Prolog - Powrót do Wodogrzmotów

115 12 9
                                    




Dipper odliczał minuty od rana. Ostatni dzień w szkole był zawsze najgorszy. Wszystko się dłużyło, nauczyciele na każdej lekcji mówili, aby uważali na wakacjach, aby byli ostrożni i nie pakowali się w żadne poważne kłopoty.

- Pamiętajcie, że nie należy skakać do jeziora, jeśli nie zna się jego głębokości. Zawsze należy rozglądać się, kiedy przechodzicie przez ulicę.... - Dipper przestał już słuchać. Te zdania i tak go nie dotyczyły.

Pani sobie nawet nie wyobraża, przez co przechodzę na moich wakacjach, śmiał się w myślach. I miał rację. Przeżył już spotkanie z trójkątnym demonem, zombie, niedźwiedziem z dwudziestoma głowami czy minotaurami. I wszystko zawdzięcza własnemu logicznemu myśleniu, a nie wskazówkami od nauczycieli, typu: "nie przechodzić na czerwonym świetle".

Kiedy wreszcie zadzwonił ostatni dzwonek, wybiegł z klasy z prędkością światła. Kiedy znalazł się na boisku szkolnym, jego siostra już na niego czekała.

- Gotowy na najlepsze wakacje, brachu? - krzyknęła Mabel. Zdjęła marynarkę od mundurka i założyła kanarkowy sweter w jednorożce.

- Urodziłem się gotowy! - Dipper zaśmiał się.

Bliźniaki pędem ruszyły w stronę swojego domu, aby znaleźć się w Wodogrzmotach Małych jeszcze tego samego dnia.

***

- Daleko jeszcze? - zapytała Mabel po raz setny w ciągu niecałych dwudziestu minut.

- Ile mam ci powtarzać, że jeszcze trochę? Pograj na konsoli albo zrób kolejny sweter, to czas minie ci szybciej - mruknął Dipper, nie odrywając wzroku od Dziennika.

- Bla, bla, bla - Mabel przewróciła oczami i zaczęła się śmiać. Naboki zachrumkał radośnie. - Brother, przecież już znasz na pamięć ten dziennik. Wujek Ford na pewno powiedział ci też o wszystkich jego tajemnicach. Po co czytasz go po raz kolejny?

Dipper zamknął książkę z głośnym westchnieniem i spojrzał na siostrę poważnie.

- To, że już go przeczytałem, nie znaczy, że nie mogę przeczytać go ponownie. Nigdy nie jest tak, że pamiętamy wszystko, co przeczytaliśmy...

- Nuuuuudy! - mruknęła Mabel, machając mu przed oczami ręką.

- Sama pytałaś - naburmuszył się. Po chwili uśmiechnął się. - Zobacz, już jesteśmy!

Autobus minął tabliczkę z napisem: "Witamy w Wodogrzmotach Małych". Pojawiły się znajome krajobrazy, wieża ciśnień z muffinkiem, wielki drwal.

- Nareszcie! - Mabel przylepiła się do szyby i próbowała zauważyć jakiekolwiek zmiany. - Ciekawe jak tam ma się Tajemnicza Chata! O, myślisz, że Wendy nadal tam pracuje? - na wzmiankę o rudowłosej, Dipper zarumienił się lekko, na co Mabel zareagowała głośnym śmiechem. - Wiesz, jesteś znacznie wyższy, niż cztery lata temu. Masz jeszcze u niej szanse, brother.

- Przestań, dobrze wiesz, że ona chce tylko przyjaźni. Nic więcej. I ja też tego chcę... - mruknął cicho.

- Nadal nosisz jej czapkę - zauważyła z uśmiechem.

- Wendy mi ją dała. Dzięki niej mam wrażenie, jakbym stąd nie wyjeżdżał - powiedział.

Autobus zatrzymał się. Bliźniaki zabrały swoje rzeczy i wysiadły z pojazdu. Na przystanku czekała na nich spora grupka osób: wujek Stan, wujek Ford, Soos, Grenda, Cuksa i Wendy.

- Szkraby! - krzyknął wujek Stan i zaniósł się głośnym śmiechem. Dzieci podbiegły do niego z szerokimi uśmiechami i przytuliły się do niego. - Gotowi na kolejną porcję przygód?

- Jak nigdy! - powiedziały bliźniaki jednocześnie. Po tym, zaczęli witać się z resztą osób.

- Wujku Fordzie, wpadłem na pewny pomysł i już nie mogę się doczekać, aż go z tobą omówię! - Dipper uśmiechał się szeroko, a jego oczy błyszczały z przejęcia.

- Ha, ha, bardzo się z tego cieszę, Dipper. - Ford zmierzwił mu włosy z czułością.

- Hejka laski, gotowe na pierwsze nocowanko w te wakacje? - Mabel rzuciła się na swoje przyjaciółki.

Kiedy wszyscy szli w kierunku Tajemniczej Chaty, Dipper i Wendy zostali nieco z tyłu.

- Cześć - powiedziała rudowłosa.

- Cześć - odpowiedział nieco speszony.

- Cieszę się, że znowu tu przyjechaliście. Brakowało mi was, wiesz? - Wendy szturchnęła przyjacielsko Dippera w bok i zarzuciła mu ramię na szyję. - Wszyscy w mieście się za wami stęsknili.

- Serio? - chłopak nie mógł uwierzyć - Nie mów, że Gideon nie mógł się doczekać, aż przyjedziemy. Jakoś sobie nie wyobrażam, jak siedzi na parapecie i wypatruje nasz autobus - zaśmiał się. Wendy parsknęła.

- Wiesz, to są moje ostatnie wakacje tutaj - powiedziała po dłuższej ciszy.

Dipper zatrzymał się i spojrzał na rudowłosą z szeroko otwartymi oczami.

- Co?

Wendy zgarbiła się i nabrała głośno powietrza.

- W tym roku skończyłam szkołę. Idę na studia, Dipper i nie wiem czy... opłaca mi się tu wracać.

Chłopak chciał o coś zapytać, ale nie mógł wykrztusić żadnego słowa. Stał wyprostowany z kompletną pustką w głowie. Wendy podeszła do niego i uśmiechnęła się delikatnie.

- Z tego powodu chcę, aby te wakacje były najlepsze i żebyśmy mieli masę wspaniałych wspomnień. Nie martw się, przecież zawsze możemy do siebie pisać i dzwonić, prawda? - powiedziała i pogłaskała go po głowie. - Idziemy? Mabel będzie się martwić.

Złapała go pod ramię i pociągnęła w stronę Tajemniczej Chaty.

Przez większość wieczoru Dipper tylko udawał, że świetnie się bawi. Soos przygotował ognisko w ogrodzie, a Grenda i Cuksa przyniosły całą masę pianek. Siedzieli do później nocy.

Kiedy Dipper poczuł senność, wrócił do swojego pokoju i opadł bezwiednie na łóżko. Poczuł gorące łzy, spływające po policzkach. Nigdy nie przypuszczał, że tak na to zareaguje. Zdawał sobie sprawę, że Wendy jest od niego starsza, a to wiązało się z tym, że pierwsza wyjedzie z Wodogrzmotów. Przecież nie mógł kazać jej zostać. To by było po prostu nie fair.

Usiadł i wziął do rąk Dziennik. Czwarta część była tak samo fascynująca jak trzy poprzednie. Wujek Ford powiedział mu, że byłby zaszczycony, gdyby mógł przeczytać dziennik autorstwa Dippera. Chłopak czuł się wyjątkowo, miał nadzieję, że uda mu się przez te wakacje znaleźć coś godnego opisania. Liczył na to, że pomogą mu w tym Mabel, Soos, Stan, nawet Grenda i Cuksa oraz Wendy. Co z tego, że jeszcze nie wyjechała? Przez cały dzień czuł się przy niej głupio i niezręcznie. Ale dlaczego? Niby nic ich nie łączyło, tylko przyjaźń.

- Przyjaźń, tak? - westchnął i położył dziennik na szafce nocnej. - Jakie to głupie.

***

Tymczasem na granicy Wodogrzmotów stała pewna osoba w czarnym płaszczu, powiewającym na wietrze.

- Czy wszystko gotowe? - zapytał w przestrzeń lodowatym głosem. Nikt mu nie odpowiedział, a mimo to uśmiechnął się do siebie, po czym spojrzał na miasteczko z rozbawieniem. - The game is on, Gravity Falls.

CDN

____________________________________________

Wow, nareszcie to napisałam. Nigdy nie jestem dobra w pisaniu prologów, dlatego wybaczcie mi wszelkie błędy i powtórzenia. Liczę, że następne rozdziały się spodobają :D

I've got my eye on youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz