To ja tu jestem ofiarą, a wszyscy mają do mnie pretensje. Jedynie Igor ma wszystko w dupie i bawi się w najlepsze. Tym razem jego talent kabareciarza obrał sobie za cel Dawida.

- Jak mogłaś przez tyle czasu nie dać znać, co się z Tobą dzieje? A Ty?- jego spojrzenie pada na Bogu ducha winną Lidkę.-Nie wpadłaś na to, żeby dać mi znać, co się z Wami dzieje??? Czy żadna z Was nie pomyślała, że się o Was martwię????? Czy to takie trudne wziąć ten jebany telefon i wysłać chociaż esa "żyję", już nie mówię o dzwonieniu.- kątem oka dostrzegł przedrzeźniającego go Bugajczyka.- A Ty do kurwy nędzy to kto?- gdyby ton jego głosu mógł zabijać Igor padłby na podłogę. W sumie mógłby to być ciekawy widok. Na odpowiedź Igora nie trzeba było długo czekać.

- Ja jestem tylko skromną sprzątaczką. Pani Emilia wynajęła mnie, gdyż jak sama twierdziła, nie radzi sobie z podstawowym zakresem obowiązków domowych.- nosz kurwa mać... Nie wiem, czy bardziej chciałam go zabić za zrobienie ze mnie idiotki czy wybuchnąć śmiechem z jego talentu aktorskiego. W momencie zakończenia kwestii w pokoju zaległa cisza. Odkąd znam Dawida pierwszy raz nie wiedział, co powiedzieć. Ten dzień trzeba zapisać w kalendarzu normalnie. Za to Lidka toczy walkę sama ze sobą. Po 5 minutach ciszy wybuchła. Jej śmiech mógłby obudzić niedźwiedzia ze snu zimowego. Jednak wizyta u laryngologa będzie konieczna. Igor z Dawidem spojrzeli z przerażeniem po sobie a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Wiecie co, nie wiem jak Wy ale ja mam już serdecznie dość.- powiedziałam odpalając szluga. Zaciągnęłam się dymem przez co w mieszkaniu zapanowała chwilowa cisza. Cała trójka spojrzała na mnie jak na wariatkę.- Nie chce być nie miła czy coś ale chcę zostać sama.- powiedziałam na co wszyscy zebrani nagle mieli coś do powiedzenia. W pokoju zaczęło sie powoli robić coraz głośniej aż w końcu nie wytrzymałam.- Koniec tego! Wszyscy wypad z chaty! Co się tak patrzycie?- zapytałam zaciągając sie papierosem.

Lidka zrozumiała w końcu o co chodzi i zaczęła kierować się w stronę drzwi. Zanim wyszła usłyszałam jak Dawid zaproponował jej spacer. No w końcu. Ile mu to czasu zajęło? Jakieś pół roku... Na samą myśl o tym się uśmiechnęłam. Trzymam za nich kciuki. Może w końcu Dawid da mi spokój. Dopaliłam papierosa i zgasiłam go w popielniczce. Chwila spokoju była mi potrzebna, ale chyba tak na prawdę nie chciałam być sama.

- No dobra. Skończyłem sprzątać tak jak mi kazałaś. Co mam teraz zrobić?- mało co nie dostałam zawału. -Bugajczyk, do kurwy, co Ty tu robisz?- Zapytałam ledwo łapiąc oddech.- Myślałem, że pozbyłaś sie tamtej dwójki z domu żeby móc pobyć ze mną sam na sam.- Wypalił z tym swoim uśmieszkiem. Gdyby nie to, co stało sie jakieś 2 lata temu pewnie bym poleciała na taki tekst ale niestety nie ma takiej opcji.

- Czy Ty czegoś nie zrozumiałeś?-pytam, starając się zachować spokój. Dlaczego on musi zawsze robić po swojemu? Jeszcze chwila i by było źle ze mną.

- Okey. Nie jestem dobry w te klocki, ale widzę że coś się dzieje i nie wiem czemu ale mam wrażenie, że to moja wina.- powiedział na jednym wydechu. Po czym sięgnął do kieszeni wyjął paczkę papierosów i odpalił jednego. Automatycznie zrobiłam to samo cicho zaklinając pod nosem. Trzeba ruszyć dupę do sklepu. Z moich fajek na czarną godzinę zostały mi 4 szlugi i trzeba uzupełnić zapas w szafce w kuchni.

- Dobra, nie wiem jak Ty, ale ja muszę ruszyć dupę do sklepu. Więc ruszaj się i albo idziesz ze mną albo robisz to, co Ty tam masz w planach.- nie powiem powiało chłodem. Widząc jego minę poczułam, że moje nogi znowu robią się jak z waty. Kurwa, dziewczyno, ogarnij się. 

Ubranie się i wyjście z domu zajęło nam jakieś 20 minut. Na moje nieszczęście Bugajczyk postanowił wybrać się do sklepu razem ze mną. Serio? Nie miał nic lepszego do roboty? 

Niezapowiedziany GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz