ROZDZIAŁ 4

382 27 4
                                    


Włożyłaś ubrania do szafy i zeszłaś do salonu, gdzie stała 40 cm pizza. (:D)

- Skusisz się? - pyta Tony odwracając się w twoją stronę. Ten piękny zapach, którego tak długo nie czułaś

- Jasne! - odpowiedziałaś uradowana i zajęłaś miejsce na kanapie. Jedliście sobie razem, gdy poczułaś dziwne uczucie wzbierające w tobie. Podziękowałaś za nieziemski obiad i wróciłaś do pokoju. Włączyłaś TV i zobaczyłaś, że ciało Magdy zostało już odkryte. Mimowolnie się uśmiechnęłaś, a dziwne uczucie zniknęło. Zrozumiałaś, że coś z tobą poważnie nie tak i musisz opuścić ojca. Wzięłaś dość duży plecak i wpakowałaś tam połowę swoich nowych ubrań, kosmetyki, duże oszczędności. Później zeszłaś do kuchni po 2l lipton w ilości 2 sztuk. Wróciłaś do siebie i włożyłaś picie do plecaka. Zostawiłaś tacie list:

Tato!

Przepraszam za to co zrobiłam... Niestety muszę cię opuścić. Po tym porwaniu coś się ze mną stało i boję się, że coś ci zrobię. Jednak będę ci codziennie zostawiać kartki. Obiecuję. Żegnaj.

Twoja Nadia

MAGIA CZASU

(rok później)

Od twojej ucieczki minął już rok. Jak obiecałaś codziennie zostawiałaś ojcu kartki. Stałaś się płatnym mordercą i przyjęłaś imię Czarna Lilia. Czarna ze względu na twój styl, a lilia, gdyż ludzie uważali cię za piękność. Zawsze nosiłaś swoją mechaniczną rękawice. Zbudowałaś sobie też drugą mniejszą i buty rakietowe. Nosiłaś maskę, tak w razie w. Jesteś jedną z najbardziej poszukiwanych osób w kraju. Ostatnio interesują się tobą Avengersi. Wybawcy NY bardzo chcą ciebie znaleść. Najbardziej jednak martwisz się faktem, że w ich grupie jest Iron Man. Dzisiaj obudziłaś się w swojej kryjówce. Ubrałaś się i wyszłaś do baru, gdzie zawsze przyjmowałaś zlecenia. Panował tam harmider, jak zwykle. Podeszłaś do lady i wzięłaś kilka zleceń. Wykonałaś je szybko i sprawnie. Przy ostatnim mocno się zdziwiłaś. W domu ofiary zastałaś kukłę, a za sobą usłyszałaś głos.

- Widzę, że nasza Lilia połknęła haczyk! - usłyszałaś głos ojca. Nic nie odpowiedziałaś. Ciągle stałaś tyłem do mężczyzny.

- Odwróć się z rękami do góry! - usłyszałaś głos Kapitana Ameryki. Zaczęłaś nucić
,,House of the Rising Sun''. Zbliżałaś się powoli do okna.

- Młoda! Odwracaj się, ale już! - zignorowałaś polecenie Kiwi

- ,,Now the only thing a gambler needs
Is a suitcase and trunk
And the only time he's satisfied
Is when he's on a drunk'' - śpiewałaś i stanęłaś w oknie. Wyskoczyłaś, odpaliłaś swoje buty rakietowe i poleciałaś. Leciałaś, przez New York, ale złapałaś ogon. Za tobą jeciał Thor i Iron Man.

Starałaś się się zgubić Thora. Jednak coś ci nie poszło. Gromowładny cię złapał. Po chwili wylądowaliście na Stark Tower. Dobrze znałaś ten budynek. Codziennie do niego wchodziłaś. Za moment dołączył do was Tony. Zabrał ci całe twoje uzbrojenie. Nie byłaś z tego powodu szczęśliwa. Po chwili byłaś skuta.

- ,,Well, there is a house in New Orleans

They call the Rising Sun
And it's been the ruin of many a poor boy
And God I know I'm one'' - śpiewałaś. Spuściłaś głowę w dół.

- Co już nie jesteś taka cwana. Co? - pyta Stark. Milczenie.

- Dobra Stark teraz trzeba jej zdjąć maskę. - odezwał się Thor. Jak na zawołanie zaczęłaś kopać wszystko co popadnie i się wiercić

- Spokojnie! Nie bój się! Ja ci tylko maskę zdejmę! - mówi rozbawiony ojciec. Tony zbliżył się do ciebie, a tobie łzy napłynęły do oczu. Zdjął ci maskę. Miałaś głowę zwieszoną do dołu do tego miałaś na niej włosy. Puszka złapał twój podbródek i uniósł ku górze...

- N-nadia? - pyta

- Cześć tato... - mówisz cicho. Widziałaś na jego twarzy zmieszanie. Jak zwykle Młotek musiał doprowadzić kogoś do uronienia łez

- Kto to jest? - pyta Thor. Tobie kilka łez spłynęło po policzku

- To jest Nasia... Moja córka o której wam opowiadałem... - i nastała niezręczna cisza. Wyciągnęłaś z kieszeni małą karteczkę i położyłaś na ziemi. Później uwolniłaś się z kajdanek i w mgnieniu oka zabrałaś swoje rzeczy. Założyłaś wszystko i chciałaś skoczyć, jednak złapała cię Konserwa (Iron Man).

- Gdzie ci tak śpieszno? - pyta troszkę zawiedziony ojciec

- Daleko... - odpowiedziałaś cicho. Znowu nie miałaś nic i byłaś w kajdanach. Zostałaś przerzucona przez ramię Tony'ego i wniesiona do budynku. Nawet się nie rzucałaś. Nie chciałaś skrzywdzić taty.

Chciałaś trochę poprawić swoją pozycje, bo przez reaktor nie było ci wygodnie. Delikatnie się przesuwałaś, żeby było ci wygodniej. Jednak Tony cię poprawił (xD) i byłaś w pozycji wcześniejszej. Weszliście do środka. Doskonale wiedziałaś, gdzie jesteście. To był główny salon w wieży. Stali tam wszyscy cała drużyna Avengers z uśmiechem na twarzy. Tony odłożył cię na kanapę. Nie umiałaś spojrzeć mu w oczy. Cały rok go okłamywałaś i raniłaś... Po chwili Stark, gdzieś wyszedł, a ty zostałaś sama z grupą. Mściciele rozmawiali ze sobą, ale długo nie rozmawiali, bo przyszedł Tony z lepszą wersją reaktora. Popatrzyłaś w stronę ojca. Mimowolnie się uśmiechnęłaś, a on odwzajemnił twój delikatny uśmiech

- Stark po co to wyciągnąłeś. Mówiłeś, że to... - zaczął Steve

- Dla Nadii... - skończył Tony. Ojciec podszedł do ciebie i zdjął twój gruby płaszcz, odsłaniając czarną bluzkę z światełkiem. Poszedł po nożyk i rozciął bluzkę w miejscu, gdzie miałaś reaktor i zamienił, go na lepszą wersje...

Córka MiliarderaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz