Rozdział 2

30 1 0
                                    

Gdy staliśmy pod domem to przytulilismy się i pożegnaliśmy się. Wchodzę do domu.
- Cześć tato! - mówię mu.
- Cześć Tini, jak tam? - odpowiada mi.
- Dobrze a u ciebie - zapytałam go.
- Też - odpowiedział.
Zapadła cisza. Po pięciu minutach zapytał :
- Kto to był?
- O kim mówisz? - zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- No ten chłopak z którym byłaś przed furtką.
- Aaaa, ten to nowy kolega z klasy. - odpowiedziałam.
- Aha, jak się nazywa? - zapytał.
- Shawn - odpowiedziałam.
- z kąd jest? - zaczął wypytywac
- Przyjechał tutaj z Kanady, a co to przesłuchanie jakieś?
- Nie po prostu chciałbym wiedzieć.
- Aha, idę do pokoju robić lekcje.
-Dobra, ja za godzinę muszę jechać w ważnej sprawie, poradzisz sobie sama? - poinformował mnie.
- Przecież wiesz że dam sobie radę. -  powiedziałam z uśmiechem.
Wzięłam plecak i pobiegłam do pokoju. Wyjełam wszystkie książki i zaczęłam odrabiać prace domowe. Po godzinie wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Potem gadałam z koleżanką na skaype o takich tam 
dziadostwach. Gdy skończyłam rozmowę ktoś zapukał do drzwi.
Pobiegłam do nich i je otworzyłam. Za nimi stał Shawn.
- Cześć, mogę wejść? - zapytał.
- Tak jasne, wejdź. - odpowiedziałam mu.
- Co ty tu robisz? Po co tu przyszedłes? - zapytałam.
- Byłem sam w domu i bardzo mi się nudziło, więc postanowiłem przyjść do ciebie.
- Czemu akurat do mnie? -  zdziwiłem się.
- Bo z ludzi, których znam trochę, to wiem tylko gdzie ty mieszkasz.-odpowiedział z jego pięknym uśmiechem na twarzy.
Nagle się zarumieniłam.
-Na pijesz się czegoś?- zaproponowałam.,
T

ak, poproszę. - odpowiedział siadając na kanapie.
- A na co masz ochotę. Mam sok jabłkowy, pomarańczowy, wieloowocowy, wodę lub herbatę.
- To ja może sok pomarańczowy poproszę. - odpowiedział.
- Okey.
Wyciągnęłam dwie szklanki i nadałam nam soku. Postawiłem je na stoliku który stał przed kanapą.
- Dzięki.
- Proszę.
- Jak tam? - zapytał.
- A nic siedzę sama w domu i robię różne rzeczy.
- To twoich rodziców nie ma w domu? - zapytał.
- Tata pojechał, a mama zmarła gdy się urodziłam.
- Przykro mi. Tak jakby znam to uczucie.
- Jak to tak jakby? -  zdziwiłem się
- Ja z niby moim bratem pochodzę z domu dziecka. Gdy miałem 5 lat  zaadoptował nas  mój opiekun za którym nie za bardzo przepadam.
Nie umiałam nic powiedzieć.
- Pogadamy o czymś milszym, na przykład grasz na czymś? -  zmienił temat.
- Nie ale chciałabym się nauczyć grac na gitarze. -  odpowiedziałam.
- Ja gram na gitarze, mógłbym cie nauczyć kiedyś jeśli chcesz. - gdy to powiedział, to uśmiechnął się tak pięknie, że aż nogi z waty mi się zrobiły.
- Jasne, tylko najpierw muszę ją sobie kupić. - powiedziałam z uśmiechem.
- To może jakbys ja chciała to mógłbym Ci pomóc wybrać - powiedział z niesmiałoscią.
- Okey, to jak coś to dam ci znać.
- OK
- Czemu akurat tu się przeprowadziłes? - zapytałam.
- Mój opiekun  tak zadecydował, ale  nie wiem czemu.
- Aha - tylko to w tej chwili to potrafiłam powiedzieć.
- Muszę iść bo nawet lekcji nie zrobiłem. -  wstał i się uśmiechnął.
- Okey.
Zaprowadziłam go do drzwi.
- Pa - grzecznie mu odpowiedziałam. A on uśmiechnął się i powiedział :
- Do zobaczenia.
Przytulilismy się i pożegnaliśmy.





                                                       

Dziękuję wam za te dobre komentarze pod pierwszym rozdziałem. To mnie mobilizuje do pisania następnych. Mam nadzieję że następne też wam sie spodobają. Pozdrawiam 😘😘😘😘😘❤️❤️❤️❤️
                                                           

MartinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz