Prolog

7 1 0
                                    

Biegłam przed siebie niewiedząc dokąd mam się udać, czułam jedynie strach który był wszystkim co miałam w głowie. Muzyka którą wciąż słyszałam w mojej głowie nie dawała mi spokoju... przez nią wróciły wszystkie wspomnienia z przed lat...
*10 lat wcześniej*
-Soo Won'a gdzie idziesz???
-Idę do Min Ki'ego mamo!!!
-Dobrze ale wróć przed 20.
-Okej pa!!!
Jestem w drodze do Lee Min Ki'ego mojego najlepszego przyjaciela, znamy się od dziecka i zawsze o wszystkim rozmawiamy, Lee mieszka dwie przecznice ode mnie w dużym zielonym domu z ogromnym podwórkiem gdzie zawsze się bawimy razem z jego psem Blackiem jest to średnich rozmiarów labrador .

-Okej pa!!!Jestem w drodze do Lee Min Ki'ego mojego najlepszego przyjaciela, znamy się od dziecka i zawsze o wszystkim rozmawiamy, Lee mieszka dwie przecznice ode mnie w dużym zielonym domu z ogromnym podwórkiem gdzie zawsze się bawimy razem z jeg...

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Będąc już pod domem mojego przyjaciela usłyszałam bardzo niepokojącą rozmowę.
-Alex powinniśmy mu o tym powiedzieć.
-Chcesz zmarnować mu życie na ucieczkę przed tymi których kocha!!!
-Ale... on i tak się kiedyś dowie jak nie od nas to od kogoś spotkanego na ulicy...
-Jeśli tak to ma wyglądać to wyjedźmy wszyscy razem a nie będziemy go odsyłać samego.
W tym monecie przerwałam im rozmowę pchając bramkę wejściową do ich ogrodu przed domem. Zaniepokoiło ich to i odrazu zaczęli mnie wypytywać ile słyszałam ja nie odpowiadałam bojąc się ich reakcji, spytałam tylko czy jest Min Ki i ruszyłam w kierunku jego pokoju. Ich dom to jeden wielki labirynt na samym początku gubiłam się w drodze do jego pokoju lecz teraz już znam każdy jego zakątek. Jestem tam traktowana jak cześć rodziny, mama nawet mówiła abym zwracała się do niej po imieniu ( Alex ) ale ja uprzejmie odmawiam za każdym razem i  idę do mojego najbliższego kolegi.
Dzień u Min Ki'ego miną dość szybko, nim się obejrzałam była już 18:30, nie chcąc się spóźnić uprzejmie się pożegnalna z jego rodzicami i ruszyłam w kierunku mojego domu. Na zewnątrz bylo już ciemno aby dojść do domu musiałam skręcić w jedną z ciemniejszych uliczek. Na końcu tej uliczki usłyszałam rozmowę 4 mężczyzn.
-To był najłatwiejszy skok w całej nasze karierze!
-To teraz idziemy się napić?
-No oczywiście trzeba to uczcić!
-Jest!
Zaczęli zbliżać się w moją stronę byłam wystawiona na widok ponieważ byłam w okolicy jedynej na tej drodze latarni, udało mi się w odpowiednim monecie skręcić w jeden z bocznych zaułków gdzie mnie nie zauważą. Kiedy mnie mijali ich twarze były idealnie oświetlone, zapamiętałam każdy ich centymetr. Kiedy już zniknęli wyszłam i ruszyłam w kierunku mojego domu... przeszłam przez bramkę wejściową i zobaczyłam że główne drzwi są otwarte, bałam się... strasznie się bałam. Najciszej jak potrafiłam weszłam do mieszkania a tam na podłodze zobaczyłam moich rodziców całych we krwi, mama trzymała resztkami sił na kolanach tatę i płakała.
-M-mamo co się stało?
-Soo won'a? UCIEKAJ SZYBKO! Oni tu wrócą.-wtedy usłyszałam kroki.-Szybko chowaj się!
Posłusznie schowałam się do szafki z butami z której miałam widok na moich rodziców i na mężczyzn (tych których wcześniej widziałam).
-No widzę że nasza Eun Chae ma się świetnie! No chłopcy bierzcie się do roboty trzeba znaleść tego bachora!
-CO!? CZEGO WY CHCECIE OD TEGO DZIECKA!
-Zapomniałaś co było w umówię? Jeśli nie spłacicie długu do 5 urodzin waszej córeczki ona należy do nas.
-Nie! Zostawcie ją!
W pewnym momencie któryś z tej 4 zbliżył się do szafki w której byłam, otworzył ją.
-MAM JĄ!
Krzykną i szarpiąc mnie za włosy zaciągnął do salonu gdzie była moja mama i już martwy tato.
-O-omma! To boli!-płakałam z bólu.-Proszę pośćcie mnie!
-Zamknij się mała szmato! Od tego momentu jesteś moja rozumiesz!
