Względny pokój

3.7K 278 170
                                    

Draco nawet nie potrafił wskazać momentu, w którym zaczęło się to.

Nie wiedział kiedy dokładnie zaczął dostrzegać, że sławny Harry Potter ma ładne zielone oczy, które błyszczą gdy się śmieje, albo czarne włosy, które zawsze wyglądają jakby dopiero co wyszedł z łóżka.

I ta wiedza trochę uspokajała, a jednocześnie nie dawała spać po nocach.

Draco podejrzewał, że któryś z Ślizgonów podsypuje mu coś do jedzenia. Kiedy jednak łyknął po obiedzie wszystkie znane sobie antidota na eliksiry miłosne i podobne paskudztwa i stwierdził, że Harry nadal ma piękne oczy zaczął przypuszczać, że zadurzył się w swoim największym wrogu.

Co chyba powinno go bardziej przerażać.

Z rozmyślań wyrwał go głos profesora Binnsa, mówiący, że są wolni. Wstał i jako jeden z pierwszych wyszedł z klasy, pogrążony w myślach. Takie rozumowanie do niczego nie prowadzi, stwierdził w duchu. Najlepiej będzie przeczekać burzę. Ignorować dopóki nie przejdzie. Wszystko ma swój koniec.

~*~

Draco stukał palcem w ławkę, wpatrując się w ścianę. Przez jego głowę przewijała się jedna myśl. "Nie przeszło". Wszyscy siedzieli cicho, jedynie Potter wraz z Weasleyem szeptali między sobą. Potter. Draco westchnął męczeńsko, nadal skoncentrowany na wlepianiu wzroku w ścianę. Ignorowanie chodzącej definicji słów "piękny" i "irytujący" nie było łatwym zadaniem. Szczególnie, że sławny Złoty Chłopiec robił zamieszanie wszędzie, gdzie się pojawił. I mimo że zamieszanie to mogłoby pomóc Draconowi w ucieczce, Malfoy nie był przyzwyczajony do uciekania.

Zerknął na Umbridge, która, podniósłszy się z krzesła, zmierzała ku dwójce rozgadanych Gryfonów. Ci najwyraźniej o coś się sprzeczali, bo dostrzegli ją dopiero gdy stanęła tuż przy ich stoliku.

- Co jest tak ważnego do omówienia, by rozmawiać o tym na lekcji Obrony, panie Potter?

Ten otworzył usta, ale zaraz je zamknął. Na twarzy przemknął mu grymas, gdy zerknął na Granger, która wpatrywała się w niego z ostrzeżeniem w oczach.

- Nic, pani profesor - odparł za niego Weasley.

- Czyżby? Bo jeszcze przed chwilą wydawał się pan bardzo zainteresowany wszystkim, tylko nie lekcją, panie Weasley.

Draco uśmiechnął się pod nosem, widząc jak uszy rudzielca przybierają kolor włosów. A może uśmiechał się przez to, że miał pretekst, by swobodnie popatrzeć na Harry'ego? Wolał nie wiedzieć.

- A pan, pnie Potter?

Chłopiec, Który Przeżył spojrzał w okno, nie odzywając się. Umbridge uśmiechnęła się w budzący odrazę sposób.

- Gdy kogoś pytam, oczekuję odpowiedzi.

- Kazała mi pani nie kłamać. Nie chcę pani rozczarować i jednak skłamać, że jestem zainteresowany ślęczeniem na książką.

"Hipokrytka" pomyślał Draco widząc jej sztuczny uśmiech.

Umbridge zacisnęła usta. Malfoy wyprostował się, uważniej wpatrując w nauczycielkę. Podobnie uczyniła reszta uczniów. Jak na razie tylko Potter był na tyle zarozumiały by kłócić się z nową profesor. Po szkole krążyły legendy o jej szlabanach. Jednak Harry najwyraźniej miał za nic swoje zdrowie.

- Smuci mnie, że nie przykłada się pan do lekcji.

- Smuci mnie, że pozbawiła pani sensu mojego ulubionego przedmiotu.

Płomyk Nadziei | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz