Po tym pamiętnym wieczorze wszystko jakby się wyciszyło. Nie dostrzegał już natrętnych spojrzeń, a to Harry'ego łatwiej mu było ignorować. Lekcje z Gryfonami nie ciągnęły się w nieskończoność. Wieczory na Wieży coraz rzadziej spędzałem sam. Chaos w zamku nie wydawał mu się tak natrętny.
I Draco nie wiedział czego ma bać się bardziej - świadomości, że Potter ma nad nim tak ogromną kontrolę, czy tego, że ta wiedza zupełnie Dracona nie ruszała.
Malfoy westchnął, wracając myślami do wypracowania, które pisał na zielarstwo. Skupił się, jeszcze raz próbując sobie przypomnieć informacje o trzepotce. Siedząca naprzeciw niego Pansy odłożyła swój pergamin, na którym trudno było się doszukać nieprzekreślonych słów.
- Mam dość.
Draco kiwnął głową i wyciągnął rękę.
- Mogłabyś podać mi podręcznik? Muszę coś sprawdzić.
Dziewczyna podała mu go i naburmuszona patrzyła jak ten kartkuje.
- To w ogóle możliwe, by napisać półtorej stopy tekstu na temat jednej rośliny? Nawet w podręczniku jest mniej!
Draco nie odezwał się, docierając do odpowiedniego rozdziału. Przeczytał wszystko raz jeszcze, próbując wyciągnąć z tego jakiekolwiek wskazówki, co można jeszcze wcisnąć w wypracowanie. Brakowało jeszcze dwóch cali.
- To jest nudne. - Pansy pochyliła się, nie widząc żadnej reakcji. - Zróbmy coś ciekawszego.
Draco chwycił pióro i nad wykreślonym słowem dopisał rozwinięcie myśli. Przeczytał całość i otaksował pergamin spojrzeniem. Została mu mniej więcej jedna linijka.
- Coś ciekawszego? - zapytał, zerkając do podręcznika. - Co masz na myśli?
Pansy wydęła wargi. Draco w tym czasie odłożył pióro i zamknął podręcznik.
- Porozmawiajmy.
- Zaiste, fascynujące - powiedział i spojrzał na Pansy, która zmarszczyła brwi.
- A i owszem. Ostatnio prawie nic nie mówisz.
Malfoy machnął ręką.
- Bo nie mam o czym. - Uderzyło go, jak dalekie było to od prawdy. Oczywiście, że miał o czym mówić. Tylko uznaliby go za czubka.
- Ostatnio coś się dzieje - drążyła.
Draco podniósł się z kanapy.
- Mówiłem ci, nie ma o czym rozmawiać - powiedział, starając się opanować zirytowanie. Skierował się ku dormitorium. Pansy złapała go za rękaw.
- A wypracowanie?
- Już skończyłem. - I, o ironio, to było chyba najbliższe prawdy zdanie, które wypowiedział w ciągu tej absurdalnej rozmowy. Spojrzał na zegar. Nieświadomie przyspieszył, wiedząc, że zbliża się godzina w której przychodził na Wieżę. Na świecie nie było nic, co mogłoby odciągnąć go od tych chwil.
Był Potter, poprawił się w myślach Draco.
Ale Potter był jednym z powodów, dlaczego te chwile były tak dla niego cenne i wyjątkowe.
~♥~
Usiadł na blankach, rozkoszując się ciepłym wiatrem, który czochrał mu włosy.
Przez cały tydzień nie dał po sobie poznać, jak te wieczory na niego działają. Ile dla niego znaczą. Potter nie musiał wiedzieć. Dopóki przychodził tu, dokładnie półgodziny po Malfoyu, wszystko było w porządku. Siadał tuż przy nim i patrzył wraz z nim w niebo, a potem mówił. Tak naprawdę o niczym ważnym. Opowiadał o swoim życiu w Gryffndorze, narzekał na profesorów i prace domowe, przeklinał szlabany u Umbridge, wspominał swoje dzieciństwo u Dursleyów i śmiał się z meczy quidditcha.
CZYTASZ
Płomyk Nadziei | Drarry
FanficDraco nawet nie potrafił wskazać momentu, w którym zaczęło się to. Nie wiedział kiedy dokładnie zaczął dostrzegać, że sławny Harry Potter ma ładne zielone oczy, które błyszczą gdy się śmieje albo czarne włosy, które zawsze wyglądają jakby dopiero c...