-...
-PYTAM CZY ROZUMIESZ!
-T-tak...
-No grzeczna dziewczynka.
Kiedy już mnie podniósł, związał i przerzucił przez ramie, ruszył w kierunku drzwi. Jego towarzysz strzelił do mojej mamy.
-NIEEE!
Zaczęłam się szarpać, wtedy on postawił mnie i uderzył w głowę pistoletem.
*Teraźniejszość*
Tak zostałam sprzedana całkiem obcym mężczyzną którzy mnie wychowali z dala od mojego jedynego przyjaciela.
Dziś są moje urodziny a jutro zaczyna się szkoła, tak szczerze to jestem szczęśliwa mieszkając z gangsterami bo nie martwię się że może mi się coś stać. Mam nadzieje że chodź w te urodziny Min Ho hyung ma zamiar ze mną porozmawiać.
-Good morning! Soo Hyuk hyung co dziś na śniadanie!?
-A co sobie zażyczysz mała gangstersko?
-Naleśniki.-powiedziałam i usiadłam przy wyspie kuchennej.-A gdzie jest Joon Gi hyung i MinHo hyung?
-Wyszli na miasto za godzinę będą. Jak się czujesz mając 15 lat?
-Staro hyung staro...
-Ale pamiętaj jesteś bardzo mądra bo wiesz nie każdy mając 15 lat jest w 2 liceum.
-No wiem hyung.
Kiedy dostała talerz z jedzeniem odrazu sięgnęłam po nutelle która była na najwyższej półce. Bez wahania wskoczyłam na blat kuchenny i sięgnęłam po słoik. Za to co zrobiłam zostałam skarcona i pochwalona, nie dziwiło mnie to bo hyung Soo Hyuk traktował mnie jak swoją własną córkę. Kiedy skończyłam jeść do domu wrócili pozostali, a ja poszłam do hyunga Jong Suka który jak zwykle spał. Dla żartu postanowiłam go obudzić w dość dziwny sposób.
-Oppa~~ trzeba wstawać, chyba że chcesz ominąć poranny sex.-i aby dodać wiarygodności pocałowałem go w policzek.
-Ja bym miał ominąć poranny sex kochana... Czy ty mnie nie znasz?
Kiedy otworzył oczy wstał jak poparzony, co mnie rozbawiło bo zaplątał się w kołdrę i wywalił się na podłogę.
-Hyuna co ty robisz!
-Jak to co budzę cię w moje urodziny. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać, o i bym zapomniała odkąd z nimi mieszkam nazywam się Lee Hyuna.
Kiedy zeszłam na dół wraz z Jong Sukiem wszyscy już tam byli nawet Min Ho na którego najbardziej czekałam.
Wszyscy zaczęli śpiewać "sto lat" a ja stałam nad tortem czekając na koniec piosenki, aby zdmuchnąć świeczki.
-Min Ho oppa... więc... przyszedłeś?
-Tak Soo Won przyszedłem.
-Proszę nie nazywaj mnie tak... to mi przypomina...
Nie mogłam dokończyć bo coś a raczej ktoś mnie pocałował. MinHo oppa właśnie mnie całował co mnie zdziwiło ale tak bardzo tego pragnęłam że odrazu to odwzajemniłam.
-MinHo nie powinieneś tego robić...
-Zamknij się Soo Hyuk. To jest to co ona i ja chcemy.
-A skąd wiesz że ja tego chce?
-Gdybyś nie chciała to byś mnie odepchnęła ale tego nie zrobiłaś.
-To prawda... ale to jest nie możliwe... ty jesteś dla mnie jak zakazany owoc MinHo oppa.
-Kto ci tak powiedział?
-Nasz wiek ty masz 37 lat a ja zaledwie 15.
-Mam to w dupie jesteś moja i na tym koniec.
-Ale...
-MinHo dość ona znowu może mieć przez to depresje!
-Dobrze.
Po zakończonej rozmowie wręczył mi prezent i bez słowa opuścił mieszkanie.
Kiedy już otrzymałam od każdego prezent wróciłam do swojego pokoju który znajdował się na strychu. Zza belki w podłodze wyjęłam mały ostry prostokątny przedmiot odsłoniłam kostkę u prawej nogi i przejechałam żyletką po skórze robiąc liczne nacięcia z których powoli zaczęła spływać krew. Lubiłam ten widok był taki przyjemny, ogólnie lubiłam widok krwi od tamtego dnia pragnę aby wszyscy cierpieli tak jak ja. Nagle do mojego pokoju wbiegł Jong Suk hyung.
-Hyuna! MinHo, Soo Hyuk i Joon Gi jadą na za... co to jest!?
-Nie powinno cię to obchodzić!
Schowałam ostry przedmiot do kieszeni a kostkę zakrywam skarpetką.
-Powinno przecież cię wychowałem!
-No to widać że źle to zrobiłeś!
Wybiegłam z pokoju i udałam się do łazienki z której uciekałam przez okno, a potem biegłam już ulicami Seulu...

Zmiana Where stories live. Discover now